piątek, 7 czerwca 2013

Od Carmen

...Zatrzymałam się na nocleg w ustronnym miejscu nad strumykiem. Woda była krystalicznie czysta, więc weszłam do niej, aby zmyć z siebie piasek i kurz, który zebrał się na mojej grzywie podczas wędrówki. Nad jeziorkiem znajdowała się przestronna, sucha jaskinia, w której miałam zamiar się wyspać. Już miałam zasunąć wejście kamieniem, który stał, oparty o ścianę jamy, kiedy usłyszałam trzask suchej gałązki. Wyjrzałam ostrożnie z kryjówki. Za drzewami chował się kary, smukły ogier. W obawie, że jest to jeden ze zdrajców, postanowiłam podkraść się bliżej z nadzieją, że nie koń nie okaże się moim wrogiem. Jednak miał dobry słuch, lepszy nawet od mojego. Obrócił się w moją stronę i zapytał, czy wiem, że terytorium, na którym przebywam, należy do jego stada. Odparłam, że nie miałam o tym pojęcia i już chciałam rzucić się do ucieczki, ale ogier w mgnieniu oka zastąpił mi drogę. Oceniłam przeciwnika - był dla mnie za szybki i bardzo zwinny. Najwyraźniej też odważny, skoro zapuszczał się na dzikie tereny bez wsparcia. Poprosił mnie, abym opowiedziała mu swoją historię. Zgodziłam się w nadziei, że puści mnie wolno, gdy usłyszy o tragedii. Słuchał cierpliwie, a gdy skończyłam, zapytał, czy nie chciałabym dołączyć do jego stada. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Przywódca zaproponował mi stanowisko szpiega, gdyż zauważył, że potrafię się podkraść niepostrzeżenie nawet do niego. I tak zostałam członkiem stada Dzikich Gór.