- Połóż się spać ....
Megan położyła się spać , a ja wyszedłem się przewietrzyć na plażę . Zauważyłem parę ludzi na plaży . Chciałem ich zabić , ale nie mogłem . Coś mnie zabolało jak on ją przytulił .
Wyglądali na bardzo w sobie zakochanych . Skryłem się i ich obserwowałem . On był taki łagodny dla niej , a ona mu wtedy powiedziała : Jestem w ciąży . Będziemy rodzicami . Dali sobie całusa i już nie chciałem ani trochę ich zabijać . Bo co ? Bo są ludźmi . Ciągle chodzili za rękę , aż tak miły był to widok , że wyszedłem z ukrycia i zacząłem za nimi chodzić .Doszli do dwóch koni . Konie cieszyły się na ich widok . Nie rozumiałem zachowania koni . Ludzie na nie wsiedli i mnie zobaczyli . Ja jak głupek stałem na środku plaży i nie miałem nawet na myśli by choćby uciec . Kobieta do mnie podeszła i dzielił nas tylko metr . Wyciągnęła powoli rękę , a ja każdy jej ruch śledziłem i nie wiem czemu krok po kroku zacząłem się do niej zbliżać . Gdy byłem wystarczająco blisko kobieta pogłaskała mnie po łbie . Dała mi jabłko i wróciła na konia . Mi coś kazało za nimi iść . Szedłem za nimi , aż dotarliśmy do małego skromnego domku na obrzeżach stada . Oni zsiedli z koni , a ja trzymałem się na bezpieczną odległość . Oni rozsiodłali konie i po prostu konie zaczęły się paść przy domu , a nie uciekać . Gdy ludzie byli w domu ja podszedłem do jednego konia . Była to biała klacz bawiąca się z kotem .
- Hej
Klacz przerwała zabawę z kotem i na mnie spojrzała .
- Hej . Znamy się ?
- Nie . Bo gdybym cię znał to na bank bym zapamiętał taką ślicznotkę
- Ach .. dziękuję za taki komplement - Klacz zachichotała
- Taka piękność jak ty pewnie to słyszy każdego dnia .
- Nie , ale jesteś pierwszym
Klacz dała mi całusa w policzek i się położyła w fioletowych kwiatkach na około nas . Nie chcąc jak bęcwał wyglądać położyłem się obok . Klacz jadła sobie trawę , a ja obczaiłem jej koleżankę . Oby dwie były śliczne , zadbane i z taką lekkością chodziły .
- Tak w ogóle to jestem Killer
- Miło mi . Ja się nazywam Altissima , a tamta klacz to moja siostra Tina . Wątpię , że z nią porozmawiasz bo ona nie ufa ogierom.
- Hymm... a gdybym to zmienił ?
- Jak tam chcesz , a czekaj ufa jednemu . Schyl się bo idzie !
Klacz szybko schowała łep pomiędzy wiatkami . Zrobiłem to samo , a z przeciwka wyszedł potężny biały ogier .Faktycznie klacz od razu do niego poleciała . Poszedłem ich śledzić . On chwycił ją w głębi lasu i sprowadzał do poziomu , a ona krzyczała przerażona . Wybiegłem z ukrycia i przewróciłem tego ogiera . Tina wstała i spojrzała na mnie z wrogością .
- Dała bym sobie rade ! Po za tym to były żarty
- Nie wyglądało na to
- Co ty niby wiesz
Stanąłem blisko niej tak , że nasze chrapy dzieliła nie wielka odległość .
- Wiem więcej niż ty
Klacz mnie odepchnęła i poszła dalej .
- I co teraz się nie odezwiesz ? - Zaczepiałem
- Przestań ! Jesteś męczący !
Wypowiadając te słowa Tina wyglądała bosko . Jeszcze jak szła swym pewnym krokiem .
Gdy byliśmy już blisko domu tamtych ludzi w oknie stała ta kobieta , która mnie pogłaskała .
- Widzisz co narobiłeś !
- Co ?!
- Teraz nasza właścicielka myśli , że z nami zostaniesz , ale ty pójdziesz i złamiesz jej serce mając to gdzieś !
