Byłem podekscytowany tym, że Kirke gdzieś mnie zaprosiła. Albo zmiękło
jej serce, albo chce być dla mnie miła. To nie ta sama klacz...
- To... może nad jeziorem? - zaproponowałem.
< I następne krótkie opo... Kirke? >
piątek, 28 lutego 2014
Od Anothera CD opo Hestii
Zdrętwiałem na chwilę. Od dawna nie czułem ciepła innego konia na swoim
boku, konia, którego znam. Siedzieliśmy tak w bezkresnej ciszy. Nagle do
jaskini wpadł Bullet Train.
- Eee... Ok. - podniósł jedną brew.
- Pocieszam ją. - oburzyłem się widząc jego minę.
< Przeraża mnie mój brak weny... Hestia lub Train? >
- Eee... Ok. - podniósł jedną brew.
- Pocieszam ją. - oburzyłem się widząc jego minę.
< Przeraża mnie mój brak weny... Hestia lub Train? >
Od Kirke CD opo Bullet Train'a
Puściłam trochę prądu w jego trawę . Popieściło go ... było widać . Potem już nie jadł trawy .
- Czemu nie jesz ?
- A nie jestem głodny
- Hymmm... twój burczący brzuch mówi co innego .
Ogier się chyba obraził i dobrze . Poszedł gdzieś indziej
Bullet Train
- Czemu nie jesz ?
- A nie jestem głodny
- Hymmm... twój burczący brzuch mówi co innego .
Ogier się chyba obraził i dobrze . Poszedł gdzieś indziej
Bullet Train
Od Bullet Train'a
Stałem na łące jedząc trawę. Dziwnym trafem podeszła do mnie Kirke.
Zaczęła jeść trawę obok mnie. Byłem zdziwiony, nie będę ukrywać. Dziwnie
się czułem. Odsunąłem się trochę od klaczy.
- Boisz się mnie? - zapytała patrząc mi prosto w oczy
- Nie - odpowiedziałem
- To dlaczego się odsuwasz ode mnie?
- Bo ciasno mi się zrobiło...
- Aha, czyli sądzisz, że jestem tak gruba?
- Nie... nie sądzę. Po prostu było ciasno, więc się odsunąłem
Klacz spuściła łeb i wróciła do jedzenia trawy. Ja też.
< Kirke? >
- Boisz się mnie? - zapytała patrząc mi prosto w oczy
- Nie - odpowiedziałem
- To dlaczego się odsuwasz ode mnie?
- Bo ciasno mi się zrobiło...
- Aha, czyli sądzisz, że jestem tak gruba?
- Nie... nie sądzę. Po prostu było ciasno, więc się odsunąłem
Klacz spuściła łeb i wróciła do jedzenia trawy. Ja też.
< Kirke? >
Od Orsay CD opo North'a
Nogi ugięły się pode mną.
Oni sie zabiją ! i to prze ze mnie !
Chciało mi się płakać i uciec.
Gdy Night miał atakować zatrzymałam czas , ustawiłam szybko kamienny murek i puściłam czas .
Zaklęcie trafiło w mur i nikomu nic się nie stało.
No może mi bo zatrzymanie czasu kosztuje mnie bardzo dużo energii.
Ledwo trzymałam się na nogach.
( North ? )
Oni sie zabiją ! i to prze ze mnie !
Chciało mi się płakać i uciec.
Gdy Night miał atakować zatrzymałam czas , ustawiłam szybko kamienny murek i puściłam czas .
Zaklęcie trafiło w mur i nikomu nic się nie stało.
No może mi bo zatrzymanie czasu kosztuje mnie bardzo dużo energii.
Ledwo trzymałam się na nogach.
( North ? )
od Jim Bim CD opo Lady Lien
Obejrzałem się, to była ona ...
-Ja ? - Zapytałem się
-A kto inny ? -Zapytała się.
-Nic nie knuję-odparłem odwracając się zupełnie-Ja tylko przychodzę tu,bo kocham to miejsce...Jestem Jim Bim.
-Ja ? - Zapytałem się
-A kto inny ? -Zapytała się.
-Nic nie knuję-odparłem odwracając się zupełnie-Ja tylko przychodzę tu,bo kocham to miejsce...Jestem Jim Bim.
Od Zoey CD opo Eddiego
Wróciliśmy do domu.
Electra wtulała się to we mnie to w Eddiego . Zaczęłam się z tego śmiać. Do jaskini wszedł Ezio. Klaczka była zachwycona ,,pieskiem" i zaczęła go dokładnie oglądać. ( Eddie? ) |
|
Od Vanessy-CD Od Zumy
Mała była chyba trochę przestraszona. Ale musieliśmy się zapoznać.
-Jestem Vanessa, a ty?- zapytałam śmiało i wesoło. Spojrzała się na mnie nie pewnie z kąta. Odsunęłam się parę kroków do tyłu -Jestem...Zuma- wydukała mała klaczka. Uśmiechnęłam się do niej. Niepewnie do mnie podeszła. Ale zachowując odstęp. -W co chcesz się pobawić?- spytałam do małej. Pomachała powoli łbem. -W chowanego- nieśmiało odparła klaczka. -No dobra liczę-powiedziałam i zamknęłam oczy-1,2,3..- gdy doliczyłam się do dziesięciu powiedziałam-Szukam!-krzyknęłam. Po pewnym czasie znalazłam Zume. Czemu ona się mnie boi? -Czemu się mnie boisz?- spytałam nieśmiało. |
|
czwartek, 27 lutego 2014
Od Valentina CD opo Mascared
- I w końcu mamy go z głowy
- W końcu
- Niezła robota - powiedziałem dając klaczy całusa
Poszliśmy na łąkę. Położyłem się i patrzyłem w niebo. Chmury układały się w różne rzeczy... fajne takie te chmury...
- Fajne takie te chmury - powiedziałem
- Co?
- Fajne takie to chmury - powtórzyłem głośniej
- Aaaa... dlaczego tak sądzisz?
- Bo fajnie się układają
- A mogą się niefajnie układać?
- Tego nie wiem...
< Mascared? Nie wiem... coś mi i Valentinowi dzisiaj odbija >
- W końcu
- Niezła robota - powiedziałem dając klaczy całusa
Poszliśmy na łąkę. Położyłem się i patrzyłem w niebo. Chmury układały się w różne rzeczy... fajne takie te chmury...
- Fajne takie te chmury - powiedziałem
- Co?
- Fajne takie to chmury - powtórzyłem głośniej
- Aaaa... dlaczego tak sądzisz?
- Bo fajnie się układają
- A mogą się niefajnie układać?
- Tego nie wiem...
< Mascared? Nie wiem... coś mi i Valentinowi dzisiaj odbija >
Od Northa Cd opo Orsay
Pobiegłem do Orsay... chciałem ją przeprosić.... ale ten Night też tam
był... może to prawda...że... że są razem...a może nie... sam już nie
wiem...
- Co ty tu robisz?!
- Nico - odpowiedział.
Chciałem rozprawić się z nim , już na dobre...
- Zaczekaj tu - powiedziałem do Orsay.
Posłusznie została tam.
Orsay?
- Co ty tu robisz?!
- Nico - odpowiedział.
Chciałem rozprawić się z nim , już na dobre...
- Zaczekaj tu - powiedziałem do Orsay.
Posłusznie została tam.
Orsay?
Od Orsay CD opo North'a
Miałam gdzieś to czy Night mnie dopadnie.
Skręciłam w ciemny las.
Zewsząd dobiegały dziwne odgłosy machania skrzydłami i mlaskania.
Zaczęłam iść truchcikiem.
W końcu udało mi się zwiać , po co ja tamtędy szłam.
Już wiem ! po chol*ere ._.
Czasami jestem totalnie wyłączona od świata rzeczywistego.
Nagle nadbiegł North.
Z trudem łapał oddech , chciał mi coś powiedzieć ale nie rozumiałam go.
Za mną pojawił się Night.
Co za nie fart , pewnie sie pozażynają !
( North ? )
Skręciłam w ciemny las.
Zewsząd dobiegały dziwne odgłosy machania skrzydłami i mlaskania.
Zaczęłam iść truchcikiem.
W końcu udało mi się zwiać , po co ja tamtędy szłam.
Już wiem ! po chol*ere ._.
Czasami jestem totalnie wyłączona od świata rzeczywistego.
Nagle nadbiegł North.
Z trudem łapał oddech , chciał mi coś powiedzieć ale nie rozumiałam go.
Za mną pojawił się Night.
Co za nie fart , pewnie sie pozażynają !
( North ? )
Od Mascared CD opo Valentina
Wzięłam czarny worek z jakiejś szafki i kazałam mu do niego wejść.
- Masz. - podałam mu nóż. Specjalnie skonstruowany, aby zabójstwo wyglądało wiarygodnie.
Zamknęłam worek i wyrzuciłam przez okno. Ogier upadł w gęste krzak. Na szczęście byliśmy na parterze...
- Oszalałaś?! - krzyknął.
- Tak. - odpowiedziałam konstruując sanie.
Północ. Punktualnie zjawiłam się na miejscu, gdzie miałam się spotkać z Warriorem.
- Dzień dobry. - przywitał się głos za mną.
Odwróciłam się gwałtownie. Przybył... Stanął na przeciw mnie.
- Otwórz wór. - rozkazał mi.
Zrobiłam to posłusznie. Nie protestowałam, jego łatwo można oszukać.
- Widzę, że się zmieniłaś... - pokiwał głową widząc udającego martwego Valentina.
- Może wydawać ci się, że znasz mnie na wylot, a w rzeczywistości jest odwrotnie. - podniosłam wyżej głowę.
Dół był wykopany. Czekał tylko na zakopanie ciała. Wiedziałam, że on nadal będzie mnie nękał, ale opracuję jakąś technikę, dzięki czemu w końcu się odczepi...
- Ukryj się! - zawołałam, aby odwrócić jego uwagę.
Samiec wskoczył w krzaki, a ja zamieniłam worki.
- Co ty odwalasz?! - wydarł się.
- Mój ojciec tu szedł. - odpowiedziałam.
Podniósł jedną brew, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Zakopuj go. - rozkazał.
Wszystko poszło szybko. Kiedy robota została skończona, ''napastnik'' podszedł do mnie bliżej i próbował pocałować. Odepchnęłam go tak, że trafił prosto w drzewo.
- A teraz mały bonus. - zbliżyłam się ku niemu schylając się.
Uśmiechnął się blado i zamknął oczy.
- Wiedziałem, że mi ulegniesz. - szepnął.
- Nie wydaje mi się. - uderzyłam go w prawy ganasz na tak zwanego ''liścia'', a potem nakazałam duszą go zabrać. Wróciłam do Valentina. Próbował otworzyć worek. Uwolniłam go szybko.
< Valentino? >
- Masz. - podałam mu nóż. Specjalnie skonstruowany, aby zabójstwo wyglądało wiarygodnie.
Zamknęłam worek i wyrzuciłam przez okno. Ogier upadł w gęste krzak. Na szczęście byliśmy na parterze...
- Oszalałaś?! - krzyknął.
- Tak. - odpowiedziałam konstruując sanie.
Północ. Punktualnie zjawiłam się na miejscu, gdzie miałam się spotkać z Warriorem.
- Dzień dobry. - przywitał się głos za mną.
Odwróciłam się gwałtownie. Przybył... Stanął na przeciw mnie.
- Otwórz wór. - rozkazał mi.
Zrobiłam to posłusznie. Nie protestowałam, jego łatwo można oszukać.
- Widzę, że się zmieniłaś... - pokiwał głową widząc udającego martwego Valentina.
- Może wydawać ci się, że znasz mnie na wylot, a w rzeczywistości jest odwrotnie. - podniosłam wyżej głowę.
Dół był wykopany. Czekał tylko na zakopanie ciała. Wiedziałam, że on nadal będzie mnie nękał, ale opracuję jakąś technikę, dzięki czemu w końcu się odczepi...
- Ukryj się! - zawołałam, aby odwrócić jego uwagę.
Samiec wskoczył w krzaki, a ja zamieniłam worki.
- Co ty odwalasz?! - wydarł się.
- Mój ojciec tu szedł. - odpowiedziałam.
Podniósł jedną brew, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Zakopuj go. - rozkazał.
Wszystko poszło szybko. Kiedy robota została skończona, ''napastnik'' podszedł do mnie bliżej i próbował pocałować. Odepchnęłam go tak, że trafił prosto w drzewo.
- A teraz mały bonus. - zbliżyłam się ku niemu schylając się.
Uśmiechnął się blado i zamknął oczy.
- Wiedziałem, że mi ulegniesz. - szepnął.
- Nie wydaje mi się. - uderzyłam go w prawy ganasz na tak zwanego ''liścia'', a potem nakazałam duszą go zabrać. Wróciłam do Valentina. Próbował otworzyć worek. Uwolniłam go szybko.
< Valentino? >
środa, 26 lutego 2014
Od Kirke CD opo Anothera
- Wiesz spisałeś się
Nie wiem czemu , ale dałam mu buziaka (w policzek) . Potem chodziliśmy razem i rozmawialiśmy o renesansie , historii . Bardzo mi się podobało jak on opowiadał o tym wszystkim z sercem . Potem mnie odprowadził tak jak dżentelmen . Oh.. to mnie w nim najbardziej poruszało . Był jedynym przy którym moje serce zaczynało bić . Rano spotkałam Hestię przy jakiejś rzeczce . Podeszłam i napiłam się z rzeki . Ona skubała trawę bacznie mnie obserwując .
- Zostaw Anotherka w spokoju ! - Wyrwała się
- O widzę , że nie potrafisz liczyć .... On jest w takim wieku jak ja , a ty mogłabyś być jego córką więc to ty go zostaw !
Klacz się chciała na mnie rzucić , ale odparłam jej atak . Po południu spotkałam się z Anotherem na cotygodniowej dyskusji o historii . Po tych zajęciach od razu do niego podeszłam .
- Co dziś robisz ?
- W sumie to nic
- Może jak nic nie robisz to się spotkamy ?
Ogier spojrzał na mnie z błyskiem w oczach .
Another dokończ
Nie wiem czemu , ale dałam mu buziaka (w policzek) . Potem chodziliśmy razem i rozmawialiśmy o renesansie , historii . Bardzo mi się podobało jak on opowiadał o tym wszystkim z sercem . Potem mnie odprowadził tak jak dżentelmen . Oh.. to mnie w nim najbardziej poruszało . Był jedynym przy którym moje serce zaczynało bić . Rano spotkałam Hestię przy jakiejś rzeczce . Podeszłam i napiłam się z rzeki . Ona skubała trawę bacznie mnie obserwując .
- Zostaw Anotherka w spokoju ! - Wyrwała się
- O widzę , że nie potrafisz liczyć .... On jest w takim wieku jak ja , a ty mogłabyś być jego córką więc to ty go zostaw !
Klacz się chciała na mnie rzucić , ale odparłam jej atak . Po południu spotkałam się z Anotherem na cotygodniowej dyskusji o historii . Po tych zajęciach od razu do niego podeszłam .
- Co dziś robisz ?
- W sumie to nic
- Może jak nic nie robisz to się spotkamy ?
Ogier spojrzał na mnie z błyskiem w oczach .
Another dokończ
Od Hestii CD opo Bullet Train 'a
Kasztanowaty ogier pojawił się w jaskini. Zbliżył się do mnie i ukucnął. Popatrzył mi w oczy.
- Dlaczego płaczesz?
Nie odezwałam się. Nie chciałam nikomu o tym mówić.
