- A byłem na obrzeżach stada i spadłem z drzewa , ale nic mi nie jest .
- Aha ... Masz coś w planach ?
- Nie
- O to możemy się przejść
- YYY... ja muszę coś załatwić
- Nie wymiguj się !
- Nie wymiguję się
- To nie lubisz przebywać ze mną ?
- Lubię bardzo , ale muszę tą sprawę załatwić . Jak wrócę będę cały twój .
Poszedłem do Frank'a . Na mój widok zaczął uciekać jak tchórz .
- I co teraz nie jesteś taki odważny jak przy zabijaniu Andy'ego ! W czym ci przeszkadzał ?!
- Nie rozumiesz tego ! Ja kocham Megii i on mi nigdy by nie pozwolił się do niej zbliżyć
- Megii ? Gościu ty kochasz Megii ?! A to przypadkiem nie Megan ?
- No no no Megan . Wtedy jak z nią się ...
- Dobra nie kończ !
- Widzisz teraz nic mi nie stoi na przeszkodzie by ją mieć dla siebie
- Wiesz czemu jeszcze żyjesz ?
- Nie
- Żyjesz dlatego , że mam cierpliwość , a twoje życie jest tyle warte ile zapłacę . Starania pójdą ci na marne bo Megan kocha nadal Andy'ego , a on nigdy jej nie przestał kochać . Koniec w tym temacie i nim coś powiesz to zastanów się bracie .
Ogier staną w miejscu .
- I tak z nią będę .
- I tu nie masz rację .
Rzuciłem się na niego , a on w popłochu znowu zaczął uciekać. Goniłem go do urwiska on stanął nie wiedząc co ma zrobić . Nie miał już drogi ucieczki . Skoczyłem na niego i razem zaczęliśmy spadać z urwiska . W locie go biłem . Już przy ziemi obróciłem go plecami do ziemi i zamortyzowałem sobie upadek . On wtedy dopiero zaczął walczyć . Gdy odchodziłem rzucił się na mnie od tyłu . Przeturlaliśmy się po ostrych kamieniach . Staliśmy naprzeciw siebie z łbem lekko spuszczonym . Obadałem teren i miałem plan . Gdy Frank przypuścił na mnie atak wskoczyłem na gałąź , a on wyleciał z klifu i spadł . Tego nie przeżył . Wróciłem do domu do Shanti .
- To tak jak obiecałem masz mnie całego dla siebie .
Shanti dokończ