Spacerowałem w milczeniu przez łąkę. Nic się nie działo... Był ładny
dzień. Rozglądałem się czasem na boki. Na trawie przebywały głównie
pary. Zasmuciło mnie to trochę... Cóż, los samotnika nie jest łatwy.
Położyłem się obok najbliższego drzewa. Po chwili podszedł do mnie koń. Z
innego stada zapewne... Nie wyglądał jak tutejszy.
- Witam. - przywitał się.
- Cześć... - odpowiedziałem.
- Chciałbyś dołączyć do mojego stada?
- Nie, należę już do jednego.
Wstałem wolno i postępowałem do jaskini. Po drodze zauważyłem, że tajemniczy koń ciągle za mną lezie. Spotkałem Malinę.
- Witaj, możesz mi coś powiedzieć...? - zapytałem.
- Yhym. - uśmiechnęła się.
- Czy ten koń, za mną ciągle za mną idzie?
- Na chwilę obecną... stoi. Rozgląda się jakby był tu pierwszy raz...
- A to ktoś ze stada?
< Malino? >