Rano obudziłam się około 11:00. Byłam zaspana, ale szczęśliwa jak małe
dziecko. Koło mnie leżały piekne jabka, w niebieskim koszyku.Dodatkowo
niebieska róża obok, moja ulubiona.
,,Od Etruscana pewnie'' pomyślałam i zaczełam wcinać jabłka. Były pyszne.
Kiedy skończyłam wyszłam z jaskini i pobiegłam do domu Etruscana. Nie
było go więc pobiegłam do lasu, też nie było, pobiegłam na łąkę, nad
rzekę Nai. NIGDZIE GO NIE BYŁO!!!!
-No gdzie on jest....
Gadałam do siebie kłusując przez las. Nagle przed moimi nogami wywrócił się Rafał.
-TY KAŁMUKU?!?!? JAK ŁAZISZ?!?!?
Wrzasnełam na niego.
-Normalnie!!! Szacunku troche dla luzytana czysej krwi angielskiej!!!
Odparł z wrzaskiem, i bez szacunku.
-Nie bede Cie szanować za chiny!!! A poza tym nie am czegoś takiego jak
luzytan czystej krwi angielskiej!!!! Albo czysty luzytański albo
angielski!!! MYŚLENIE to raczej nie jest ,,umiejętność'' należąca do
ciebie!!
Odpowiedziałam kopiąc go specjalnie.
-Popamiętasz mnie!!!
Krzyczał za mną.
(Rafał dok. -,-)