Byłam w stanie cwały, biegłam, byłam poddenerwowana każdy dźwięk mnie płoszył, to wszystko przez ludzi, chcieli mnie zabrać, robić eksperymenty, było to rok temu ale nadal uciekałam. Nagle wbiegłam na teren który pachniał końmi...teraz spokojnie szłam, nagle usłyszałam trzask gałązki z przerażenia groźnie zawierzgałam kopytami w stronę jakiegoś konia.
-Ała!-krzyknął koń
-Przepraszam...wystraszyłam się...
-Taki wielki kon jak ty?
-Przepraszam muszę uciekać-powiedziałam głosem konia obłakanego
-Zaczekaj, jesteś na terenie stada...
-Stada? mogę dołączyć?
-Eeee...chodź zaprowadzę cię do przywódcy, jestem Isabella a ty?
-Demanii
(Isabella?)