- No proszę, powiedz co się stało - powiedział trącając mnie chrapami
- Moja matka - powiedziałam przełykając ślinę
- Umarła? - zapytał z wyrazem współczucia
Skinęłam głową
- Żyj teraźniejszością. Nie przeszłością. Co się stało, to się nie odstanie.
- Niestety. Mogę u ciebie zamieszkać na kilka dni?
- Pewnie.
- Nie dałabym sobie rady sama. Jestem teraz załamana.
- Pochowałaś ją?
- Tak... na cmentarzu.
- Zaraz wrócę. Przygotuję ci spanie - uśmiechnął się lekko i poszedł po koce i poduszki. Ułożył je i pokazał mi.
- To twój pokój. Rozgość się. Tam masz odtwarzacz muzyki...
- Dzięki
- Zrobić ci coś do picia?
- Jak możesz...
- Herbaty?
- Tak.. poproszę.
Ogier poszedł i za minutkę przyszedł z herbatą.
- Dziękuję - powiedziałam
- Proszę... to ja zostawię cię samą. Muszę wyjść na chwilę.
- Dobrze. Do zobaczenia! - pożegnałam się
Ogier wyszedł, a ja siedziałam w jaskini sama. W głowie miałam ten straszny obraz. Aż ciarki mi przeszły po całym ciele. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zaczęłam tracić równowagę. Upuściłam herbatę, która poparzyła mi nogi. Poczułam napływające ciepło. Nie umiałam się ruszać, ani kontrolować swojego ciała. Nagle drugi raz ,,przeżyłam'' śmierć matki. Widziałam ją jakby drugi raz. Łzy popłynęły mi z oczu. Zaczęłam się drzeć na cały głos, bo nagle pojawiła się śmierć na karym ogierze. Kosą odcięła mojej mamie głowę i nogi, a później zbliżała się do mnie. Darłam się coraz głośniej. Nagle usłyszałam jakiś głos. Był znajomy. Od razu poczułam się bezpieczniej, i wiedziałam, że ktoś jest ze mną. Odetchnęłam z ulgą. Przestałam się drzeć. Głos był ,,kojący'' i spokojny. Głos cały czas mówił do mnie, że nic się nie dzieje, żebym się uspokoiła. Zaczęłam już powoli widzieć. Obraz robił się coraz jaśniejszy i wyraźniejszy. W końcu odzyskałam całkowicie wzrok i ujrzałam... Anothera. Szybko podniosłam się i pocałowałam go.
- Another! Dziękuję - mówiłam przytulając go - dziękuję! Gdyby nie ty to to trwałoby wiecznie! Umarłabym... - nagle głosu mi odebrało. Nie umiałam nic powiedzieć. Padłam na łóżko wciskając łeb w poduszkę.
- Hestia? Nic ci nie jest?
- Mi nie... mojej mamie tak...
Ogier popatrzył na mnie pytająco.
- Zmarła... dziś... rano... znalazłam ją... obok.. obok wodospadu... zataszczyłam na cmentarz i ją.... ją zakopałam
- Jak mi przykro...
- Mi też - powiedziałam opierając się o ogiera. Chyba poczuł się dziwnie, ale nawet się nie poruszył...
< Another ;o;? >
- Dlaczego płaczesz?
Nie odezwałam się. Nie chciałam nikomu o tym mówić.
- No proszę, powiedz co się stało - powiedział trącając mnie chrapami
- Moja matka - powiedziałam przełykając ślinę
- Umarła? - zapytał z wyrazem współczucia
Skinęłam głową
- Żyj teraźniejszością. Nie przeszłością. Co się stało, to się nie odstanie.
- Niestety. Mogę u ciebie zamieszkać na kilka dni?
- Pewnie.
- Nie dałabym sobie rady sama. Jestem teraz załamana.
- Pochowałaś ją?
- Tak... na cmentarzu.
- Zaraz wrócę. Przygotuję ci spanie - uśmiechnął się lekko i poszedł po koce i poduszki. Ułożył je i pokazał mi.
- To twój pokój. Rozgość się. Tam masz odtwarzacz muzyki...
- Dzięki
- Zrobić ci coś do picia?
- Jak możesz...
- Herbaty?
- Tak.. poproszę.
Ogier poszedł i za minutkę przyszedł z herbatą.
- Dziękuję - powiedziałam
- Proszę... to ja zostawię cię samą. Muszę wyjść na chwilę.
- Dobrze. Do zobaczenia! - pożegnałam się
Ogier wyszedł, a ja siedziałam w jaskini sama. W głowie miałam ten straszny obraz. Aż ciarki mi przeszły po całym ciele. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zaczęłam tracić równowagę. Upuściłam herbatę, która poparzyła mi nogi. Poczułam napływające ciepło. Nie umiałam się ruszać, ani kontrolować swojego ciała. Nagle drugi raz ,,przeżyłam'' śmierć matki. Widziałam ją jakby drugi raz. Łzy popłynęły mi z oczu. Zaczęłam się drzeć na cały głos, bo nagle pojawiła się śmierć na karym ogierze. Kosą odcięła mojej mamie głowę i nogi, a później zbliżała się do mnie. Darłam się coraz głośniej. Nagle usłyszałam jakiś głos. Był znajomy. Od razu poczułam się bezpieczniej, i wiedziałam, że ktoś jest ze mną. Odetchnęłam z ulgą. Przestałam się drzeć. Głos był ,,kojący'' i spokojny. Głos cały czas mówił do mnie, że nic się nie dzieje, żebym się uspokoiła. Zaczęłam już powoli widzieć. Obraz robił się coraz jaśniejszy i wyraźniejszy. W końcu odzyskałam całkowicie wzrok i ujrzałam... Anothera. Szybko podniosłam się i pocałowałam go.
- Another! Dziękuję - mówiłam przytulając go - dziękuję! Gdyby nie ty to to trwałoby wiecznie! Umarłabym... - nagle głosu mi odebrało. Nie umiałam nic powiedzieć. Padłam na łóżko wciskając łeb w poduszkę.
- Hestia? Nic ci nie jest?
- Mi nie... mojej mamie tak...
Ogier popatrzył na mnie pytająco.
- Zmarła... dziś... rano... znalazłam ją... obok.. obok wodospadu... zataszczyłam na cmentarz i ją.... ją zakopałam
- Jak mi przykro...
- Mi też - powiedziałam opierając się o ogiera. Chyba poczuł się dziwnie, ale nawet się nie poruszył...
< Another ;o;? >
Od Northa CD opo Orsay
- Ale to nie tak.. - powiedziałem zanim wyszła.
Poszłem wściekły do Arizony.
- Wszystko spieprzyłaś! Ty gupia.. yh... nie mam do ciebie słów!!!!!
- Oh, kochanie nie przejmuj sie..
- Nie jestm żadny kochnie ja kochałem Orsay, kocham Orsay i będę kochać Orsay!!! Nie kochałem cie, nie kocham cie, i nigdy nie będe cię kochał! JASNE?!
Odszedłem.
Byłem tak wkurzony!
Zachowałem sie jak zwykły cham....
Orsay?
Poszłem wściekły do Arizony.
- Wszystko spieprzyłaś! Ty gupia.. yh... nie mam do ciebie słów!!!!!
- Oh, kochanie nie przejmuj sie..
- Nie jestm żadny kochnie ja kochałem Orsay, kocham Orsay i będę kochać Orsay!!! Nie kochałem cie, nie kocham cie, i nigdy nie będe cię kochał! JASNE?!
Odszedłem.
Byłem tak wkurzony!
Zachowałem sie jak zwykły cham....
Orsay?
Od Orsay CD opo North'a
North do mnie przyszedł.
- Spotykasz się z nim ?
- Z kim ?
- Z Night'em!
- Nie! a skąd ! kto Ci takich bzdór naopowiadał ?!
- Arizona
- A skąd ty jej na raz wierzysz !? co jak Ci powie że sie całowałam z Night'em i że po kryjomu jestem z nim w ciąży to TEŻ JEJ UWIERZYSZ !?
Wrzasnęłam wściekła.
Jak on mógł mnie podejrzewać !!
Zawiodłam się na nim.
Nigdy bym mu czegoś takiego nie zrobiła !
Ogier milczał.
- Gratuluję .... - powiedziałam i wyszłam.
Nie chciałam nikogo widzieć .
( North ? )
- Spotykasz się z nim ?
- Z kim ?
- Z Night'em!
- Nie! a skąd ! kto Ci takich bzdór naopowiadał ?!
- Arizona
- A skąd ty jej na raz wierzysz !? co jak Ci powie że sie całowałam z Night'em i że po kryjomu jestem z nim w ciąży to TEŻ JEJ UWIERZYSZ !?
Wrzasnęłam wściekła.
Jak on mógł mnie podejrzewać !!
Zawiodłam się na nim.
Nigdy bym mu czegoś takiego nie zrobiła !
Ogier milczał.
- Gratuluję .... - powiedziałam i wyszłam.
Nie chciałam nikogo widzieć .
( North ? )
wtorek, 25 lutego 2014
Od Anothera CD opo Kirke
- Ok, ok. - nie protestowałem. - Jeszcze zatańczę na ich grobach.
Odszedłem od Kirke zabierając się za sprzątanie sceny. Było przy niej najwięcej roboty. Już niewiele zostało do zrobienia, gdy nadleciał Blow. - Po co to sprzątasz? - zapytał. - Zrobiłem imprezę, więc nie będę się obijał. - Kirke ci kazała? - podniósł jedną brew. - Yhy... - schyliłem się po mały papierek. - Pantoflarz! - zaśmiał się. - Czy ty wiesz co to w ogóle znaczy? - jakoś nie miałem pewności, czy to co mówi jest prawdą. - No... Nie. - przyznał się. - Więc nie używaj słów, których nie znasz. - uśmiechnąłem się. - Możesz przynieść mi jeszcze jedną torbę na śmieci? - Czemu nie. - odparł kierując się w stronę mojego domu. Po krótkim czasie, podeszłam do mnie klacz, która zapewne manie obserwowała. < Kirke? > |
||
Od Bullet Train'a CD opo Costy
- Ohhhh... Costa. Dobra, wiedz, że to był żart...
- Ha, ha, ha. Śmieszny. Aż do łez się śmiałam. - Dobra. Ja zmykam. Hej! - powiedziałem i odkłusowałem od klaczy. Musiałem sobie znaleźć jakąś jaskinię. Znalazłem taką jedną, była obok łąki. Zaklepałem sobie ją i poszedłem spać, bo było już późno. Wstałem wcześnie rano. Czas na poranne bieganie. Poszedłem na plażę. Najpierw kłusik, później trochę galopu, wolny cwał, cwał, szybki cwał, prędkość dźwięku i na koniec światła. Przy okazji w głowie nuciłem sobie piosenkę: Like a, like a, like a bullet train Moving like the speed of sound Feet can't keep on the ground Can't stay in one place Keep moving like a bullet train Like a bullet train like, like, like a bullet train like, like, like a bullet train 'Cause I can't stop time You keep blurring in my mind And space is undefined These tracks left behind We can't stay the same Can't stop this train I can't find the breaks On this bullet train 'Cause I can't stop I tak zwolniłem z prędkości światła do prędkości dźwięku, z dźwięku do szybkiego cwału, z szybkiego cwału do cwału, z cwału do wolnego cwału, z wolnego cwału do galopu, z galopu do kłusa, z kłusa do stępa... Byłem bardzo zmęczony i zziajany strasznie. Wlazłem do morza po szyję i popływałem z pół godziny. Wyszedłem, otrzepałem się i poszedłem na łąkę coś zjeść. Oczywiście jak na łące - trawa trawa i trawa. No więc zjadłem trochę trawy i poszedłem się napić nad jezioro. Spotkałem Kirke. - A ty co tu robisz? - krzyknęła do mnie - A nic, piję. - ALE NIE MOŻESZ TUTAJ PRZEBYWAĆ - wrzasnęła - Dlaczegóż to? - BO NIE NALEŻYSZ DO STADA! - A skąd wiesz? - BO WIEM! WYPIER**** Z TĄD! - Nie.. - SŁYSZYSZ CO POWIEDZIAŁAM!? WYKU***** Z TĄD! - Nie. Jestem członkiem stada, więc mam prawo stąd pić. - A JA CI NIE POZWALAM - Łojeje, to ja ci nie pozwalam na mnie krzyczeć - powiedziałem i wbiegłem do wody. Byłem ze 100 m od brzegu. Znów byłem cały mokry. Kirke zaraz sobie poszła. Ja jeszcze zanurkowałem i wróciłem do jaskini. Zastałem w niej jakąś klacz. Była siwa i taka... z 4 skrzydłami... < Hestia lub Mokka? > |
|
Od Lady Lien CD opk Jim Bim
Śledziłam
go. A co mi tam? Przecież nie pierwszy raz to robię. A jeśli mnie
nakryje? Trudno. Nie widywałam go wcześniej w stadzie. Stanął na końcu
klifu i przyglądał się horyzontowi. Wyszłam zza zarośli i zapytałam
cicho:
- Co knujesz? < Och ja... Ta podejrzliwa... Jim Bim? > |
|
Od Valentina CD opo Mascared
- Oh nie! Nie zabijaj mnie... - powiedziałem udając smutnego
- To on mi kazał! Ten mój kochanek!
- Nieeeeeeee! - powiedziałem i gdy ,,wbiła'' mi kopyto w klatkę piersiową przestałem się ruszać, jednak przesunąłem się lekko i spadłem z łóżka na którym leżałem.
- Ał... - szepnąłem
- Ciii! Ty nie żyjesz...
- A, no tak.
< Mascared? >
- To on mi kazał! Ten mój kochanek!
- Nieeeeeeee! - powiedziałem i gdy ,,wbiła'' mi kopyto w klatkę piersiową przestałem się ruszać, jednak przesunąłem się lekko i spadłem z łóżka na którym leżałem.
- Ał... - szepnąłem
- Ciii! Ty nie żyjesz...
- A, no tak.
< Mascared? >
Od Zumy
Moja impreza była super! Szkoda tylko że trwałą tak krótka...Cóż.. trudno..
- I jak impreza? - zapytała mama.
- Super.
I tam minął tydzień. Mama znalazła nową pracę.. a ja musiałam mieć opiekunke...
- No kochanie, zostań z Vanessą - dała mi dziuba i poszła.
Po chwili przyszłą opiekunka.
- Cześć, małą - powiedziałą.
- Dzień dobry, schowałam sie w kąt.. przerarzona.
Vanessa?
- I jak impreza? - zapytała mama.
- Super.
I tam minął tydzień. Mama znalazła nową pracę.. a ja musiałam mieć opiekunke...
- No kochanie, zostań z Vanessą - dała mi dziuba i poszła.
Po chwili przyszłą opiekunka.
- Cześć, małą - powiedziałą.
- Dzień dobry, schowałam sie w kąt.. przerarzona.
Vanessa?
Od Northa CD opo Orsay
Arizona przyszłą do mnie.
- Arizona, nic między nami nie zaszło, więc o co ci chodzi?
- O to, o to.....yy...yy... no bo ...
- Bo?
- Bo...kosjxnz
- co?
- kokcnxisoxasuwr...
- Powiesz wreszcie czy nie?
- Bo cię kocham!
Klacz próbowałą mnie pocałować. Odepchnąłem ją. Ale zanim to zrobiłem, wyglądało to tak, jakby ja ją pocałował. Dziwne....
- North...- zbliżyłą się do mnie- przecież oboje wiemy, że mnie kochasz, zostaw tą zdzire..
- Nie wyrażaj sie tak o niej! Ja cię NIE kocham! Wogóle po co zgodziłem się na tą rozmowę...
- Nie kłam ! Orsay cię nie kocha! Ona tylko udaje! Jest z Nightem!
- Jka to...
