- Kim jesteś?- zapytałem nie spuszczając wzroku z nieznajomej... przypominała mi trochę Daisy.
Ona przez chwilę milczała.
- Jestem Daresta. - przedstawiła się.
- Ja jestem Mustang. - uśmiechnąłem się lekko.
Podobne uczucie czułem do Steffy... lecz moje serce krwawiło jeszcze po stracie ukochanej Daisy.
Opowiedziała mi swoją historię.... Moja miłość do niej była w połowie zakazana...
Klacz trafiła już na drugą stronę świata... była duchem.
Mimo w wewnątrz moje serce krzyczało... na zewnątrz zaś milczało. Teraz przyszła kolej na mnie.
Opowiedziałem swą historię. Zacząłem od mego urodzenia kończąc na śmierci Daisy... W tym momencie poleciała mi jedna łezka, a potem druga. Oprowadziłem klacz po terenach, a potem zostawiłem na łące.
Szedłem załatwić parę spraw aż zobaczyłem ją... Kirke.
- Co cię trapi, Mustangu?- zapytała tajemnicze wyłaniając połowę pysku z pod płaszcza.
Skinąłem głową, że nie.. ona zaś zaprzeczała i pocieszała mnie. Zdziwiłem się, że wie o śmierci Daisy.
- To cie pocieszy...- ciągnęła.
Z pod płaszcza wyłonił się mały jednorożec. Klacz wręczyła mi go.
- Jesteś w końcu dobra czy zła?- zapytałem z dziwieniem.
- Znalazłam go niedawno. Jest osierocony. Opiekuj się nim dobrze... Nie odpowiem ci na pytanie, sam musisz się domyślić.- jej płaszcz powiał na wietrze, a ona po chwili zniknęła.
Przyprowadziłem malucha do stada.
- Jaki on słodki!- powiedziała Darest.
< Darest dokończ>