Po pokazaniu jednorożca klaczce oddaliłem się. Zauważyłem rannego Wengranda. Wezwałem medyków.
Przedstawił mi szczegóły swojej misji szpiegowskiej.
- Nie jestem pewny czy chcą nas zaatakować...- zastanawiałem się.
Nagle usłyszeliśmy odgłosy kopyt. Kirke znowu tu była. Podeszła dość blisko nas, lecz zachowała bezpieczną odległość i oparła się o drzewo. Milczała. Wengrand bacznie się jej przypatrywał.
Wiedział, że to ona jest za uwolnieniem potworów. Zaczął na nią szarżę. Zanim się zorientował jego kopyta oplotły pnącza i nie mógł się ruszyć. Kirke uśmiechnęła się.
- Spróbuj mi coś zrobić... - podeszła do ogiera bliżej.
On zaś próbował się wyrwać z pułapki.
Zwróciła się do mnie.
- Czy ty mnie szpiegujesz? - zapytałem wkurzony.
- Może tak... a może i nie. - powiedziała całkiem poważnie- Uważaj na tamto stado. Wengrand ma racje... oni są niebezpieczni... zanim się obejrzysz będą mieli wspaniałą strategię i zajmą te tereny...
- CO?!- krzyknąłem.
Zanim się obejrzałem jej już nie było, a Wengrandowi udało się uciec z pułapki. Nie wiedziałem co o tym wszystkim sądzić.
< Wengrand dokończ>