Wstałem.
Było wyjątkowo ponuro. Moje zadowolenie spadło do minimum, a brzęczące
muchy zagłuszały ciszę... Ruszyłem w stronę wielkiej góry. Dotarłem nad
wąwóz. Nad nim powieszony był most. Zebrałem wszystkie swoje siły i
osiągnąłem dużą prędkość. Przebiegłem na drugą stronę. Stare deski
spadały po dotknięciu mojego kopyta 5000m w dół. Byłem już po drugiej
stronie, jednak nie przerywałem biegu. Teraz ścieżka którą cwałowałem
prowadziła przez las. Na mojej drodze napotkałem rzekę. Nie byłem w
stanie się zatrzymać. Przeskoczyłem jednym susem nad przeszkodą i
zatrzymałem się zaraz po skoku. Stałem teraz na przeciw karej klaczy.
Patrzyłem jej się prosto w oczy. Widać w nich było nienawiść i złość,
ale też smutek. Milczałem... w końcu postanowiłem zacząć rozmowę.
- Bullet Train - powiedziałem - Kirke - syknęła - Nie wiesz, że przez rzekę Nai się nie skacze? - Nie. Dowiedziałem się teraz, a poza tym. Nie wyhamowałbym. Chciałabyś, żebym wylądował w wodzie? - Przynajmniej by cię zeżarły te potwory. - Może spacerek? - zaproponowałem - Nie zmieniaj tematu - Ja tylko proponuję spacerek, wiesz... możemy tam dalej drążyć ten temacik.. < Kirke? Dasz zaprosić się na spacerek? > |
|