Nadal nie mogłem się pozbierać po odtrąceniu przez Carmen. Nagle wpadłem na Bloowen. Poprosiła abym przedstawił jej innych szpiegów. Zrobiłem to niechętnie. Szliśmy powoli aż drogę zastąpiła nam Kirke.
- Tak łatwo odpuściłeś Carmen Wengrandowi? - spytała się chichocząc.- Jesteś żałosny. Mogłeś ją zmusić, albo zabić rywala...- w tym momencie uśmiechnęła się.- Cóż za problem?
- Nie mąć mi w głowie!- krzyknąłem do Kirke.
Ta odsunęła się po czym rzuciła na mnie i Bloowen zaklęcie. Pnącza owinęły nasze kopyta.
- Zawsze jesteś taki skory do rozmowy?- zaśmiała się.
Nie odpowiadałem tylko zaatakowałem zaklęciem. Nieprzyjaciółka zaczęła kaszleć od trucizny zawartej w powietrzu. Razem z Bloowen udało nam się uciec. Kirke zniknęła jak mgła.
Dotarłem z klaczą do Wengranda oraz Carmen.
- Porozmawiajcie. - uśmiechnąłem się.
Po słowach skierowałem się w stronę lasu, by pobyć w samotności i rozmyślać o słowach Kirke.
< Bloowen dokończ>