Obudziłam się i o dziwo byłam głodna. Poszłam coś zjeść. Po jedzeniu
poszłam do lasu. Usłyszałam tętent konia. To było dziwne. Szłam za
dźwiękiem. Zauważyłam 2 obce konie. Nie należały do stada. Rozmawiały o
czymś. Stałam się niewidzialna,wzbiłam się w powietrze i podleciałam do
nich. W powietrzu usłyszałam:
- Gdy tylko stoczą walkę ze smokami Kirke będą osłabieni. Wtedy jak mówił król zaatakujemy ich i wygramy.
- No wkońcu! Już nie mogę się doczekać tej wojny! (powiedział szyderczo koń)
w tej chwili zawiał mocny wiatr i udeżyłam skrzydłem jednego z koni. Koń
się wystraszył ale drugi wiedział o co chodzi i strącił mnie w dół po
czym straciłam niewidzialność. Stoczyłam z nimi krótką walkę i
odleciałam w przeciwną stronę niż jest stado by nie uznali że jestem
właśnie z tamtąd. Po czym poleciałam do Wenia.
-Wenegrand!Wenegrand! weniu! (krzyczałam)
-co się dzieje? (odpowiedział)
Opowiedziałam mu całą historię a on powiedział:
<Weniu co rzekłeś?)