- Tak to.. widziałam ich razem jka się uśmiechali i szli szczęśliwi.
- Nie, to...to nie możliwe...
Orsay?
- Arizona, nic między nami nie zaszło, więc o co ci chodzi?
- O to, o to.....yy...yy... no bo ...
- Bo?
- Bo...kosjxnz
- co?
- kokcnxisoxasuwr...
- Powiesz wreszcie czy nie?
- Bo cię kocham!
Klacz próbowałą mnie pocałować. Odepchnąłem ją. Ale zanim to zrobiłem, wyglądało to tak, jakby ja ją pocałował. Dziwne....
- North...- zbliżyłą się do mnie- przecież oboje wiemy, że mnie kochasz, zostaw tą zdzire..
- Nie wyrażaj sie tak o niej! Ja cię NIE kocham! Wogóle po co zgodziłem się na tą rozmowę...
- Nie kłam ! Orsay cię nie kocha! Ona tylko udaje! Jest z Nightem!
- Jka to...
- Tak to.. widziałam ich razem jka się uśmiechali i szli szczęśliwi.
- Nie, to...to nie możliwe...
Orsay?
Od Hestii CD opo Anothera
- Co ty robisz? - zapytałam Anothera
- Nic, idę popływać
- Fajnie. To wygląda jakbyś szedł się utopić - powiedziałam i podeszłam do niego
- Też idziesz popływać? - zapytał
- A co?
- No.. nic
< Another? >
- Nic, idę popływać
- Fajnie. To wygląda jakbyś szedł się utopić - powiedziałam i podeszłam do niego
- Też idziesz popływać? - zapytał
- A co?
- No.. nic
< Another? >
Od Orsay CD opo North'a
Poszłam do Arizony.
- co chcesz ? przyszłaś sie ze mnie śmiać że to ty masz North'a ? - odburknęła
- słuchaj , ja nie chce kłótni ale to nie ode mnie zależy kogo North chce , wybrał mnie więc mogłabyś się pogodzić z jego wolą - odpowiedziałam
Klacz tylko przewróciła oczami i totalnie mnie zignorowała.
Arizona szła w kierunku Northa przepychając się na mnie.
- nie rozumiem Cie...chciałam zapytać o przyjaźń ale jak nie chcesz ... - szepnęłam jej do ucha i sfrustrowana poszłam w swoją stronę .
Widziałam jak Arizona i North rozmawiają ze sobą.
Koło domu natknął się na mnie Night.
- kolejny dreszczyk ? - spytał ze swoim uśmiechem
- mam Cie dość ! sp******aj do Aleity A MNIE ZOSTAW W SPOKOJU !!! - krzyknęłam , po czym puściłam się galopem w las.
( North ? )
- co chcesz ? przyszłaś sie ze mnie śmiać że to ty masz North'a ? - odburknęła
- słuchaj , ja nie chce kłótni ale to nie ode mnie zależy kogo North chce , wybrał mnie więc mogłabyś się pogodzić z jego wolą - odpowiedziałam
Klacz tylko przewróciła oczami i totalnie mnie zignorowała.
Arizona szła w kierunku Northa przepychając się na mnie.
- nie rozumiem Cie...chciałam zapytać o przyjaźń ale jak nie chcesz ... - szepnęłam jej do ucha i sfrustrowana poszłam w swoją stronę .
Widziałam jak Arizona i North rozmawiają ze sobą.
Koło domu natknął się na mnie Night.
- kolejny dreszczyk ? - spytał ze swoim uśmiechem
- mam Cie dość ! sp******aj do Aleity A MNIE ZOSTAW W SPOKOJU !!! - krzyknęłam , po czym puściłam się galopem w las.
( North ? )
Od Mascared CD opo Valentina
Zaczekałam, aż ogier zaśnie, a potem wyszłam z pokoju. Wybiegłam z kliniki kierując się do jaskini.
Nie spotkałam nikogo na mojej drodze, więc raczej się nie obawiałam wizyty Bloody Warrior'a. Gdy weszłam do domu, przede mną stała sylwetka konia... Podobnego do ogiera.
- Witam... - od razu rozpoznałam jego głos.
- Czy możesz zrozumieć, że ja ciebie nie chcę?! - krzyknęłam cofając się.
- Nie... Spotkajmy się dziś o północy na klifie, kochanie...
- Wypier####j! - krzyknęłam odsłaniając mu drogę.
Posłusznie wyszedł. Widziałam na jego ciele wiele ran, które nie do końca się zagoiły... Na pożegnanie, sprzedałam mu kopniaka i zamknęłam z hukiem drzwi. Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć nad tym, to mam zrobić...
Poszłam tam. Jednak nie bez broni. Miałam w zanadrzu wyćwiczoną kinezę, więc to raczej nie byłby problem, aby jej użyć.
- Hej kochanie. - Warrior przywitał się krótko idąc w moją stronę.
- Co mam zrobić, żebyś się ode mnie odczepił? - zapytałam.
Zaśmiał się szyderczo i wyszeptał:
- Zabić.
- Kogo? - zdziwiłam się.
- Twego ukochanego.
- Jesteś pojeba#y...
- To jak? Zrobisz to?
- Tak... - miałam w głowie świetny plan. - Zrobię to. Za tydzień zakopię przy tobie zwłoki, a jeśli się nie odczepisz, to ja zabiję ciebie.
Odwróciłam się i pobiegłam ku klinice.
Wpadłam do pokoju Valentina i od razu usiadłam obok jego łóżka.
- Spotkałam się z Bloody'm. - oznajmiłam mu bez uczucia.
- JAK TO?! - krzyknął.
- Cicho... Chce, żebym cię zabiła. Zrobię to.
Samiec zrobił wielkie oczy.
- No chyba nie...
- Tak na poważnie to nie ciebie, a twojego klona. Pokombinuję z zaklęciami, może jakiś mag mi pomoże.
< Valentino? xd >
Nie spotkałam nikogo na mojej drodze, więc raczej się nie obawiałam wizyty Bloody Warrior'a. Gdy weszłam do domu, przede mną stała sylwetka konia... Podobnego do ogiera.
- Witam... - od razu rozpoznałam jego głos.
- Czy możesz zrozumieć, że ja ciebie nie chcę?! - krzyknęłam cofając się.
- Nie... Spotkajmy się dziś o północy na klifie, kochanie...
- Wypier####j! - krzyknęłam odsłaniając mu drogę.
Posłusznie wyszedł. Widziałam na jego ciele wiele ran, które nie do końca się zagoiły... Na pożegnanie, sprzedałam mu kopniaka i zamknęłam z hukiem drzwi. Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć nad tym, to mam zrobić...
Poszłam tam. Jednak nie bez broni. Miałam w zanadrzu wyćwiczoną kinezę, więc to raczej nie byłby problem, aby jej użyć.
- Hej kochanie. - Warrior przywitał się krótko idąc w moją stronę.
- Co mam zrobić, żebyś się ode mnie odczepił? - zapytałam.
Zaśmiał się szyderczo i wyszeptał:
- Zabić.
- Kogo? - zdziwiłam się.
- Twego ukochanego.
- Jesteś pojeba#y...
- To jak? Zrobisz to?
- Tak... - miałam w głowie świetny plan. - Zrobię to. Za tydzień zakopię przy tobie zwłoki, a jeśli się nie odczepisz, to ja zabiję ciebie.
Odwróciłam się i pobiegłam ku klinice.
Wpadłam do pokoju Valentina i od razu usiadłam obok jego łóżka.
- Spotkałam się z Bloody'm. - oznajmiłam mu bez uczucia.
- JAK TO?! - krzyknął.
- Cicho... Chce, żebym cię zabiła. Zrobię to.
Samiec zrobił wielkie oczy.
- No chyba nie...
- Tak na poważnie to nie ciebie, a twojego klona. Pokombinuję z zaklęciami, może jakiś mag mi pomoże.
< Valentino? xd >
Od Anothera CD opo Hestii
Siedzieliśmy w ciągnącej się ciszy. Chciałem posiedzieć sam na plaży,
ale skoro była tam Hestia, mogłem dotrzymać jej towarzystwa... Wstałem z
piachu i wszedłem do wody po kolana. Potem zanurzyłem się szybko.
Wyglądało to tak jakbym chciał się utopić...
< Nie mogłam nic innego wymyślić... >
< Nie mogłam nic innego wymyślić... >
Od Arizony
Pasłam
się na łące. Obok mnie kicał zając. Na całej polanie rosło mnóstwo
kwiatów takich jak tulipany, gerbery. Zaczęłam kierować się ku
najbliźzemu lasku, gdyż słońce paliło nie miłosiernie. Kiedy weszłam na
jego skraj usłyszałam stukot kopyt. Schowałam się za starym dębie.
Zobaczyłam pedzącego ogiera. Za nim skradał się jakiś inny. Kiedy
pierwszy ogier stanął, drugi zbliżył się i uderzył go w głowę. Ten padł.
Drugi ogier uciekł.Postanowiłam pomóc. Podbiegłam do nieprzytomnego
ogiera i zlapałam go za grzywę. Zaciągnęłam w stronę stada. Ale idąc
zaczęło padać. Znalazłam jaskinię. Rozpalilam ognisko i opatrzyłam
ogiera. Poszłam spać.
[ rankiem..] Kiedy się obudziłam wschodziło słońce. Podeszłam do samca i wzięłam go na grzbiet. Po drodze mijaliśmy pastwisko. Rosę bylo widać na kępkach trawy. Położylam nieprzytomnego na trawie a sama poszłm znaleźć coś do jedzenia. Kiedy przyszlam obudził się. Avocado? |
|
Od Kirke CD opo Anothera
- Ty to stworzyłeś ty to posprzątasz ! A ten kto mu pomoże nie żyje !
Wszyscy pozbierali się i poszli . No i byłam szczęśliwa , że zostanę sam na sam z Anotherem .
- To teraz sprzątaj
Another dokończ
Wszyscy pozbierali się i poszli . No i byłam szczęśliwa , że zostanę sam na sam z Anotherem .
- To teraz sprzątaj
Another dokończ
Od Anothera CD opo Kirke
- Nie nakręcaj się tak... - powoli dostawałem czkawki.
- Pff... - odeszła szybko.
Zaczęło kręcić mi się w głowie. Położyłem się na ziemi i zasnąłem.
Kilka godzin potem, wszystkie konie się budziły. Ja również.
- Eee... - zacząłem, a wszystkie konie zwróciły się w moją stronę. - Musimy to wszystko posprzątać...
- Impreza była super, ale kto by to sprzątał? - odezwał się ktoś w tłumie.
- Właśnie! - odezwał się ktoś inny.
Konie zaczęły mruczeć pod nosami, marudzić.
- Albo wy posprzątacie to wszystko, albo ja osobiście wypruje wam jelita. Potem je upiekę i powieszę na ścianach swojego domu. Każdy narząd będzie podpisany, tak, że każdy koń z innego stada będzie widział, kogo tu zabiłem. - patrzyłem po kolei na wszystkie konie.
- To szantaż! - krzyknął Killer wychodząc na przeciw mnie.
- Nie... To tylko stanowcza prośba. - uśmiechnąłem się szyderczo.
- Miałeś to wszystko posprzątać! - krzyknęła Kirke wychodząc na polanę.
- Posprzątam to, ale każdy z nich musi być w to zaangażowany.
< Kirke? Huehuehuehue... Hue... >
- Pff... - odeszła szybko.
Zaczęło kręcić mi się w głowie. Położyłem się na ziemi i zasnąłem.
Kilka godzin potem, wszystkie konie się budziły. Ja również.
- Eee... - zacząłem, a wszystkie konie zwróciły się w moją stronę. - Musimy to wszystko posprzątać...
- Impreza była super, ale kto by to sprzątał? - odezwał się ktoś w tłumie.
- Właśnie! - odezwał się ktoś inny.
Konie zaczęły mruczeć pod nosami, marudzić.
- Albo wy posprzątacie to wszystko, albo ja osobiście wypruje wam jelita. Potem je upiekę i powieszę na ścianach swojego domu. Każdy narząd będzie podpisany, tak, że każdy koń z innego stada będzie widział, kogo tu zabiłem. - patrzyłem po kolei na wszystkie konie.
- To szantaż! - krzyknął Killer wychodząc na przeciw mnie.
- Nie... To tylko stanowcza prośba. - uśmiechnąłem się szyderczo.
- Miałeś to wszystko posprzątać! - krzyknęła Kirke wychodząc na polanę.
- Posprzątam to, ale każdy z nich musi być w to zaangażowany.
< Kirke? Huehuehuehue... Hue... >
poniedziałek, 24 lutego 2014
Od Hestii CD opo Mokki
Mama
poszła na spacer, a ja do jaskini. Rozczesałam grzywę. Wplotłam w nią
czerwony kwiat. Ogon również rozczesałam i zrobiłam sobie kłosa i
przyozdobiłam go czerwoną kokardą. Nie wiem co mi strzeliło do głowy,
żeby się tak ubrać. Poszłam na plażę. Usiadłam i wpatrywałam się różowo -
fioletowe niebo, granatowe chmury i wzburzone fale morskie.
- Cześć - odezwał się znajomy głos. Zza moich pleców wyszedł Another - Hej Another - uśmiechnęłam się Ogier usiadł obok mnie. - Pięknie tu... - powiedział - Masz rację. Uwielbiam tu przychodzić < Another? > |
|
Od Costy CD opo Killera
- MI SIĘ NIE ROZKAZUJE !!!
Chwyciłam ogiera za nogę i mu ją tak wykrzywiłam by nie mógł się ruszyć .
- Czemu mi nie dasz odejść ? - Ogier zaczął mówić zapłakanym głosem , ale nie płakał
Po prostu się użalał nad sobą . Puściłam go i poszłam szukać Bullet Train .
- Co ty sobie myślisz ?! - Powiedziałam szorstkim głosem
Ogier się wystraszył . Bardzo mi się podoba jak koń się boi .
- Nie masz prawa mnie całować jak ci nie pozwolę !!!!
- A teraz mi pozwolisz ?
- GRYŹ PIACH !!!
Bullet Train
Chwyciłam ogiera za nogę i mu ją tak wykrzywiłam by nie mógł się ruszyć .
- Czemu mi nie dasz odejść ? - Ogier zaczął mówić zapłakanym głosem , ale nie płakał
Po prostu się użalał nad sobą . Puściłam go i poszłam szukać Bullet Train .
- Co ty sobie myślisz ?! - Powiedziałam szorstkim głosem
Ogier się wystraszył . Bardzo mi się podoba jak koń się boi .
- Nie masz prawa mnie całować jak ci nie pozwolę !!!!
- A teraz mi pozwolisz ?
- GRYŹ PIACH !!!
Bullet Train
Od Mokki CD opo Lady in Red
- Hej, jestem Lady in Red - przedstawiła się arabska klacz
- Mokka - powiedziałam kłaniając się lekko - mama Hestii - dodałam patrząc się na córkę.
- To, my już pójdziemy - powiedziała Hestia patrząc się na mnie
- No, dobrze. Do widzenia - powiedziała klacz i odeszła ze spuszczonym łbem
- Ty ją lubisz? - zapytałam
- Nie wiem.. taka jakaś dziwna jest
- He, he. Nie obgaduj za plecami.
- Sama narzuciłaś taki temat
- A taaam, - uśmiechnęłam się popychając lekko córkę
- Nie zadzieraj z córką - powiedziała oddając mi równie lekko
- Idziesz ze mną na spacer? - zaproponowałam
- Nie.. idę do jaskini - powiedziała i poszła
< Hestia? >
- Mokka - powiedziałam kłaniając się lekko - mama Hestii - dodałam patrząc się na córkę.
