Wróciliśmy do jaskini. Tam Laura podeszła do mnie.
- Jestem tak szczęśliwy - powiedziałem i ją pocałowałem.
Ona stała sztywno.
- Co jest?
- Odchodzę. I zabieram Lunę.
Nasza córka właśnie wróciłą.
- Czemu?!
- Nie zrozumiesz. Choć Luna. Żegnaj Jack. Byłeś wspaniały. Zaopiekuj się Taspanem.
Mój świat legł w gruzach z chwilą gdy Laura wyszła z jaskini. Chciałem
ruszyć za nią. Już jej nie było. poszedłem na spacer. Szedłem tak bez
sensu. Wiedziałem, że Taspan wróci późno. To buntownik. Szedłem tak bez
sensu, gdy na kogoś wpadłem.
- Przepraszam - wymamrotałem.
- Nic się nie stało. Kim jesteś? Nie znam cię? Jesteś ze światła? - odparła wrogo.
- Tak. Jestem Jack, pechowiec. Któremu świat się zawalił.
- A ja Lady Lien.
<Lady Lien?>