- Odejdę tylko jeśli ty mi to powiesz ! Wybór jest prosty . Mówisz , że mam iść to pójdę i złamię serce waszej właścicielce , albo powiesz , żebym został i będzie szczęśliwa . To co wybierasz ?
- Zostań , ale tylko zranisz moją siostrę , właścicieli lub mnie to zginiesz .
Klacz poszła , a właścicielka wyszła na przywitanie . Ja szczęśliwy , że mogę zostać położyłem się przy Altissimie .
- Altissima ?
- Nie mów mi z całej nazwy . Możesz mi mówić Alti . Co ?
- No to Altis . Jak to się stało , że tu trafiłyście i czemu zostałyście ?
- To było dawno temu . W burzy ktoś na nas napadł . Był to ogier i próbował nas zgwałcić i już by mu się udało , ale Adam i Ewa nasi teraz właściciele odgonili go i nas przygarnęli .
- Nie chciałyście uciec ?
- Nie bo tu się czujemy bezpiecznie , a ty ?
- Co ja ?
- No czy czujesz się tu bezpiecznie ?
- Ja zawsze się czuję bezpiecznie bo umiem się sam obronić i sam o siebie zadbać też potrafię .
- A zostajesz z nami ?
- Tak
- Kicia ! Chodź przywitaj nowego
- Kto to Kicia ?
- Moja kotka
Z domu wyszła zadbana kotka i przywitała się . Potem wyszła Ewa z jakimiś sznurkami .
- Spokojnie ... nic ci nie zrobię . - Mówiła kobieta zbliżając się
Patrzyła mi w oczy . Ja do niej podszedłem , a ona mi założyła mi sznurki . Potem Alti i Tinie też je założyła i zaprowadziła nas do stajni . W stajni było ciepło i mogliśmy w każdej chwili wyjść . Nie byliśmy zamknięci , ale byliśmy w takim schronie przed dzikimi zwierzętami i pogodą . Położyłem się spać blisko Alti , a Tina się położyła się daleko od nas . Widać było , że nie toleruje mnie tu , ale i tak zostanę . Rano obudziłem się z Kicią na łbie . Gdy wyszedłem na dworze było ciepło mimo tego , że była jesień .
- Killer idziesz ze mną na spacer ? - Spytała Aliti
- A wiesz nawet się przejdę .
Chodziliśmy szlakami w górach i napotkaliśmy jakiegoś ogiera .
- O hej Aliti
- Idź ! - Alti się za mnie schowała
- Kto to ? - Spytałem się
- To ja Rafiki - Powiedział
- Nie jesteś Rafiki bo on nie wygląda jak nasz gwałciciel !
- Szlak ! Skoro już wiesz to ..
- I tak ciągle do nas przychodziłeś w innym wyglądzie ! Jak mogłeś !
- Mogłyście mi pozwoli pamiętnego dnia .
Alti się bała , a ja już zrozumiałem , że ten Rafiki do którego Tina ma zaufanie to ten sam koń co je próbował zgwałcić tylko na spotkania z nimi zmieniał wygląd .
- Jak mogłeś ona ci zaufała !
- O widzę , że pan bohater się nie odczepił . No cóż pomogę ci !
Ogier mnie zaatakował i zrzucił z góry , ale nie ze mną te numery . Zmieniłem się płynnie w pegaza i wróciłem do Alti .
- Nie myślałeś chyba , że ze mną pójdzie ci łatwo
- Zginiesz !
Walczyłem z Rafiki , aż się polała krew . Na jego białej sierści były ślady moich kopyt , a nieskazitelna biel przyjęła rzeki czerwonej jak rubiny krwi . Ja też odniosłem znaczne obrażenia , ale myśl o tym , że ten ogier mógł zgwałcić wiele klaczy dawało mi siłę do zadawania ciosów . Niebo przybrało szary kolor . Rafiki użył oszustwa i w krótkim czasie mnie obezwładnił . Leżałem na krańcu góry , a gdy spojrzałem za siebie widziałem przepaść bez dna . Miałem dużo ran które coraz mocniej krwawiły .
