Dziś mijała 1 rocznica mojej śmierci. I śmierci mojej rodziny. Nie umiałam przestać o tym myśleć. Wcale nie żałowałam tego że umarłam. Pasowało mi to. Zawsze mogłam być niezauważona jak to duch. Płakałam po stracie synka i męża, Cwałem wpadłam na jakiegoś innego konia, był to ogier.
-P.. Prze.. Przepraszam.-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nic nie szkodzi. Ja jestem Mustang, przywodca stada i tych terenów a TY?-zapytał.
-Ja jestem Bloowen.-wyjąkałam.- Masz stado?
-Tak mam. A Ty należysz do jakiegoś stada?
-Nie należę. Bo wiesz ja umarłam-jestem duchem.
-To możesz dołączyć do mojego-powiedział z dumą Mustang
-Dziękuję.- Nadal płakałam, bo co jak co straciłam rodzinę.
Odeszłam by nie widział że płaczę.
<Mustang?>