poniedziałek, 10 czerwca 2013

Od Matadora

Ja. Zwykły ogier pinto. Zwykła historia. Urodziłem się na wolności. Od urodzenia znałem tylko matkę. Ojca nigdy nie znałem. Podobno tuż przed moim urodzeniem dopadły go pumy. O tym zdarzeniu opowiadała mi mama. Zostałem sam w wielkim stadzie z oczywiście mamą. Ale jej się ciągle gdzieś spieszyło. Na szczęście w stadzie było pare fajnych źrebaków z którymi bawiłem się całe dnie.
Mieszkałem w rodzinnym stadzie trzy lata. Potem poszedłem w świat na poszukiwanie nowego miejsca życia. I dzisiaj po roku znalazłem je.
Zauważyłem parę koni. Nie będę długo mówił jak wyglądali. No po prostu konie. Chyba jakieś stado. Podpytam się - pomyślałem
-Witam - przywitałem się serdecznie z nieznajomymi
-Witaj - odpowiedział mi kary ogier
-Znacie jakieś stado mieszkające w pobliżu? Bo szukam stada. - odparłem po chwili ciszy
-Tak. Ja prowadzę - powiedział ten sam kary koń - Może chciałbyś dołączyć?
-Jasne - uśmiechnąłem się
-Tylko jak Ci na imię? - spytał ogier - Ja jestem Mustang
-Nazywam się Matador - odpowiedziałem
-Witaj w stadzie , Matadorze! - zawołał Mustang