Chciałem wstać , ale nogi odmawiały posłuszeństwa . Patrzyłem na Alti i w głowie miałem nadzieję , że zrozumie i zacznie uciekać . Nie myliłem się gdy Rafiki zaczął się do mnie zbliżać Alti uciekła . Ja plując krwią leżałem , a każdy mój ruch dawał ogromny ból .
- I co ? Myślisz , że dzięki temu zbliżysz się do Tiny i Alti ?Jak tak to jesteś w wielkim błędzie . - Mówiłem ledwo łapiąc powietrze w płuca
- Co ty tam sapiesz ? Czekaj bo cię nie słyszę . Czekaj nachylę się i mi powiesz .
Rafiki zbliżył się mocno , a ja się uśmiechnąłem .
- Mówiłem , że już nigdy się do Alti i Tiny nie zbliżysz .
- Haha ! I ty to mówisz ! Jak ty zaraz będziesz martwy
- O tym , że ktoś będzie martwy to się nie pomyliłeś , ale nie ja będę gryzł kwiatki od dołu tylko ty .
Zebrałem całą swoją siłę i kopnąłem Rafiki mocno w nogi by się ugiął . Następnie przewrócił się o mnie i poleciał w przepaść . Ja przeturlałem się w bardziej stabilne miejsce i próbowałem wstać . Było ciężko do tego strasznie mi się kręciło w głowie . Gdy już byłem w szczerym polu z szarych chmur poleciał deszcz . Ja powoli człapiąc szedłem do stajni . Wiedziałem , że jestem daleko od nich , ale musiałem tam dojść . Bo gdybym położył się i odpoczął w takim stanie . To od razu jakieś drapieżniki by mnie zaatakowały .Dotarłem do stajni i byłem szczęśliwy po prostu z tego , że się mogę położyć . Rany się powoli goiły , ale miałem szczęście , że nikt mnie nie widział . Do stajni weszła Aliti i mnie przytuliła .
- Żyjesz ! Jak dobrze
- Dzięki , że mi pomogłeś wcześniej jak Rafiki chciał zrobić coś wbrew mojej woli . - Powiedziała Tina
- Ja nigdy nie robię nic co się komuś nie spodoba
Gdy odzyskałem siły wyszedłem na polanę przed domkiem i zacząłem się paść . Życie z ludźmi nie jest takie złe , ale to tylko 1 przypadek na 1000 . Gdy Tina zaczynała się do mnie zbliżać i bardziej czułem , że już mam ją . Postanowiłem odejść . Tak na kilka dni wrócić do stada .
- Czemu musisz iść ? -Spytała Tina
- Bo gdybym został zbliżyła byś się do mnie tak , że mój instynkt by się uaktywnił i przespał bym się z tobę i bym już na zawsze znikną . Nie chcę cię zranić !
Wróciłem do siebie . W stadzie jak zwykle nic się nie zmieniło . Po powrocie poszedłem na grób Andy'ego .
- Stary musiałeś ! Wiem co zrobiłeś ... a przynajmniej się domyślam . Tak zostawiłeś mnie Megan i wszystkich . Zawsze miałeś wszystko w dupie !
Na te słowa na cmentarzu pojawiła się mgła i pojawił się duch Andy'ego łapiąc mnie za szyję i przyciskając do ziemi .
- JA NIE ODEBRAŁEM SOBIE ŻYCIA TO FRANK MNIE ZBIŁ !!! - Powiedział wściekły
- Dzięki , ale musiałem , aż tak cię wkurzyć byś mi powiedział kto cię zabił ?
W ten znikła mgła , a wraz z nią Andy . Skoro już wiedziałem kto go zabił to tylko starczyło go zlokalizować. Wiem , że go ciężko znaleźć , a jeszcze jak kogoś zabił . Wróciłem do jaskini i postanowiłem zemstę odłożyć na późniejszy czas . Jedyne co przykuwało moją uwagę , moje oczy to Shanti . Chodziła u mnie po jaskini , a ja nie mogłem od niej oderwać myśli.
Shanti dokończ