- To, my już pójdziemy - powiedziała Hestia patrząc się na mnie
- No, dobrze. Do widzenia - powiedziała klacz i odeszła ze spuszczonym łbem
- Ty ją lubisz? - zapytałam
- Nie wiem.. taka jakaś dziwna jest
- He, he. Nie obgaduj za plecami.
- Sama narzuciłaś taki temat
- A taaam, - uśmiechnęłam się popychając lekko córkę
- Nie zadzieraj z córką - powiedziała oddając mi równie lekko
- Idziesz ze mną na spacer? - zaproponowałam
- Nie.. idę do jaskini - powiedziała i poszła
< Hestia? >
Od Killera CD opo Shanti
- Sorry nie załatwi sprawy
Wyszedłem ciężko oddychając . Postanowiłem się rozładować i pobiegać . Trafiłem podczas biegu na Costę.
- Killer ?!
- Dajcie mi już święty spokój - Uniosłem się przyśpieszając
Klacz chwyciła mnie z nogę i wywróciła .
- Jestem twoim przywódcą i masz się do mnie zwracać z szacunkiem !
- Haha!!!-Zaśmiałem się ironicznie - Zostaw mnie !
Costa dokończ
Wyszedłem ciężko oddychając . Postanowiłem się rozładować i pobiegać . Trafiłem podczas biegu na Costę.
- Killer ?!
- Dajcie mi już święty spokój - Uniosłem się przyśpieszając
Klacz chwyciła mnie z nogę i wywróciła .
- Jestem twoim przywódcą i masz się do mnie zwracać z szacunkiem !
- Haha!!!-Zaśmiałem się ironicznie - Zostaw mnie !
Costa dokończ
Od Shanti CD opo Killera
Siedziałam nad jeziorem i się w nie wpatrywałam. Siedziałam tak do rana.
Wróciłam koło 7:00. Zastałam w jaskini Killera. Przeszłam obok niego
bez słowa i położyłam się. On odsunął się jak najdalej ode mnie i
patrzył w ścianę. Wstałam i podeszłam do Killera.
- Sory...
< Killer? >
- Sory...
< Killer? >
Od Lady in Red
Dzień po przyjęciu mnie do stada umówiłam się z Hestią.
- Hej Hestia - powiedziałam
- hey
- Może wybierzemy się na pole ? - Zapytałam
- Ok - zgodziła się
Gdy dotarłyśmy na pole postanowiłyśmy się pościgać.
Wyścigi nie są moją mocną stroną ale postanowiłam spróbować. Wynik był oczywisty Hestia wygrała.
- Gratulacje! - powiedziałam cała zdyszana.
- Dzięki! dobrze ci poszło - powiedziała dysząc.
- Może się przejdziemy na łąkę bo zrobiłam się głodna? - spytałam
- Ok zresztą ja też coś przekąszę - powiedziała.
Gdy byłyśmy już na łące Hestia zawołała swoją koleżankę.
- Mokka! - wołała.
- No cześć - powiedziała nieco nieśmiało.
Mokka?
- Hej Hestia - powiedziałam
- hey
- Może wybierzemy się na pole ? - Zapytałam
- Ok - zgodziła się
Gdy dotarłyśmy na pole postanowiłyśmy się pościgać.
Wyścigi nie są moją mocną stroną ale postanowiłam spróbować. Wynik był oczywisty Hestia wygrała.
- Gratulacje! - powiedziałam cała zdyszana.
- Dzięki! dobrze ci poszło - powiedziała dysząc.
- Może się przejdziemy na łąkę bo zrobiłam się głodna? - spytałam
- Ok zresztą ja też coś przekąszę - powiedziała.
Gdy byłyśmy już na łące Hestia zawołała swoją koleżankę.
- Mokka! - wołała.
- No cześć - powiedziała nieco nieśmiało.
Mokka?
Od Killera CD opo Shanti
- Bo ona chce by się nią opiekować ! Ty uważasz , że zawsze dasz sobie radę !!!!!!! - Wykrzyczałem - Tak tylko ty tego nie zrozumiesz
Nie dałem klaczy dojść do słowa . Wróciłem do stada .
- Stary napijesz się ? - Spytał Horan
- Zostaw mnie w spokoju !!!
Zamknąłem się w swoje jaskini . Piłem samotnie . Oczywiście chcąc poprawić sobie humor zaliczyłem nową klacz , ale to jednak mi nie poprawiło humoru .
Shanti dokończ
Nie dałem klaczy dojść do słowa . Wróciłem do stada .
- Stary napijesz się ? - Spytał Horan
- Zostaw mnie w spokoju !!!
Zamknąłem się w swoje jaskini . Piłem samotnie . Oczywiście chcąc poprawić sobie humor zaliczyłem nową klacz , ale to jednak mi nie poprawiło humoru .
Shanti dokończ
Od Shanti CD opo Killera
Killer przyszedł do domu wcześnie. Ja w tym czasie jadłam śniadanie.
Położyłam przed nim jego porcję i wyszłam z jaskini. Byłam wnerwiona na
maxa, myślałam że wybuchnę. Poszłam do Costy i powiedziałam że idę poza
tereny stada. Poszłam nad jezioro, wokół którego rosła bujna trawa.
Położyłam się w niej, odwróciłam na grzbiet i patrzyłam w obłoki, które
wręcz ,,płynęły'' po błękitnym niebie. Od czasu do czasu skubnęłam trawy
i napiłam się z jeziora. Przyszedł Killer.
- Shanti? - powiedział kładąc się obok mnie
- Co Shanti? Co Shanti! - odwróciłam się na drugi bok, by uniknąć wzroku ogiera
- Shanti... kochanie, przepraszam, ale...
- Ale? - zerwałam się i zrobiłam kilka kroków w przód. Zatrzymałam się. - Ale ty wolisz martwić się Costą? - powiedziałam rzucając mu surowe spojrzenie.
< Killer? >
- Shanti? - powiedział kładąc się obok mnie
- Co Shanti? Co Shanti! - odwróciłam się na drugi bok, by uniknąć wzroku ogiera
- Shanti... kochanie, przepraszam, ale...
- Ale? - zerwałam się i zrobiłam kilka kroków w przód. Zatrzymałam się. - Ale ty wolisz martwić się Costą? - powiedziałam rzucając mu surowe spojrzenie.
< Killer? >
od Jim Bim CD opo Lady Lien
-Czekaj!...-Krzyknołem zakłopotany
-Co?!-Odpowiedziała
Jak...Jak...-Zawiesiłem się-Już nie ważne ...
Odgalopowałem.Położyłem się na skale,cień delikatnie mnie chłodził.Czułem,że ktoś mnie śledzi...
<Lad Lien?>
-Co?!-Odpowiedziała
Jak...Jak...-Zawiesiłem się-Już nie ważne ...
Odgalopowałem.Położyłem się na skale,cień delikatnie mnie chłodził.Czułem,że ktoś mnie śledzi...
<Lad Lien?>
Od Northa cd opo Arizony
Pobieglismy za Arizoną. W końcu nie wiem co ona sobie wyobrazala .
Przecież między nami do niczego nie doszlo... Nie rozumiem jej.
- kochanie daj mi z nią porozmawiac. W końcu jestem klaczą - powiedziała.
- dobrze, ale zaraz wracaj - dałem jej calusa.
Zostałem sam na polanie.
Orsay ?
- kochanie daj mi z nią porozmawiac. W końcu jestem klaczą - powiedziała.
- dobrze, ale zaraz wracaj - dałem jej calusa.
Zostałem sam na polanie.
Orsay ?
Od Arizona cd opo Orsay
Pasłam się na łące. Nagle usłyszałam strzępki rozmowy. Odwróciłam głowę w
stronę dochodzących dźwięków. Ujrzałam stojącą tam Orsay oraz Northa.
Mina mi trochę zrzędła kiedy go ujrzałam z inną klaczą ale nic na to nie
poradzę. Odwróciłam się i zaczęłam kłusować w przeciwną stronę niż ta
parka. Kiedy biegłam usłyszałam tupot innych kopyt. Przyśpieszyłam.
North?
North?
Od Orsay CD opo Northa
Spotkałam Northa na polanie.
- North....przepraszam .... wiem że zachowałam się jak s*ka ale....to przez Night'a...sam wiesz....ja nigdy bym Ci czegoś takiego nie zrobiła - prawie sie popłakałam
- ciekawe jak mi to udowodnisz .... - powiedział sarkazmem
- tak... - podeszłam i pocałowałam go
Czuć było że ogier był oczarowany. (<3)
- wybaczysz mi ? - spytałam
- tak...kocham Cie - też mnie pocałował
- ja Ciebie też
Zauważyłam że nieopodal pasła się jakaś klacz.
Zapewne widziała to wszystko bo mina jej się trochę speszyła.
( Arizona ? )
- North....przepraszam .... wiem że zachowałam się jak s*ka ale....to przez Night'a...sam wiesz....ja nigdy bym Ci czegoś takiego nie zrobiła - prawie sie popłakałam
- ciekawe jak mi to udowodnisz .... - powiedział sarkazmem
- tak... - podeszłam i pocałowałam go
Czuć było że ogier był oczarowany. (<3)
- wybaczysz mi ? - spytałam
- tak...kocham Cie - też mnie pocałował
- ja Ciebie też
Zauważyłam że nieopodal pasła się jakaś klacz.
Zapewne widziała to wszystko bo mina jej się trochę speszyła.
( Arizona ? )
niedziela, 23 lutego 2014
Od Lady Lien CD opo Jim Bim
- A ja Świętym Mikołajem. - odparłam ponuro. - Czego tu szukasz?
- A tak sobie... chodzę... - odparł.
- Aaa... Fajnie. - obrałam inny kierunek.
< Jim Bim? Brak weny >
- A tak sobie... chodzę... - odparł.
- Aaa... Fajnie. - obrałam inny kierunek.
< Jim Bim? Brak weny >
Od Arizony cd opo North
Zaczęłam się jąkać. Po chwili szybko powiedziałam.
- Bo cię lubię
- Nawet mnie nie znasz
- To fakt
Pogmerałam kopytami w ziemii. Zaczęłam się stresować tą rozmową, do tego tak przy wszystkich.
- Możemy porozmawiać na osobności? - spytałam.
- Jeśli chcesz to okay. A gdzie?
- Hmm, może koło wodospadu to moje ulubione miejsce..
- Nie ma sprawy
Ruszyliśmy do mego ulubionego zakątka. Szłam za Northem. Miał puszystą i rozwiewana przez wiatr, grzywę oraz ogon. Kroczył jak koń królewski. Miał śliczną sierść.
North dalej?
- Bo cię lubię
- Nawet mnie nie znasz
- To fakt
Pogmerałam kopytami w ziemii. Zaczęłam się stresować tą rozmową, do tego tak przy wszystkich.
- Możemy porozmawiać na osobności? - spytałam.
- Jeśli chcesz to okay. A gdzie?
- Hmm, może koło wodospadu to moje ulubione miejsce..
- Nie ma sprawy
Ruszyliśmy do mego ulubionego zakątka. Szłam za Northem. Miał puszystą i rozwiewana przez wiatr, grzywę oraz ogon. Kroczył jak koń królewski. Miał śliczną sierść.
North dalej?
Od Valentina CD opo Mascared
- Muszę teraz cię pilnować i bardziej się podszkolić
Klacz zachichotała.
- Następnym razem go zabiję - szepnąłem tak, by klacz nie usłyszała
- Widzę, że jesteś zmęczony...
- Jak jestem z tobą to mogę nie spać dnami, nocami, tygodniami, miesiącami.......
- Odpoczywaj - powiedziała dając mi całusa.
- Oh, no dobrze... - powiedziałem i zamknąłem oczy
< Mascared? >
Klacz zachichotała.
- Następnym razem go zabiję - szepnąłem tak, by klacz nie usłyszała
- Widzę, że jesteś zmęczony...
- Jak jestem z tobą to mogę nie spać dnami, nocami, tygodniami, miesiącami.......
- Odpoczywaj - powiedziała dając mi całusa.
- Oh, no dobrze... - powiedziałem i zamknąłem oczy
< Mascared? >
Od Killera CD opo Shanti
Gdy ten debil odchodził miał dziwny uśmiech . Gdy całowałem się z Shanti nagle przestałem .
- Killer ?!
- Muszę iść
Klacz stała już napalona , a ja w pośpiechu wyszedłem . Pobiegłem do Costy .
- Costa !! - Darłem się jak głupi pod jej jaskinią
- Jeb*ij się w dekiel !
- Wpuść mnie
- No dobra
Wszedłem do środka . Uspokoiłem się , że nie ma tam tego głupka BT . Noc spędziłem w pokoju gościnnym Costy .
Shanti dokończ
- Killer ?!
- Muszę iść
Klacz stała już napalona , a ja w pośpiechu wyszedłem . Pobiegłem do Costy .
- Costa !! - Darłem się jak głupi pod jej jaskinią
- Jeb*ij się w dekiel !
- Wpuść mnie
- No dobra
Wszedłem do środka . Uspokoiłem się , że nie ma tam tego głupka BT . Noc spędziłem w pokoju gościnnym Costy .
Shanti dokończ
Od Shanti CD opo Bullet Train 'a
Bulllet Train odbiegł, a ja poszłam z Killerem do jaskini po drodze się
całując. Kiedy byliśmy w środku podeszłam do ściany, a ogier do mnie.
Całowaliśmy się. Najpierw jego usta składały mi delikatne pocałunki na
szyi. Później całowaliśmy się namiętnie... bardzo namiętnie. Ściemniało
się już...
< Killer? >
< Killer? >
Od Bullet Train'a CD opo Killera
- Odwal się od niej! - wykrzyczał jakiś ogier
- Cześć. Od kogo mam się odwalić? - I jeszcze głupie pytania zadajesz? - powiedział ogier próbując mi przyłożyć, jednak ja zrobiłem unik. Przyszła Shanti. - Cześć Shanti - przywitałem się - Skąd ty znasz jej imię! - zapytał ogier patrząc na mnie z nienawiścią - A co? Każda klacz która jest tu jest twoja? - powiedziałem - Killer, chodź. Zostaw go w spokoju - powiedziała klacz całując ogiera < Shanti? > |
|
Od Mascared CD opo Valentina
Ukryłam się w jaskini niedaleko pola walki ogierów. Gdy wszystko
ucichło, wyszłam niepewnym krokiem. Nic nie słyszałam... Przede mną
rosły krzaki. Przeszłam przez nie i ujrzałam leżącego Valentina.
Podbiegłam do niego pełna złości. Po co on tu przyszedł? Szukać mnie na
nowo? Próbowałam skupić się na rannym samcu. W kolejnych minutach coraz
bardziej do oczu napływały mi łzy. Nie dawałam rady zatamować krwotoku.
Postanowiłam, że zabiorę go do ojca. Wyczarowałam małe sanie i
próbowałam dociągnąć do kliniki.
Gdy byłam już przy jej murach. Pobiegłam do Anothera. Nie obchodziło mnie, że w gabinecie ktoś jest.
- Tato, Valentino bił się w mojej obronie... - próbowałam się uspokoić.
Ogier przeprosił pacjenta i od razu pobiegł do niego.
Kilka godzin potem, pozwolono mi wejść do pokoju, gdzie leżał ogier. Zamknęłam delikatnie drzwi i usiadłam obok łóżka. Tino był przytomny. Na przywitanie dał mi swój uśmiech. Po chwili ciszy, odezwałam się:
- Jak się czujesz?
- Bywało lepiej, ale kiedyś z tego wyjdę... Co to był za ogier?
