- Nie pokonamy ich mocami... - mruknęła Costa.
- Dlaczego? - zapytałam głupio.
- Przy nich nasza moc zanika. Jesteśmy wtedy normalnymi końmi. - odparła.
- No to może... jakaś pułapka? - wtrącił się Valentino.
- Trzeba próbować wszystkiego... - spojrzałam na niego.
- Ludzie nie są aż tak głupi... Trzeba zrobić zasadzkę doskonałą. - mówiła klacz.
< Brak weny... Valentino bądź Costa? >