środa, 5 czerwca 2013

Od Mustanga

Po tych ekscytujących przeżyciach postanowiłem odpocząć. Szedłem wsłuchując się w miły szmer liści.
Tu i tam śpiewały ptaki. Była to naprawdę kojąca pieśń natury dla końskich uszu. Wszystkie problemy znikały razem z osłoną strachu przed przyszłością. Rzadko kiedy czułem się tak szczęśliwy. Wiedziałem jednak, że Kirke i jest stwory nie łatwo odpuszczą.  Zwróciłem się w kierunku małego rwącego strumyku.
Pływały w nim różnokolorowe rybki. Zamoczyłem chrapy w przejrzystej wodzie i zacząłem łapczywie pić.
Nagle z krzaków dobiegł szelest. Myśląc, że to potwór lub dziki zwierz przybrałem postawę do walki.
Ostrożnie zbliżałem się do rośliny. Każdy mój krok był stanowczy, lecz powolny.
To co zauważyłem zadziwiło mnie bardzo. Był tam dość mały źrebak. Na mój widok trochę się zląkł. Zaczął się cofać.
- Nie bój się...- uśmiechnąłem się.

< Remento dokończ>