- Bloody Warrior... Ma obsesje na moim punkcie. Od źrebaka próbował mnie ''poderwać'', ale ja ciągle mu odmawiałam. Nie wiem jak mnie znalazł...
< Valentino? >
Gdy byłam już przy jej murach. Pobiegłam do Anothera. Nie obchodziło mnie, że w gabinecie ktoś jest.
- Tato, Valentino bił się w mojej obronie... - próbowałam się uspokoić.
Ogier przeprosił pacjenta i od razu pobiegł do niego.
Kilka godzin potem, pozwolono mi wejść do pokoju, gdzie leżał ogier. Zamknęłam delikatnie drzwi i usiadłam obok łóżka. Tino był przytomny. Na przywitanie dał mi swój uśmiech. Po chwili ciszy, odezwałam się:
- Jak się czujesz?
- Bywało lepiej, ale kiedyś z tego wyjdę... Co to był za ogier?
- Bloody Warrior... Ma obsesje na moim punkcie. Od źrebaka próbował mnie ''poderwać'', ale ja ciągle mu odmawiałam. Nie wiem jak mnie znalazł...
< Valentino? >
Od North'a Cd opo Arizony
- Stop! Tu jest jakaś klacz! - krzyknąłęm
Podeszłem do niej...
- Co ty tu robisz?
- Ja...ja.. yy...przyszłąm do ciebie!
- Do mnie?
- Tak, bo...bo...
Arizona?
Podeszłem do niej...
- Co ty tu robisz?
- Ja...ja.. yy...przyszłąm do ciebie!
- Do mnie?
- Tak, bo...bo...
Arizona?
Od Megan - dziwna impreza
Nie mogłam uwierzyć! Zuma miałą już rok!!!Postanowiłam urządzić z tej okazji impreze.
- Kochanie? już skończyłaś rok, wiesz? mama ci urządzi fajną imprezke! Chcesz?
- Tak!!Chce, chce!
- No to do roboty! Ja zajme się przekąskami, a ty zrób zaproszenia. Masz tu liste gośći, jak chcesz to dopisz tam kogoś.
- Dobrze.
Widać było, że się cieszyła. Ja zaczełąm robić przekąski i takie tam.
Gdzieś tak po godzinie poszłam na dół.
Zuma siedziała sobie i pisała.
- I jak ci idzie? - dałam jej całusa.
- Świetnie. Już prawie skończyłam- dała mi liste
Przeszyłam wzrokiem liste. Głównie była to rodzina, znajomi. Na koncu listy znajdował się napis:
Tatuś
Rozpłakałam się. Zuma nie byłą jeszcze na to gotowa... to było zapoważne.
- Mamusiu czego płaczesz?
- Nic, nic. Nie wierze że już taka duża jesteś. - kłamałam
- Aha.
Przytuliłyśmy się.
- No to idziemy rozdać zaproszenia?
- Tak!
Szybko spakowałam wszystkie zaproszenia, i razem z Zumą wyruszyłyśmy.
Głównie słyszałyśmy " Och, jakaś ty już duża Zuma!"
i takie tam różne.
Wróciłyśmy zmachane.
- NO skarbie umuj się, a jutro twój wielki dzień!
Potem siedziałam już sama i przygotowywałam wszystko. Babeczki, placki , torty...
Właśnie sprzątałam, gdy natknęłam się na kuferek. Zdmuchnełąm kurz i otworzyłąm go. Były w nim wspólne zdjęcia ze mną i Andy'm, różne pamiątki, i naszyjnik który mi kiedyś podarował.
Łzy napłyneły mi do oczu. Schowałam kuferek, i pod parkiet kluczyk do niego, tak aby nawet ja zapomniałą o tym.mUSIAŁAM POGODZIĆ SIĘ Z RZECZEWISTOŚCIĄ. Trudno...Położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć. Przewracałam sie na różne boki, lecz wszystko przypominało mi Andy'ego, ściany miały taki sm kolor jak jego oczy, Zuma byłą identyczna poprostu do niego... cóż. Przypomniało mi się te wszystkie soędzone z nim chwile... Tak bardzo mi go brakowało.
Obudziłam się rano pełna energii. Szybko ogarnełam się i wyciągnełam zakupionego wcześniej misia... i naszyjnik od Andy'ego... chciałam żeby Zuma pięknie go prezentowała. Jedna cząstka była moja... było na nim ''M'' czyli Megan. Drugą połówkę miał Andy w grobie... ''A''... Andy... gdy razem się je złączyło powstawało serce...
Naszyjnik wyglądał tak :
A misu:
Szybko obudziłam Zumę.
- Ta dam! Twój wielki dzień! Sto lat Zuma!
- Dziękuje! I jak tam przygotowania?
- Super już niedługo twoja impra! Ja idę na dół, a ty otwórz prezenty...
Zostawiłam Zumę i wszyściutko już zrobiłam, teraz zajełąm się sobą.
Zeszło mi chyba ze godziny ale przynajmniej wyglądałam jakoś.
Był już wieczór. Zuma też sie przygotowała. Obie ślicznie wyglądałyśmy. Zuma miała tą cząstke naszyjnika... och..
Goście zaczeli sie schodzić. Każdego z osobna zagadywałam, czestowałąm. Puściłam muzykę pary tańczyły.. chyba całę stado tu było . No może oprócz Andy'ego.
- I jak? - zapytałam.
- Super.
Wszyscy dobrze się bawili. Zuma koło 12 usnełą, a ja miałam trochę czasu sie zabawić. Zapewne wielu ogierów mnie prosiło do tańca , ae moją wymówką było ' Dziękuje, ale nie tańcze".
I tak mineło. Nagle równo o 12 światło zgasło. Wszyscy zaczeli krzyczeć, bali sie! Ale sekunde później dostrzegłam ducha. Był nim Andy.
- Andy?! Co ty tu robisz?! - podbiegłam do niego.
Wtuliłam sie w niego...on mnie pocałował.
- Witaj Megan - powiedział.
- Och, Andy!
- Przyszedłem złożyć życzenia Zumie.
Och ja codziennie szłam do niego.. opowiadałam mu o Zumie...
- Ona śpi..
Dopiero teraz zauważyłąm że nie jesteśmy sami.
- Szkoda, ale przekaż jej to... Ślicznie wyglądasz.. zresztę jak zawsze.
- Dziękuje.. zatańczymy?
- Mam lepszy pomysł.. zaśpiewajmy...
To byłą najdziwniejsza impreza świata! Śpiewaliśmy do samego rana. Ale Andy musiał już iść.
- Muszę uż iść, ale pamiętaj kocham cię..
- Ja ciebie też.
Chciałąm go pocałować ale nie zdąrzyłąm. Odszedł..
- Kochanie? już skończyłaś rok, wiesz? mama ci urządzi fajną imprezke! Chcesz?
- Tak!!Chce, chce!
- No to do roboty! Ja zajme się przekąskami, a ty zrób zaproszenia. Masz tu liste gośći, jak chcesz to dopisz tam kogoś.
- Dobrze.
Widać było, że się cieszyła. Ja zaczełąm robić przekąski i takie tam.
Gdzieś tak po godzinie poszłam na dół.
Zuma siedziała sobie i pisała.
- I jak ci idzie? - dałam jej całusa.
- Świetnie. Już prawie skończyłam- dała mi liste
Przeszyłam wzrokiem liste. Głównie była to rodzina, znajomi. Na koncu listy znajdował się napis:
Tatuś
Rozpłakałam się. Zuma nie byłą jeszcze na to gotowa... to było zapoważne.
- Mamusiu czego płaczesz?
- Nic, nic. Nie wierze że już taka duża jesteś. - kłamałam
- Aha.
Przytuliłyśmy się.
- No to idziemy rozdać zaproszenia?
- Tak!
Szybko spakowałam wszystkie zaproszenia, i razem z Zumą wyruszyłyśmy.
Głównie słyszałyśmy " Och, jakaś ty już duża Zuma!"
i takie tam różne.
Wróciłyśmy zmachane.
- NO skarbie umuj się, a jutro twój wielki dzień!
Potem siedziałam już sama i przygotowywałam wszystko. Babeczki, placki , torty...
Właśnie sprzątałam, gdy natknęłam się na kuferek. Zdmuchnełąm kurz i otworzyłąm go. Były w nim wspólne zdjęcia ze mną i Andy'm, różne pamiątki, i naszyjnik który mi kiedyś podarował.
Łzy napłyneły mi do oczu. Schowałam kuferek, i pod parkiet kluczyk do niego, tak aby nawet ja zapomniałą o tym.mUSIAŁAM POGODZIĆ SIĘ Z RZECZEWISTOŚCIĄ. Trudno...Położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć. Przewracałam sie na różne boki, lecz wszystko przypominało mi Andy'ego, ściany miały taki sm kolor jak jego oczy, Zuma byłą identyczna poprostu do niego... cóż. Przypomniało mi się te wszystkie soędzone z nim chwile... Tak bardzo mi go brakowało.
Obudziłam się rano pełna energii. Szybko ogarnełam się i wyciągnełam zakupionego wcześniej misia... i naszyjnik od Andy'ego... chciałam żeby Zuma pięknie go prezentowała. Jedna cząstka była moja... było na nim ''M'' czyli Megan. Drugą połówkę miał Andy w grobie... ''A''... Andy... gdy razem się je złączyło powstawało serce...
Naszyjnik wyglądał tak :
A misu:
Szybko obudziłam Zumę.
- Ta dam! Twój wielki dzień! Sto lat Zuma!
- Dziękuje! I jak tam przygotowania?
- Super już niedługo twoja impra! Ja idę na dół, a ty otwórz prezenty...
Zostawiłam Zumę i wszyściutko już zrobiłam, teraz zajełąm się sobą.
Zeszło mi chyba ze godziny ale przynajmniej wyglądałam jakoś.
Był już wieczór. Zuma też sie przygotowała. Obie ślicznie wyglądałyśmy. Zuma miała tą cząstke naszyjnika... och..
Goście zaczeli sie schodzić. Każdego z osobna zagadywałam, czestowałąm. Puściłam muzykę pary tańczyły.. chyba całę stado tu było . No może oprócz Andy'ego.
- I jak? - zapytałam.
- Super.
Wszyscy dobrze się bawili. Zuma koło 12 usnełą, a ja miałam trochę czasu sie zabawić. Zapewne wielu ogierów mnie prosiło do tańca , ae moją wymówką było ' Dziękuje, ale nie tańcze".
I tak mineło. Nagle równo o 12 światło zgasło. Wszyscy zaczeli krzyczeć, bali sie! Ale sekunde później dostrzegłam ducha. Był nim Andy.
- Andy?! Co ty tu robisz?! - podbiegłam do niego.
Wtuliłam sie w niego...on mnie pocałował.
- Witaj Megan - powiedział.
- Och, Andy!
- Przyszedłem złożyć życzenia Zumie.
Och ja codziennie szłam do niego.. opowiadałam mu o Zumie...
- Ona śpi..
Dopiero teraz zauważyłąm że nie jesteśmy sami.
- Szkoda, ale przekaż jej to... Ślicznie wyglądasz.. zresztę jak zawsze.
- Dziękuje.. zatańczymy?
- Mam lepszy pomysł.. zaśpiewajmy...
To byłą najdziwniejsza impreza świata! Śpiewaliśmy do samego rana. Ale Andy musiał już iść.
- Muszę uż iść, ale pamiętaj kocham cię..
- Ja ciebie też.
Chciałąm go pocałować ale nie zdąrzyłąm. Odszedł..
Od Killera
Szedłem do Costy i zauważyłem jak jakiś koń dał jej całusa i uciekł . Coś się we mnie zagotowało . Ruszyłem w pościgu za nim no niestety to , że mnie ostatnio klacze biły ni dogoniłem go . Wróciłem do Costy
- Kto to był ?!
- A co zazdrosny ?
- Nie , ale kto to był ?
- Nowy członek
- Martwy członek !
- Killer przypominam ci , że należy do stada , a ty jak nie chcesz z niego wylecieć trzymaj się zasad !
- Dobra ...
Bullet Train dokończ
- Kto to był ?!
- A co zazdrosny ?
- Nie , ale kto to był ?
- Nowy członek
- Martwy członek !
- Killer przypominam ci , że należy do stada , a ty jak nie chcesz z niego wylecieć trzymaj się zasad !
- Dobra ...
Bullet Train dokończ
Od Bullet Train'a CD opo Kirke
- Okey... dzięki za info - powiedziałem i
odbiegłem od klaczy... w sumie... tak mi się spodobały jej oczy, że
mógłbym godzinami się w nie wpatrywać. Ale nie o tym. Postanowiłem
poszukać tej przywódczyni stada. Natrafiłem na jakąś arabską klacz.
- Hej, znasz Costę?
- Znam, a co? Nowy - zapytała
- Nowy - uśmiechnąłem się - zaprowadzisz mnie do niej?
- Pewnie. Chodź!
Zaprowadziła mnie do przywódczyni.
- Cześć Costa - uśmiechnąłem się
- Hej, skąd wiesz jak mam na imię?
- Mam pewne źródła...
- Fajnie... a po co do mnie przyszedłeś?
- No... zapytać się, czy mogę dołączyć do stada.
- Okey. Światłości, czy Mroku?
- I ty się mnie pytasz? Pewnie że Mroku!
- No więc witaj w stadzie dzikich gór...
- Dzięki - dałem klaczy buziaka i uciekłem
- Hej, znasz Costę?
- Znam, a co? Nowy - zapytała
- Nowy - uśmiechnąłem się - zaprowadzisz mnie do niej?
- Pewnie. Chodź!
Zaprowadziła mnie do przywódczyni.
- Cześć Costa - uśmiechnąłem się
- Hej, skąd wiesz jak mam na imię?
- Mam pewne źródła...
- Fajnie... a po co do mnie przyszedłeś?
- No... zapytać się, czy mogę dołączyć do stada.
- Okey. Światłości, czy Mroku?
- I ty się mnie pytasz? Pewnie że Mroku!
- No więc witaj w stadzie dzikich gór...
- Dzięki - dałem klaczy buziaka i uciekłem
Od North'a CD opo Orsay
Moze
nie byłem dla niej miły, i co z tego!? Była zwykłą szmatą, która grałą
na moich uczuciach. Tak myślałem. Miałą być tą jedyną... tą w której się
zakochałem...ale nie, to zwykła suczka....Nigdy więcej się nie
zakocham, NIGDY! To źle na mnie działa.... jestem nerwowy odkąd poznałem
Orsay. Rozklekotany, bo koło niej biegałem zakochany, ona nic nie czuła
do mnie! I jak sie czuje?! Wspaniale! I teraz myśli , że ja jestem
kochany i wogóle... Myli sie...
Ułożyłęm się do snu i chciałem o tym wszystkim już zapomnieć NA ZAWSZE! Orsay? |
|
Od Killera CD opo Megan
Lol ja nic nie zrobiłem Zumie . Przecież to jeszcze źrebak . Ciągle mnie męczyło to , że mnie Megan o to oskarżyła . Nie miałem ochoty dziś już się widzieć z kimkolwiek bo dziś ciągle obrywam , a klaczy nie uderzę .
Megan dokończ
Megan dokończ
Od Megan Cd opo Killera
Nie mogłam uwierzyć!! Co za ham z tego całego Killera!!! Myślałam, że
jest inny. Myślałam że chciał mi pomóc, on tylko to wykorzystał żeby
zabawić się z Zumą! Moje biedactwo, i jak Zuma się z tym czuje!!!
Killer?
Killer?
