Shine ruszyła przed siebie. Ja ruszyłem nad jeziorko. Była tam Mirana i jakaś nowa klacz. Pobędziłem do nich.
- Hej Mirana i ... - przywitałem się
- Tori - powiedziała nowa - Skrót od Victori
- To jest nas trójca - uśmiechnęła się Miran'a - A ty rodzynek - zaśmiały się
- No i dobrze - powiedziałem z dumą - Lubie być rodzynkiem - zażartowałem - Galopujemy ? - zaproponowałem i przygotowałem się do galopu
- Tak - odpowiedziała Tori, a za chwile po niej Mirana.
Była fajna zabawa. Słońce świeciło, a wiatr był cieplutki. Godzine po zabawie zmęczyliśmy się. Zachciało mi się pić, więc podbiegłem do wodopoju, żeby się napić. Zanużyłem łeb i zacząłem pić. Wtedy ktoś popchnął mnie i wpadłem do wody.
- Utopiłbym się !!! - krzyknąłem i wyskoczyłem z wody goniąc dziewczyny - Jak was dorwe ... - zawołałem
Wtedy Mirana się potknęła i zrobiła fikołka. Zaśmiałem się.
- Widzisz ? - zapytałem z uśmieszkiem - Nie rób innemu co Tobie nie miłe - zaśmiałem się
( Tori lub Mirana proszę o dokończenie )