Było
ciemno i cicho. Noc. Wyszłam z jaskini. Nad głową migotały tysiące
gwiazd. Skierowałam się na cmentarz. Słyszałam głuchy stukot moich kopyt
o kamienne podłoże. Starałam się nie myśleć o bracie. Ze spuszczoną
głową podeszłam do nagrobka. W zimnej płycie były wyryte słowa:
RUDOLFO SANTIANO REGRESSI I ZMARŁ W WIEKU 9 LAT. WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ MU DAĆ PANIE. Tak bardzo za nim tęskniłam! Zastępował mi przecież rodziców. Och, Santiano...! Dlaczego mi to zrobiłeś? Nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakuje... Po policzku spłynęła mi jedna, gorąca łza. Odwróciłam głowę. Wiedziałam, że oprócz starszego brata, miałam jeszcze siostrę. Tej jednak nigdy nie poznałam, dlatego liczył się dla mnie tylko Santiano. Nagle koło mnie zjawiła się siwa klacz. Zdziwiło mnie to, ponieważ sądziłam, że nikt w naszym stadzie nie zna mojego brata. Ina wydawała się być tak samo zdumiona tym faktem. - Kim jesteś? - spytałam. - Czy go znałaś? - Tak, Rudolf to mój brat. - odpowiedziała. - Jestem Reika. - Semele - przedstawiłam się. - Konkretnie to Semele Soraya Alma Marana IV. Jeśli należysz do naszej rodziny, też posiadasz pełne imię. <Reika?> |
|