Od Arizona
Wybiegłam ze swojego domku, gdyż usłyszałam że na placu podobno toczą ze
sobą walkę dwa ogiery. Pobiegłam w stronę placu, ale kiedy dotarłam
było naprawdę niebezpiecznie. Walczących otoczył tłum gapiów. Próbowałam
się przebić przez nich. Słyszałam rżenie oraz jęki. Wreszcie dostałam
się do środka, ale tak gapie mnie przepuścili że trafiłam na środek
placu bitewnego. Właśnie obaj na siebie nacierali, gdy jeden z nich
zobaczył mnie.
North dokończysz?
North dokończysz?
Od Killera cD opo Arizona
- W sumie to nic ...
Odwróciłem się i odszedłem od klaczy bo już mnie nie interere . Ale ona ciągle za mną szła i szła . Tak przez cały dzień za mną chodziła .
- ODCZEP SIĘ !
Arizona dokończ
Odwróciłem się i odszedłem od klaczy bo już mnie nie interere . Ale ona ciągle za mną szła i szła . Tak przez cały dzień za mną chodziła .
- ODCZEP SIĘ !
Arizona dokończ
Od Arizona cd Killer
Nie podobało mi się to że Killer mnie '' zaliczył ''. Poszłam więc na
wschód, przejść się oraz pomyśleć. Idąc nad swój ulubiony wodospad
wypatrywałam zwierzęta oraz rzadkie rośliny. Zaczęłam galopować. Przede
mną rozciągał się krajobraz nizin. Podeszłam do wodospadu i weszłam do
niego. Pływałam lekko przebierając kopytkami. Nagle wyczułam Killera.
Wyszłam z wody na spotkanie jemu. Gdy podszedł do mnie odezwał się:
- Hej Ari... - nie dokończył Killer gdyż ja się wtrącilam.
- Czego chcesz?
Killer dokończysz?
Wyszłam z wody na spotkanie jemu. Gdy podszedł do mnie odezwał się:
- Hej Ari... - nie dokończył Killer gdyż ja się wtrącilam.
- Czego chcesz?
Killer dokończysz?
Od Orsay CD opo North'a
Jakoś się wyrwałam.
- TY SZUMOWINO !!! JAK MOGŁEŚ !? - wrzasnęłam
- z żalem muszę już iść , widzimy się jutro - poszedł ze swoim uśmieszkiem
Zauważyłam że North poszedł .
- o nie......
Szybko do niego popędziłam .
- North....słuchaj....to nie tak jak myślisz - mówiłam
- a niby jak mam to rozumieć ?! myślałem że go nienawidzisz , tymczasem ty za moimi plecami całujesz się z nim - parsknął zły
- wiem że to tak wyglądało ale....to....to nie jest moja wina....North.....
- ahh...nie chce mi sie Ciebie słuchać , zejdź mi z oczu !! - krzyknął i zamknął drzwi do swojej jaskini.
- ......no dobrze..... - do oczu napłynęły mi łzy - skoro tego chcesz......- odeszłam ze spuszczoną głową.
( North ? )
- TY SZUMOWINO !!! JAK MOGŁEŚ !? - wrzasnęłam
- z żalem muszę już iść , widzimy się jutro - poszedł ze swoim uśmieszkiem
Zauważyłam że North poszedł .
- o nie......
Szybko do niego popędziłam .
- North....słuchaj....to nie tak jak myślisz - mówiłam
- a niby jak mam to rozumieć ?! myślałem że go nienawidzisz , tymczasem ty za moimi plecami całujesz się z nim - parsknął zły
- wiem że to tak wyglądało ale....to....to nie jest moja wina....North.....
- ahh...nie chce mi sie Ciebie słuchać , zejdź mi z oczu !! - krzyknął i zamknął drzwi do swojej jaskini.
- ......no dobrze..... - do oczu napłynęły mi łzy - skoro tego chcesz......- odeszłam ze spuszczoną głową.
( North ? )
Od Kirke CD opo Bullet Train
-Słuchaj ty zdegradowany ośle !
- Uu... ostre słowa
- A i owszem . Nie masz prawa przeskakiwać nad moją rzeką jasne ?!
- Twoją ?
- Tak !
- A kim ty niby jesteś ?
- Siostrą przywódczyni i ciocią jej córki która obecne dowodzi stadem , więc wypad !!!
Bullet Train dokończ
- Uu... ostre słowa
- A i owszem . Nie masz prawa przeskakiwać nad moją rzeką jasne ?!
- Twoją ?
- Tak !
- A kim ty niby jesteś ?
- Siostrą przywódczyni i ciocią jej córki która obecne dowodzi stadem , więc wypad !!!
Bullet Train dokończ
Od Bullet Train 'a
Wstałem.
Było wyjątkowo ponuro. Moje zadowolenie spadło do minimum, a brzęczące
muchy zagłuszały ciszę... Ruszyłem w stronę wielkiej góry. Dotarłem nad
wąwóz. Nad nim powieszony był most. Zebrałem wszystkie swoje siły i
osiągnąłem dużą prędkość. Przebiegłem na drugą stronę. Stare deski
spadały po dotknięciu mojego kopyta 5000m w dół. Byłem już po drugiej
stronie, jednak nie przerywałem biegu. Teraz ścieżka którą cwałowałem
prowadziła przez las. Na mojej drodze napotkałem rzekę. Nie byłem w
stanie się zatrzymać. Przeskoczyłem jednym susem nad przeszkodą i
zatrzymałem się zaraz po skoku. Stałem teraz na przeciw karej klaczy.
Patrzyłem jej się prosto w oczy. Widać w nich było nienawiść i złość,
ale też smutek. Milczałem... w końcu postanowiłem zacząć rozmowę.
- Bullet Train - powiedziałem - Kirke - syknęła - Nie wiesz, że przez rzekę Nai się nie skacze? - Nie. Dowiedziałem się teraz, a poza tym. Nie wyhamowałbym. Chciałabyś, żebym wylądował w wodzie? - Przynajmniej by cię zeżarły te potwory. - Może spacerek? - zaproponowałem - Nie zmieniaj tematu - Ja tylko proponuję spacerek, wiesz... możemy tam dalej drążyć ten temacik.. < Kirke? Dasz zaprosić się na spacerek? > |
|
Od Kirke CD opo Anothera
- Co ty sobie wyobrażasz ?!
- Luz Kirke luzz... stadu przydała się ta impreza by nie myśleć o walce z ludźmi
- Zrozum ! Całe stado wczoraj było pijane , a gdyby nasz wróg zaatakował ?! Teraz wszyscy są na kacu .
- Ale Kirke kochana ...
- Nie mów do mnie kochana !!!
Odchodziłam zostawiając Anothera z tym bałaganem samego .
- A i jeszcze jedno ! Masz to wszystko posprzątać
Another dokończ ( super impra )
- Luz Kirke luzz... stadu przydała się ta impreza by nie myśleć o walce z ludźmi
- Zrozum ! Całe stado wczoraj było pijane , a gdyby nasz wróg zaatakował ?! Teraz wszyscy są na kacu .
- Ale Kirke kochana ...
- Nie mów do mnie kochana !!!
Odchodziłam zostawiając Anothera z tym bałaganem samego .
- A i jeszcze jedno ! Masz to wszystko posprzątać
Another dokończ ( super impra )
Od Eddiego CD opo Zoey
- Kochanie nic mi nie jest
- To dobrze ... czekaj , na pewno ?
- Na pewno
- Wiesz bo przed chwilą jeszcze leżałeś na ziemi
- Oj tam ..
Zoey dokończ
- To dobrze ... czekaj , na pewno ?
- Na pewno
- Wiesz bo przed chwilą jeszcze leżałeś na ziemi
- Oj tam ..
Zoey dokończ
Od Mascared - TKK 29
Tą noc przespałam spokojnie. Leżałam w łóżku przykryta grubym kocem.
Zbudził mnie trzask talerzy. To pewnie Valentino. Wstałam niechętnie i
poszłam do kuchni. Nie zauważył mnie. Dałam mu na powitanie
niespodziewanego buziaka w policzek. Odwrócił się i uśmiechnął.
Odwzajemniłam uśmiech i podeszłam do wyjścia. Świt. Na trawie osiadła
rosa, a nad nią unosiła się gęsta mgła. Promienie słońca przedzierały
się pomiędzy drzewami. Poczułam ciepło ciała obok mnie. To ogier mnie
obejmował.
- Pięknie tu. - szepnęłam.
Staliśmy tak w ciszy obserwując las przed nami.
- Może się gdzieś wybierzemy? - zapytałam.
- Spacer? Najpierw śniadanie i... - nie dokończył.
- Co? - zdziwiłam się odwracając się.
Przed nami stała mała skrzynka. Podeszłam do niej i otworzyłam,
- Może od twojej matki? - zapytał samiec.
- Nie... - podniosłam postrzępioną kartkę.
- Co tam pisze? - ogier zaniepokoił się.
- Złote Jabłko... To ono jest kluczem. Zerwij je z najpierwszego drzewa w świecie koni, a potem przekaż Pi. - czytałam. - Nie rozumiem...
- Najpierwsze drzewo... Trzeba wyciągnąć informacje od Anothera. On lubi czytać jakieś stare książki, powinie coś o tym wiedzieć.
- Nie mam czasu. Zarwij je przed ostatnią nocą jesieni. - czytałam dalej. - To za kilka dni. Musimy się śpieszyć.
Wpadłam do kliniki z hukiem. Weszłam do jego gabinetu, a ogier zaraz za mną.
- Czytaj. - rozkazałam ojcu podając mu kartkę.
Czekaliśmy w ciszy. Another przerwał cisze...
- Jako młodzieniec też do dostałem, jednak uważałem to za żart... Najpierwsze drzewo... Wiem gdzie ono jest. - szeptał.
- Pomożesz nam? - zapytaliśmy chórem.
- Rośnie ono dość blisko. Wystarczy przekroczyć treny stada i udać się na północ. Najpierw jednak trzeba pozyskać zgodę na wyjście poza nasze terytorium. - mówił.
- Nie mamy czasu... Chodźmy do Costy. - spojrzałam na Tina. - A ty idziesz, tato?
- Nie mogę tak po prostu wyrwać się z kliniki i sobie gdzieś iść.
Pokiwałam głową i pogalopowałam razem z moim partnerem do klaczy.
Byliśmy już poza terenem stada. Było tam zwyczajnie i... ponuro. Kierowaliśmy się ciągle na północ, jednak nadal nie widzieliśmy żadnego drzewa. Odwróciłam kartkę.
- Przeoczyliśmy ważną rzecz... - szepnęłam.
- Co takiego? - zapytał ogier.
- To drzewo chronione jest przez... coś. Nie mogę się doczytać... A ten czarodziej Pi jest bardzo daleko stąd.
Ogier szturchnął mnie łokciem i stanął.
- To bolało! - zawołałam.
- Spójrz przed siebie. - wyszeptał.
Podniosłam powoli głowę. Przed nami stało ogromne drzewo bez gałęzi. Na szczycie korony rośliny wisiało jedno, złote jabłko. Wszystko ogrodzone było czarnym ogrodzeniem. Na około tego unosiła się pomarańczowa mgła.
- No, miało to coś być chronione. - zaśmiałam się.
- A widzisz te strachy na około? - zapytał.
- Oj tam, oj tam... Chodź.
Weszliśmy przez ogromną czarną bramę. Widać było śnieżkę, która prowadziła na szczyt pagórka, na jakim była roślina. Szłam blisko Valentina. Bałam się trochę... W końcu dotarliśmy na szczyt. Zerwałam niepewnie jabłko i podałam ogierowi... W jednej chwili na około nas pojawiły się czarownice na miotłach. Ogier zaczął szybko zbiegać z pagórka, a ja za nim. Wiedźmy strzelały do nas jakimiś palącymi się pociskami, ale my zwinnie je omijaliśmy. Wybiegliśmy poza ogrodzenie gnając ciągle na północ. Spojrzałam na mapę. Była ona na odwrocie kartki.
- Pi jest przed nami! - krzyknęłam patrząc za siebie.
- Za szybko lecą! - odkrzyknął Tino, który obserwował kobiety na miotłach.
Zmieniłam się w smoka zdolnego do lotu. Razem udaliśmy się do tego czarodzieja.
Wylądowałam znów przed jakąś bramą. Była ona zamknięta na klucz.
- Nie damy razy przez do przejść... - mówiłam zrezygnowana.
- Czekaj... Jabłko jest kluczem... - szeptał.
Rozciął owoc. Z niego wypadł złoty klucz. Uśmiechnęłam się i wzięłam trop. Włożyłam do kłódki i przekręciłam delikatnie. Brama natychmiast się otworzyła. Przed nami widać było czarny ''zaułek''. Gdy podeszliśmy do niego bliżej, okazało się, że w oddali stoi niepozorny domek. Trzeba było chodzić po deskach, bo pod nami była fioletowa woda... Nie wiadomo nawet co to jest.
Dotarliśmy. Przed nami stał Pi. A raczej stała... Przedstawiła się nam jako kobieta. Miała zieloną twarz i pełno brodawek na twarzy.
- My... przynieśliśmy klucz. Złote Jabłko. - zaczął ogier. - Nie wiem czy rozumiesz nasz język, ale...
- Rozumiem dziecko, rozumiem... - odparła skrzeczącym głosem. - Dajcie jabłko, dajcie...
Podałam jej owoc. Ona wrzuciła go do kotła.
- Wiedziałam, że przyjdziecie... - szepnęła.
Sięgnęła do środka gara. Wyciągnęła złoty proszek i rzuciła w górę. Teleportowaliśmy się do szczeliny w górach. Przed nami stała ściana skalna. Na niektórych kamieniach widniały różowe wzory, a same kamulce były fioletowe.
- Musimy zatańczyć taniec deszczu. - szepnęła czarownica.
- Zatańczyć? - zdziwiliśmy się.
Kobieta zaczęła wykonywać dziwne ruchy, a my zaraz po niej. Po chwili zaczął padać deszcz... Kamienie się rozpuściły, a Pi była w siódmym niebie. Bardzo się cieszyła i to było widać.
- Możecie już iść... - uśmiechnęła się do nas rzucając proszkiem.
Tym razem teleportowaliśmy się do naszej jaskini. Czułam lekki ból głowy, Valentino też.
- To było... dziwne. - próbowałam wyciągnąć kawałki prochu w grzywy.
- Myślałem, że ta cała Pi jeszcze będzie od nas coś chciała...
- Ja też. Najwyraźniej potrzebne było jej tylko to jabłko.
Spojrzałam na zewnątrz.
- Spędziliśmy tam cały dzień... - rzekłam idąc do sypialni. - Padam z nóg... Te czarownice były najgorsze.
- Zgadzam się. - uśmiechnął się ogier gasząc światło.
C: 10 / D: 9 / T:10
- Pięknie tu. - szepnęłam.
Staliśmy tak w ciszy obserwując las przed nami.
- Może się gdzieś wybierzemy? - zapytałam.
- Spacer? Najpierw śniadanie i... - nie dokończył.
- Co? - zdziwiłam się odwracając się.
Przed nami stała mała skrzynka. Podeszłam do niej i otworzyłam,
- Może od twojej matki? - zapytał samiec.
- Nie... - podniosłam postrzępioną kartkę.
- Co tam pisze? - ogier zaniepokoił się.
- Złote Jabłko... To ono jest kluczem. Zerwij je z najpierwszego drzewa w świecie koni, a potem przekaż Pi. - czytałam. - Nie rozumiem...
- Najpierwsze drzewo... Trzeba wyciągnąć informacje od Anothera. On lubi czytać jakieś stare książki, powinie coś o tym wiedzieć.
- Nie mam czasu. Zarwij je przed ostatnią nocą jesieni. - czytałam dalej. - To za kilka dni. Musimy się śpieszyć.
