poniedziałek, 3 lutego 2014

Od Killera CD opo Costy

Gdy się przebudziłem Costy już nie było , a ja głupi myślałem , że zostanie . Spojrzałem w dół i ją zobaczyłem . No i wpakowała się w kłopoty . U nas motyle są słodkie latają spokojnie i nie plują jadem tu jest odwrotnie . nie mogłem patrzeć już jak ucieka zleciałem w dół i przyszykowałem się . Jak była już na przeciwko mnie to jej przeciąłem drogę popychając ją w bok . Upadliśmy razem do dołu . Zamortyzowałem upadek , ale potem obróciłem się i klacz była na dole , a ja u góry .
- Ciiicho bo nas znajdą - Powiedziałem szeptem
Wiedziałem , że już nas nie znajdą , ale chciałem sobie posiedzieć na klacz . Lecz chyba się skapnęła bo kopnęła mnie w czułe miejsce  i zrzuciła .
- Nie pozwalaj sobie !
- Okej - Powiedziałem z przyduszonym głosem z powodu bólu
- Teraz wstawaj i prowadź do domu
- Daj mi odpocząć . Daj odpocząć moim jajkom
- Nie bazgraj się i mów jak wrócić !!!
- Już Już - Wstałem i zorientowałem się , że nie wiem gdzie jesteśmy - Tylko ....
- Nie chcę tego słyszeć !
- Tylko muszę się rozciągnąć .
Bałem się klaczy i kuśtykałem z bólem przed siebie . Chodziliśmy tak cały dzień i się już robiło ciemno .
- Chodź poszukamy jaskini drewna i rano wyruszymy znowu
- Dobra
Pozbieraliśmy drewno i znaleźliśmy jaskinię fakt była mała , ale na styk . Leżeliśmy blisko i chciałem się zbliżyć by w końcu się do niej dobrać , ale jak już prawie ją dotknąłem to wytworzyła pole ochronne . Obróciłem się do niej plecami i chciałem spać , ale nie umiałem zasnąć . Ogień zgasł i było okropnie zimno . Nie spałem całą noc i patrzyłem się w gwiazdy które było widać przez dziurę  w górnej części jaskini . Zaczęło padać i byłem cały mokry . Pech chciał , że ta dziura była centralnie nade mną i tylko na mnie padało . Tak po północy jak przestało padać leżałem przemarznięty i zły bo nie potrafiłem zasnąć . Nagle poczułem jak coś mnie dotyka od tyłu . Było ciepłe i strasznie milutkie . Dowiedziałem się , że to Costa jak położyła łep na mojej szyi . Wtedy jakoś się rozgrzałem tak z środka i klacz się we mnie wtuliła . Po kilku minutach zasnąłem szczęśliwy . Co z tego , że Costa się wtuliła we mnie nie specjalnie , ale to było miłe. Rano obudziłem się już leżąc sam , a Costa leżała tak jak przy zasypianiu i też miała pole ochronne .
- Miło się spało ?- Spytała - Jak tak to ruszamy , a jak nie to i tak ruszamy
Klacz wstała i wyszła . Ja lekko jeszcze zaspany poszedłem za nią .
- Tak miło się spało , ale krótko . Bo najpierw było mi zimno potem zaczął na mnie deszcz padać , a potem się we mnie wtuliłaś i jakoś zasnąłem .
- Musiało ci się to przyśnić bo ciągle spałam w jednym miejscu i przez całą noc miałam pole ochronne
Nie odezwałem się bo tak się zamyśliłem , a co jak to był jednak sen ? No , ale bym nie miał sierści położonej dokładnie w tym miejscu gdzie klacz miała łep . Coś mi to nie pasowało ...
- To daleko jeszcze ? - Spytała wyrywając mnie z moich myśli
- Costa ... ja nie wiem gdzie jesteśmy

Costa dokończ