- Jasne. Pojutrze też może być.
- To do zobaczenia.
- To pa - odkrzyknąłem.
poszedłem do domu. Ojca nie było. No pięknie. Powinienem z nim pogadać.
Uświadomić mu że chce należeć do mroku, albo lepiej nie. Znajdę ta
Coste, przywódczynię mroku i od razu z nią pogadam. Dobrze, że go nie
ma. Następnego dnia szukałem Costy. Gdy wreszcie na ją znalazłem
powiedziałem od razu:
- Ty jesteś Costa przywódczyni stada mroku?
- Tak, czego chcesz?
- Należeć do twojego stada. Do światłości należałem tylko dla tego że rodzice tak chcieli. Ale ja tak nie chcę.
<Costa? przyjmiesz mnie ^.^>