Wpadłam do kliniki z hukiem. Weszłam do jego gabinetu, a ogier zaraz za mną.
- Czytaj. - rozkazałam ojcu podając mu kartkę.
Czekaliśmy w ciszy. Another przerwał cisze...
- Jako młodzieniec też do dostałem, jednak uważałem to za żart... Najpierwsze drzewo... Wiem gdzie ono jest. - szeptał.
- Pomożesz nam? - zapytaliśmy chórem.
- Rośnie ono dość blisko. Wystarczy przekroczyć treny stada i udać się na północ. Najpierw jednak trzeba pozyskać zgodę na wyjście poza nasze terytorium. - mówił.
- Nie mamy czasu... Chodźmy do Costy. - spojrzałam na Tina. - A ty idziesz, tato?
- Nie mogę tak po prostu wyrwać się z kliniki i sobie gdzieś iść.
Pokiwałam głową i pogalopowałam razem z moim partnerem do klaczy.
Byliśmy już poza terenem stada. Było tam zwyczajnie i... ponuro. Kierowaliśmy się ciągle na północ, jednak nadal nie widzieliśmy żadnego drzewa. Odwróciłam kartkę.
- Przeoczyliśmy ważną rzecz... - szepnęłam.
- Co takiego? - zapytał ogier.
- To drzewo chronione jest przez... coś. Nie mogę się doczytać... A ten czarodziej Pi jest bardzo daleko stąd.
Ogier szturchnął mnie łokciem i stanął.
- To bolało! - zawołałam.
- Spójrz przed siebie. - wyszeptał.
Podniosłam powoli głowę. Przed nami stało ogromne drzewo bez gałęzi. Na szczycie korony rośliny wisiało jedno, złote jabłko. Wszystko ogrodzone było czarnym ogrodzeniem. Na około tego unosiła się pomarańczowa mgła.
- No, miało to coś być chronione. - zaśmiałam się.
- A widzisz te strachy na około? - zapytał.
- Oj tam, oj tam... Chodź.
Weszliśmy przez ogromną czarną bramę. Widać było śnieżkę, która prowadziła na szczyt pagórka, na jakim była roślina. Szłam blisko Valentina. Bałam się trochę... W końcu dotarliśmy na szczyt. Zerwałam niepewnie jabłko i podałam ogierowi... W jednej chwili na około nas pojawiły się czarownice na miotłach. Ogier zaczął szybko zbiegać z pagórka, a ja za nim. Wiedźmy strzelały do nas jakimiś palącymi się pociskami, ale my zwinnie je omijaliśmy. Wybiegliśmy poza ogrodzenie gnając ciągle na północ. Spojrzałam na mapę. Była ona na odwrocie kartki.
- Pi jest przed nami! - krzyknęłam patrząc za siebie.
- Za szybko lecą! - odkrzyknął Tino, który obserwował kobiety na miotłach.
Zmieniłam się w smoka zdolnego do lotu. Razem udaliśmy się do tego czarodzieja.
Wylądowałam znów przed jakąś bramą. Była ona zamknięta na klucz.
- Nie damy razy przez do przejść... - mówiłam zrezygnowana.
- Czekaj... Jabłko jest kluczem... - szeptał.
Rozciął owoc. Z niego wypadł złoty klucz. Uśmiechnęłam się i wzięłam trop. Włożyłam do kłódki i przekręciłam delikatnie. Brama natychmiast się otworzyła. Przed nami widać było czarny ''zaułek''. Gdy podeszliśmy do niego bliżej, okazało się, że w oddali stoi niepozorny domek. Trzeba było chodzić po deskach, bo pod nami była fioletowa woda... Nie wiadomo nawet co to jest.
Dotarliśmy. Przed nami stał Pi. A raczej stała... Przedstawiła się nam jako kobieta. Miała zieloną twarz i pełno brodawek na twarzy.
- My... przynieśliśmy klucz. Złote Jabłko. - zaczął ogier. - Nie wiem czy rozumiesz nasz język, ale...
- Rozumiem dziecko, rozumiem... - odparła skrzeczącym głosem. - Dajcie jabłko, dajcie...
Podałam jej owoc. Ona wrzuciła go do kotła.
- Wiedziałam, że przyjdziecie... - szepnęła.
Sięgnęła do środka gara. Wyciągnęła złoty proszek i rzuciła w górę. Teleportowaliśmy się do szczeliny w górach. Przed nami stała ściana skalna. Na niektórych kamieniach widniały różowe wzory, a same kamulce były fioletowe.
- Musimy zatańczyć taniec deszczu. - szepnęła czarownica.
- Zatańczyć? - zdziwiliśmy się.
Kobieta zaczęła wykonywać dziwne ruchy, a my zaraz po niej. Po chwili zaczął padać deszcz... Kamienie się rozpuściły, a Pi była w siódmym niebie. Bardzo się cieszyła i to było widać.
- Możecie już iść... - uśmiechnęła się do nas rzucając proszkiem.
Tym razem teleportowaliśmy się do naszej jaskini. Czułam lekki ból głowy, Valentino też.
- To było... dziwne. - próbowałam wyciągnąć kawałki prochu w grzywy.
- Myślałem, że ta cała Pi jeszcze będzie od nas coś chciała...
- Ja też. Najwyraźniej potrzebne było jej tylko to jabłko.
Spojrzałam na zewnątrz.
- Spędziliśmy tam cały dzień... - rzekłam idąc do sypialni. - Padam z nóg... Te czarownice były najgorsze.
- Zgadzam się. - uśmiechnął się ogier gasząc światło.
C: 10 / D: 9 / T:10
Od Killera CD opo Megan
Byłem obolały po tym jak mnie Costa pobiła . Leżałem u siebie gdy przyszła Megan .
- Hej Megan , wszystko ok ?
- WSZYSTKO OK ?!!! JAK MOGŁEŚ ?!!!!
- Spokojnie ... Fakt zabawiałem się z klaczami podczas opieki Zumy , ale ona była w osobnym pokoju i nic nie widziała
- Czy ty uważasz , że jestem głupia ?!!
- Nie , w życiu . Broń Boże
- To czemu zabawiałeś się z Zumą ?!!!!!!!!!!
- Co ?! Ja . Nie !
Klacz ruszyła w moją stronę z kopytami i znowu oberwałem za nic .
Megan dokończ
- Hej Megan , wszystko ok ?
- WSZYSTKO OK ?!!! JAK MOGŁEŚ ?!!!!
- Spokojnie ... Fakt zabawiałem się z klaczami podczas opieki Zumy , ale ona była w osobnym pokoju i nic nie widziała
- Czy ty uważasz , że jestem głupia ?!!
- Nie , w życiu . Broń Boże
- To czemu zabawiałeś się z Zumą ?!!!!!!!!!!
- Co ?! Ja . Nie !
Klacz ruszyła w moją stronę z kopytami i znowu oberwałem za nic .
Megan dokończ
Od Megan Cd opo Killera
Byłam wdzięczna Killerowi za pomoc.
Pod koniec tygodnia, Zuma była już ze mną.
- I jak było z wujkiem? - zapytałam.
- Super. Bawiliśmy się i wujek '' zabawił się ze mną''
- Jka to zabawił? czy ja myśle o tym samym?
- NIe wiem... idziemy na spacer?
- Tak, tak - zamyśliłam się.
Jak on mógł to robić z Zumą!? Mam ochotę go zabić. On nie, dostanie mu się.
Po drodze spotkałam Hestię.
- O czesć siostrzyczko, czy mogłabyś zaopiewać się Zumą? Na chwile, zaraz wróce.
-OK.
A ja poszłąm zrobić awanturę Killerowi.
Killer?
Pod koniec tygodnia, Zuma była już ze mną.
- I jak było z wujkiem? - zapytałam.
- Super. Bawiliśmy się i wujek '' zabawił się ze mną''
- Jka to zabawił? czy ja myśle o tym samym?
- NIe wiem... idziemy na spacer?
- Tak, tak - zamyśliłam się.
Jak on mógł to robić z Zumą!? Mam ochotę go zabić. On nie, dostanie mu się.
Po drodze spotkałam Hestię.
- O czesć siostrzyczko, czy mogłabyś zaopiewać się Zumą? Na chwile, zaraz wróce.
-OK.
A ja poszłąm zrobić awanturę Killerowi.
Killer?
Od North'a cd opo Orsay
Obudziłem się na drzewie. Bolało mnie wszystko, ale musiałem iść do Orsay.
Zastałem ich, widząc co robili. Tego nie dało się opisać. Orsay była taka podniecona... jka Night ją całował i... i no...ten teges.
Teraz to przesadziła. Myślałem że ona go nienawidzi...ale pomyliłem się. Wykorzystała mnie... uciekłem jak tak się kochają, to niech się kochają. Ja nie chciałem jej widzieć
Orsay?
Zastałem ich, widząc co robili. Tego nie dało się opisać. Orsay była taka podniecona... jka Night ją całował i... i no...ten teges.
Teraz to przesadziła. Myślałem że ona go nienawidzi...ale pomyliłem się. Wykorzystała mnie... uciekłem jak tak się kochają, to niech się kochają. Ja nie chciałem jej widzieć
Orsay?
Od Anotchera - Dziwna impreza
W stadzie nic się nie działo ciekawego. Przynajmniej dla mnie.
Przyzwyczaiłem się do ciągłych wojen, jakie toczyło moje stado z ludźmi
czy wilkami. Prawie co dzień coś się działo. Tutaj - spokój i harmonia.
Mi pasuje, ale postanowiłem, że trzeba rozruszać trochę stado. Impreza
im nie zaszkodzi! Długo nad tym myślałem. Jestem znany z tego, że jestem
spokojny i nie za bardzo szalony. Trzeba pokazać się od innej strony...
Może coś dziwnego wymyślić? Udałem się do mojej córki, ona ma czasem
dziwne pomysły. Wpadłem do jej jaskini. Zastałem tam ją i Valentina...
- Co to robisz? - zapytałem ogiera.
Podeszła do mnie klacz i wyszeptała:
- Potem ci wszystko powiem...
- No... dobrze. Chcę zorganizować imprezę. Tylko taką dziwną...
- Tato... - zdziwiła się klacz. - Uderzyłeś się w głowę? Nie jesteś taki porywczy.
- Ale czas się odmienić. - spojrzałem na nią. - Potrzebuję muzyki i jakiegoś pomysłu.
- To może impreza w stylu retro? - zapytał ogier.
- Nie... To musi być coś, co wszystkich powali.
- Już to że organizujesz imprezę jest powalające. - zaśmiała się klacz.
- To może neon? Tak! - zawołałem. - Każdy umaluje swoje ciało jak chce, a gdy będzie noc każdy będzie się świecił, bo na tym to polega.
- Tylko skąd weźmiesz takie farby, albo jakiś proszek?
- Znam się trochę na alchemii. - odarłem. - Możecie zająć się rozgłosem o imprezie? Jakieś ulotki, albo coś...?
- Czemu nie. - podszedł bliżej Valentino.
Wieczorem było już wszystko gotowe. Każdy przyszedł z jakimiś wzorami na ciele. Ja miałem namalowaną czaszkę, Masc jakieś czerwono-niebieskie wzory, a Lady Lien szkielet na ciele. Inne konie też nie zostawały w tyle. Wspaniale się ubrali. Mascared chciała coś zaśpiewać, ale nie była pewna, czy to zrobi. Przed tyloma końmi? Scena też była przygotowana. Nie myślałem o tym za bardzo. Katering też był gotowy. Barmanem został Valentino razem z Sunrisem. Powoli wszyscy się zbierali. Wypiłem jakiś ''sok z prądem''. Wyluzowałem się trochę. Czułem jednak respekt przed tym wszystkim. Na początku nie chętnie chodzili do baru, ale potem było inaczej.
Stałem za kulisami. Postanowiłem, że wyjdę na scenę i podziękuję wszystkim, którzy tu przyszli. Niepewnym krokiem stąpałem na środek eskadry.
- Dziękuję wszystkim, którzy tu przyszli. - zacząłem niepewnie. - Może się zdziwicie, ale to ja jestem organizatorem imprezy. Jestem uważany za cichego ogiera, ale chcę się zmienić. Nie będę przynudzał. Zapraszam do zabawy!
Zszedłem ze sceny,a zaraz po mnie weszła na nią moja córka. Spojrzała na mnie, a potem zaczęła śpiewać:
- Why am I always hit on by the boys I never like
I can always see ‘em coming from the left and from the right
I don’t want to be a priss, I just try to be polite
But it always seems to bite me in the –
Ask me for my number, yeah you put me on the spot
You think that we should hook-up, but I think that we should not
You had me at hello, then you opened up your mouth
And that is when it started going south
Oh!
Get your hands off my hips, ‘fore I’ll punch you in the lips
Stop your staring at my— Hey!
Take a hint, take a hint
No you can’t buy me a drink, let me tell you what I think
I think you could use a mint
Take a hint, take a hint
La, La, La….
T-take a hint, take a hint
La, La, La….
I guess you still don’t get it, so let’s take it from the top
You asked me what my sign is, and I told you it was Stop
And if I only had a dime for every name that you just dropped
You’d be here and I’d be on a yacht
Oh!
Get your hands off my hips, or I’ll punch you in the lips
Stop your staring at my— Hey!
Take a hint, take a hint
No you can’t buy me a drink, let me tell you what I think
I think you could use a mint
Take a hint, take a hint
La, La, La….
T-take a hint, take a hint
La, La, La….
What about “no” don’t you get
So go and tell your friends
I’m not really interested
It’s about time that you’re leavin’
I’m gonna count to three and
Open my eyes and
You’ll be gone
One.
Get your hands off my—
Two.
Or I’ll punch you in the—
Three.
Stop your staring at my—
Hey!
Take a hint, take a hint
I am not your missing link
Let me tell you what I think
I think you could use a mint
Take a hint, take a hint
Usłyszałem gromkie brawa po występie mojej córki. Miała coś potem jeszcze zaśpiewać. Siedziałem przy barze i gadałem z Valentinem. Wytłumaczył mi wszystko.
- Gratuluję. - wyznałem.
- Za co? - uśmiechnął się.
- Za to, że jesteś jej partnerem. Ciężko zdobyć jej zaufanie. - odpowiedziałem. - Daj mi jeszcze jakiegoś drinka...
- Nie powinieneś tyle pić.
- Trzeba odrobić te wszystkie imprezy...
Obudziłem się rano z jedną nogą w rzece. Obok mnie leżał Killer. Podniosłem lekko głowę. Na około mnie było pełno ciał. Wstałem chwiejnie. Nie pamiętałem co się działo tamtej nocy... Miałem mocnego kaca. Szukałem wzrokiem córki. Nie znalazłem jej... Nagle usłyszałem trzask łamiącej się gałęzi. Spadła z hukiem na ziemię. Leżała na niej Mascared... Musieliśmy się ostro upić. Nie budziłem jej. Costa leżała zanurzona w wodzie, a Raven obok drzewa. Przede mną stępowała Kirke. Podszedłem do niej chwiejnym krokiem.
- Możesz mi powiedzieć, co się stało tej nocy? - zapytałem.
- Może... - odparła ponuro.
- Zrobiłem coś głupiego? - zapytałem.
- Tak... Lady Lien wbiegła w drzewo krzycząc, że chce dostać się na ulicę ''Pokątną'', Costa wyruszyła na poszukiwania jakiegoś Nemo, a ty szukałeś Narnii...
- A inne konie?
- Valentino rzucił gdzieś kamieniem krzycząc ''Wzywam cię Pikatchu !''. Innych nie widziałam, bo nie uczestniczyłam w tym czymś. Dlaczego masz wymalowaną czaszkę na łbie?
