Chodziłam po terenach naszego Stada, unikając wszystkich. Brzuch był
coraz większy. To mnie niepokoiło. Chciałabym uciec gdzieś daleko z
Eddim i zacząć nowe życie. Niestety taka opcja odpada. On ma inną! Aż
płakać mi się chce gdy o tym myślę. Ale muszę być silna, jakoś...
Dziś rano spotkałam Sola, który z kamienną miną powiedział:
- Rodzice cię wzywają.
Przerażona poszłam do mamy i taty. Stali w Dolinie. Tata był widocznie
wściekły, bo ciągle buchał ogniem z nozdrzy, a mama robiła smutną minę.
Tak smutną, że myślałam, że złamie mi serce. Podeszłam do nich ze
spuszczoną głową.
- Śnieżko- przemówiła mama zawiedzionym głosem.- Coś ty narobiła?
Nie odpowiedziałam.
- Mów, jak mama pyta- wrzasnął tata.
Zaczęłam płakać.
- No bo... No bo... To był wypadek... Wino... Eddi jest taki piękny... To wypadek... Nie chciałam... Dziecka- jąkałam się.
Rodzice patrzyli na mnie w milczeniu, a ja płakałam dalej.
- Alkohol! Wino! Noc z obcym ogierem- zaczął wrzeszczeć tata.- Kim ty jesteś?! Jakąś prostytutką, czy co?!
- Swaróg, uspokój się- powiedziała mama.- Trzeba to załatwić inaczej. Śnieżko, odejdź.
Odeszłam na parę kroków zapłakana. Schowałam się za drzewem, by zobaczyć co zrobią teraz rodzice.
Zawołali Sola.
- Sol- zaczął tata.- Idź do tego idioty Eddiego i zaproś jego Alfy do nas.
- Oczywiście- powiedział Sol i już go nie było.
Poleciałam w stronę Stada Dzikich Gór, do Eddiego. Spotkałam go w tej pamiętnej grocie.
- Eddie! Moi rodzice chcą wezwać twoje Alfy!
<Eddie?>