Po zaproszeniu klaczki do stada ona odeszła i zaczęła lekko płakać. Po chwili lekki płacz zamienił się w gorzki szloch.
- Czy...- jąkałem się.- Czy coś się stało?- zapytałem zdziwiony.
- Nie nic....- powiedziała ocierając swój strumień łez.
- W takim razie chodź.. pokażę Ci tereny. - uśmiechnąłem się, nieco poprawiając atmosferę.
Była zachwycona urokiem tych okolic. Co kroczek przyglądała się drobnym zwierzątkom.
Aż znowu zauważyłem Kirke.
- Hej nowa!- uśmiechnęła się wrednie.
- Co ty do jasnej cholery tu jeszcze robisz?!!!!- krzyknąłem na klacz.
- Spaceruje.-odpowiedziała Kirke.
Postanowiłem ją ignorować, ale nie wytrzymałem i wybuchła z tego niezła bitwa...
<Bloowen opisz swoje relacje z walki ;)>