Trochę lepiej się czułam gdy w końcu to wszystko z siebie wyrzuciłam. Usiadłam na plaży i wpatrywałam się w morskie fale.
- A co tutaj taka piękna klacz robi?
- Znowu jakiś idiota... - westchnęłam sama do siebie
- Może spacerek, albo winko? Tak pięknej klaczy samej bez towarzystwa nie zostawię.
W moich oczach zapłonął ogień. To nie był dobry znak. Ostatni raz w
moich oczach pojawił się ogień gdy zabijałam ojca. Wtedy płonął w
męczarniach...
Odwróciłam się
- Daj mi spokój albo spłoniesz w męczarniach jak mój ojciec! - popatrzyłam w oczy ogiera. Było w nich widać zdziwienie i strach
- Bój się. Ja mówię prawdę - zaczęłam się czuć jak jakaś postać z horroru
- Oh panienko...
- MOJE SERCE NALEŻY DO KILLERA, NIE DO CIEBIE! POZA TYM - BRZYDKI JESTEŚ!
- Oh...
I nawet nie zdążył dokończyć podpaliłam mu nogi. Nie władałam nad tym co
robię. Nie umiałam się powstrzymać. Następnie podpaliła grzywę i ogon,
które w minutę spłonęły. Ogiera uniosłam w górę ( oczywiście mocami ) i
całą swoją mocą przycisnęłam do ziemi. Wylałam na niego wodę, by ugasić
jego płonące ciało.
- Mówiłam? - powiedziałam zostawiając ledwo stojącego na nogach ogiera
- Jacy oni są naiwni. Nie, to nie. U mnie nie ma... trzeba stanowczo...
Wpadłam na Anothera
- Oj.. sorki - uśmiechnęłam się patrząc w górę, bo Another był dużo wyższy ode mnie.
- Spoko - uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę
- A! Another! - krzyknęłam
- Cooo?
- Na plaży masz pacjenta - powiedziałam i wróciłam do domu. Siedziała tam Zoey. Cała zapłakana...
- Zoey? Halo... Co się stało? - zapytałam wchodząc do jaskini...
< Zoey? >