- Neonowa impreza była. W ciemności te znaki się świecą.
< Kirke, możesz dokończyć? >
- Co to robisz? - zapytałem ogiera.
Podeszła do mnie klacz i wyszeptała:
- Potem ci wszystko powiem...
- No... dobrze. Chcę zorganizować imprezę. Tylko taką dziwną...
- Tato... - zdziwiła się klacz. - Uderzyłeś się w głowę? Nie jesteś taki porywczy.
- Ale czas się odmienić. - spojrzałem na nią. - Potrzebuję muzyki i jakiegoś pomysłu.
- To może impreza w stylu retro? - zapytał ogier.
- Nie... To musi być coś, co wszystkich powali.
- Już to że organizujesz imprezę jest powalające. - zaśmiała się klacz.
- To może neon? Tak! - zawołałem. - Każdy umaluje swoje ciało jak chce, a gdy będzie noc każdy będzie się świecił, bo na tym to polega.
- Tylko skąd weźmiesz takie farby, albo jakiś proszek?
- Znam się trochę na alchemii. - odarłem. - Możecie zająć się rozgłosem o imprezie? Jakieś ulotki, albo coś...?
- Czemu nie. - podszedł bliżej Valentino.
Wieczorem było już wszystko gotowe. Każdy przyszedł z jakimiś wzorami na ciele. Ja miałem namalowaną czaszkę, Masc jakieś czerwono-niebieskie wzory, a Lady Lien szkielet na ciele. Inne konie też nie zostawały w tyle. Wspaniale się ubrali. Mascared chciała coś zaśpiewać, ale nie była pewna, czy to zrobi. Przed tyloma końmi? Scena też była przygotowana. Nie myślałem o tym za bardzo. Katering też był gotowy. Barmanem został Valentino razem z Sunrisem. Powoli wszyscy się zbierali. Wypiłem jakiś ''sok z prądem''. Wyluzowałem się trochę. Czułem jednak respekt przed tym wszystkim. Na początku nie chętnie chodzili do baru, ale potem było inaczej.
Stałem za kulisami. Postanowiłem, że wyjdę na scenę i podziękuję wszystkim, którzy tu przyszli. Niepewnym krokiem stąpałem na środek eskadry.
- Dziękuję wszystkim, którzy tu przyszli. - zacząłem niepewnie. - Może się zdziwicie, ale to ja jestem organizatorem imprezy. Jestem uważany za cichego ogiera, ale chcę się zmienić. Nie będę przynudzał. Zapraszam do zabawy!
Zszedłem ze sceny,a zaraz po mnie weszła na nią moja córka. Spojrzała na mnie, a potem zaczęła śpiewać:
- Why am I always hit on by the boys I never like
I can always see ‘em coming from the left and from the right
I don’t want to be a priss, I just try to be polite
But it always seems to bite me in the –
Ask me for my number, yeah you put me on the spot
You think that we should hook-up, but I think that we should not
You had me at hello, then you opened up your mouth
And that is when it started going south
Oh!
Get your hands off my hips, ‘fore I’ll punch you in the lips
Stop your staring at my— Hey!
Take a hint, take a hint
No you can’t buy me a drink, let me tell you what I think
I think you could use a mint
Take a hint, take a hint
La, La, La….
T-take a hint, take a hint
La, La, La….
I guess you still don’t get it, so let’s take it from the top
You asked me what my sign is, and I told you it was Stop
And if I only had a dime for every name that you just dropped
You’d be here and I’d be on a yacht
Oh!
Get your hands off my hips, or I’ll punch you in the lips
Stop your staring at my— Hey!
Take a hint, take a hint
No you can’t buy me a drink, let me tell you what I think
I think you could use a mint
Take a hint, take a hint
La, La, La….
T-take a hint, take a hint
La, La, La….
What about “no” don’t you get
So go and tell your friends
I’m not really interested
It’s about time that you’re leavin’
I’m gonna count to three and
Open my eyes and
You’ll be gone
One.
Get your hands off my—
Two.
Or I’ll punch you in the—
Three.
Stop your staring at my—
Hey!
Take a hint, take a hint
I am not your missing link
Let me tell you what I think
I think you could use a mint
Take a hint, take a hint
Usłyszałem gromkie brawa po występie mojej córki. Miała coś potem jeszcze zaśpiewać. Siedziałem przy barze i gadałem z Valentinem. Wytłumaczył mi wszystko.
- Gratuluję. - wyznałem.
- Za co? - uśmiechnął się.
- Za to, że jesteś jej partnerem. Ciężko zdobyć jej zaufanie. - odpowiedziałem. - Daj mi jeszcze jakiegoś drinka...
- Nie powinieneś tyle pić.
- Trzeba odrobić te wszystkie imprezy...
Obudziłem się rano z jedną nogą w rzece. Obok mnie leżał Killer. Podniosłem lekko głowę. Na około mnie było pełno ciał. Wstałem chwiejnie. Nie pamiętałem co się działo tamtej nocy... Miałem mocnego kaca. Szukałem wzrokiem córki. Nie znalazłem jej... Nagle usłyszałem trzask łamiącej się gałęzi. Spadła z hukiem na ziemię. Leżała na niej Mascared... Musieliśmy się ostro upić. Nie budziłem jej. Costa leżała zanurzona w wodzie, a Raven obok drzewa. Przede mną stępowała Kirke. Podszedłem do niej chwiejnym krokiem.
- Możesz mi powiedzieć, co się stało tej nocy? - zapytałem.
- Może... - odparła ponuro.
- Zrobiłem coś głupiego? - zapytałem.
- Tak... Lady Lien wbiegła w drzewo krzycząc, że chce dostać się na ulicę ''Pokątną'', Costa wyruszyła na poszukiwania jakiegoś Nemo, a ty szukałeś Narnii...
- A inne konie?
- Valentino rzucił gdzieś kamieniem krzycząc ''Wzywam cię Pikatchu !''. Innych nie widziałam, bo nie uczestniczyłam w tym czymś. Dlaczego masz wymalowaną czaszkę na łbie?
- Neonowa impreza była. W ciemności te znaki się świecą.
< Kirke, możesz dokończyć? >
Od Shanti TKK : 28
Mój dzień zaczął się bardzo wcześnie. Obudziłam się, gdy słońce zaczęło
wschodzić. Blado-różowe promienie odbijały się od tafli jeziora, które
znajdowało się przed moją jaskinią. Kiedy moja noga wysunęła się z
jaskini, poczułam jeszcze poranną rosę na trawie. Zarzuciłam grzywą.
Zrobiłam kilka kroków w przód i zdecydowałam, że wybiorę się na spacer.
Ostrożnie stąpałam po ziemi. Po kilku minutach doszłam do lasu.
Zatrzymałam się. Słychać w nim było ćwierkanie ptaków i szum drzew.
Pewnym krokiem ruszyłam przed siebie. Zwierzęta przebiegały mi przed
nogami, a ptaki latały nad głową. Kilka metrów za wejściem do lasu płyną
strumyk. Był bardzo rwący, więc nie wiedziałam jak go ominąć.
Postanowiłam go przeskoczyć. Oddaliłam się od niego o kilka metrów,
wzięłam rozbieg i jednym susem przeskoczyłam przeszkodę. Kłusowałam. Na
polanie pasły się sarny i jelenie, a w wysokiej trawie skakały zające.
Na spacerze natknęłam się na Killera z jakimś źrebakiem.
- W niańkę się bawisz? - powiedziałam dając mu buziaka
- Pomagam Megan - szepnął mi do ucha
- Aaaaa.. ok
- To jest Zuma - uśmiechnął się
- Hej młoda - przywitałam się z małą
Zuma nie odpowiedziała
- Wstydliwa jest
- Pierwszy raz mnie widzi, też bym się wstydziła gdybym była w jej wieku. - powiedziałam idąc blisko ogiera
- Zimno ci? - zapytał dając mi całusa
- Nie, ale lubię tak iść blisko ciebie. Czuję się bezpieczna.
Zuma odbiegła kawałek od nas. Chyba nie chciała nam przeszkadzać.
- Zuma! Nie uciekaj!!! - powiedział Killer
Mała nie odezwała się
- Zuma! - zawołałam
Zuma zwolniła i w końcu dogoniliśmy ją. Odprowadziliśmy ją do jej mamy, a sami poszliśmy do jaskini. Włączyliśmy horror i przygotowaliśmy jedzenie i picie. Przypomniało mi się, jak chciałam mu wywiercić dziurę. Och, to były czasy.Chociaż, teraz też nie jesteśmy taką parą, parą. Kiedy weszłam do jaskini zobaczyłam jakąś klacz, które lepiła się do ściany, to było.... głupie, bardzo głupie.
- Yyyy? Co ty robisz? - zapytał Killer patrząc na klacz jak na idiotkę, którą z resztą była...
- No właśnie. Wypad z baru, sory ale to nasza jaskinia.
Klacz przestała ocierać się o ścianę i wyszła
- Co to było? - parsknął Killer
- No właśnie nie wiem. Ona chyba jakaś chora psychicznie jest.
- Może spacerek?
- Ok
Poszliśmy znów do lasu. Tym razem inną drogą. Było ciemno. Wszędzie latały nietoperze i walały się szczątki zwierząt. Ale co tam, ja tam lubię takie klimaty. Nagle zarwała się pod nami ziemia.
- Coś miałam takie przeczucie...
- Fajnie, czyli wpadliśmy tak jak kiedyś?
- Ale wtedy tak się nie lubiliśmy - uśmiechnęłam się
- To co? Może pomyślimy jak się wydostać? - zaproponował
- Tam widzę jakąś szczelinę - powiedziałam wskazując na dziurę
- Taaak, tylko zmieść się tam.
- Można ją powiększyć kopytem
- No wiesz, nie wpadłem na to. Zajmie to dużo czasu...
- Ale przynajmniej wykorzystamy ten czas na próbę wydostania, a nie na siedzenie i patrzenie w niebo.
- Może najpierw się prześpijmy? - zaproponował ogier kładąc się w rogu
- Okey - powiedziałam kładąc się obok niego
Ta ,,noc'' ( bo spaliśmy w południe a było ciemno jak... wiecie gdzie ) była zimna. Kamienie na których spaliśmy były zimne i mokre, a temperatura chyba minusowa. Wstałam szybciej od ogiera i zabrałam się do powiększania dziury. Kiedy obudził się pomógł mi. W końcu mogliśmy się przez nią jakoś przecisnąć. Nagle zaczęła mnie unosić jakaś mgła. Upadłam z całej siły na ziemię. Killer pomógł mi wstać i poszliśmy do domu. Wróciliśmy w nocy. Od razu się położyliśmy, bo to był męczący dzień.
C: 10 / D: 9 / T: 9
- W niańkę się bawisz? - powiedziałam dając mu buziaka
- Pomagam Megan - szepnął mi do ucha
- Aaaaa.. ok
- To jest Zuma - uśmiechnął się
- Hej młoda - przywitałam się z małą
Zuma nie odpowiedziała
- Wstydliwa jest
- Pierwszy raz mnie widzi, też bym się wstydziła gdybym była w jej wieku. - powiedziałam idąc blisko ogiera
- Zimno ci? - zapytał dając mi całusa
- Nie, ale lubię tak iść blisko ciebie. Czuję się bezpieczna.
Zuma odbiegła kawałek od nas. Chyba nie chciała nam przeszkadzać.
- Zuma! Nie uciekaj!!! - powiedział Killer
Mała nie odezwała się
- Zuma! - zawołałam
Zuma zwolniła i w końcu dogoniliśmy ją. Odprowadziliśmy ją do jej mamy, a sami poszliśmy do jaskini. Włączyliśmy horror i przygotowaliśmy jedzenie i picie. Przypomniało mi się, jak chciałam mu wywiercić dziurę. Och, to były czasy.Chociaż, teraz też nie jesteśmy taką parą, parą. Kiedy weszłam do jaskini zobaczyłam jakąś klacz, które lepiła się do ściany, to było.... głupie, bardzo głupie.
- Yyyy? Co ty robisz? - zapytał Killer patrząc na klacz jak na idiotkę, którą z resztą była...
- No właśnie. Wypad z baru, sory ale to nasza jaskinia.
Klacz przestała ocierać się o ścianę i wyszła
- Co to było? - parsknął Killer
- No właśnie nie wiem. Ona chyba jakaś chora psychicznie jest.
- Może spacerek?
- Ok
Poszliśmy znów do lasu. Tym razem inną drogą. Było ciemno. Wszędzie latały nietoperze i walały się szczątki zwierząt. Ale co tam, ja tam lubię takie klimaty. Nagle zarwała się pod nami ziemia.
- Coś miałam takie przeczucie...
- Fajnie, czyli wpadliśmy tak jak kiedyś?
- Ale wtedy tak się nie lubiliśmy - uśmiechnęłam się
- To co? Może pomyślimy jak się wydostać? - zaproponował
- Tam widzę jakąś szczelinę - powiedziałam wskazując na dziurę
- Taaak, tylko zmieść się tam.
- Można ją powiększyć kopytem
- No wiesz, nie wpadłem na to. Zajmie to dużo czasu...
- Ale przynajmniej wykorzystamy ten czas na próbę wydostania, a nie na siedzenie i patrzenie w niebo.
- Może najpierw się prześpijmy? - zaproponował ogier kładąc się w rogu
- Okey - powiedziałam kładąc się obok niego
Ta ,,noc'' ( bo spaliśmy w południe a było ciemno jak... wiecie gdzie ) była zimna. Kamienie na których spaliśmy były zimne i mokre, a temperatura chyba minusowa. Wstałam szybciej od ogiera i zabrałam się do powiększania dziury. Kiedy obudził się pomógł mi. W końcu mogliśmy się przez nią jakoś przecisnąć. Nagle zaczęła mnie unosić jakaś mgła. Upadłam z całej siły na ziemię. Killer pomógł mi wstać i poszliśmy do domu. Wróciliśmy w nocy. Od razu się położyliśmy, bo to był męczący dzień.
C: 10 / D: 9 / T: 9
ZDW
Pododawałam nowe zdjęcia do naszej zakładki : Zdjęcia do wykorzystania
Mam nadzieję , że wam się spodobają ;)
Mam nadzieję , że wam się spodobają ;)
Od Mokki - dziwna impreza
Muzyka w tle: http://www.youtube.com/watch?v=7LKHpM1UeDA
Wstałam po południu. Naszła mnie chęć na imprezę. Poszłam do lasu. Zaczęłam nawoływać zwierzęta leśne. Przyleciały ptaki, przykicały zające, przybiegły sarny, jelenie, borsuki, lisy, wilki. Przypełzły glizdy, dżdżownice i Tusk. Zaprosiłam wszystkich na domówkę. Kiedy byliśmy już w jaskini oznajmiłam im, że idę po jedzenie. Nazbierałam trochę liści i kamieni. Wróciłam do gości. Zrobiłam dziurę w podłodze, wlałam wody, w środek wbiłam patyka na patyk wcisnęłam liście, do wody włożyłam kamienie, patyk podpaliłam. Po godzinie liście już się usmażyły, więc wyłożyłam je na talerz. Położyłam na nich pocięte muchy, które wcześniej zabiłam bo latały mi po jaskini. Kamienie wyciągnęłam i włożyłam do misek z wodą i z marchewką, oraz przyprawiłam garstką ziemi. Podałam jedzenie gościom. Wszyscy jedli tak, że aż im się serce trzęsło. Poprosiłam muchy, by zaśpiewały tę piosenkę: http://www.youtube.com/watch?v=vCH6XpdXhOQ
Wstałam po południu. Naszła mnie chęć na imprezę. Poszłam do lasu. Zaczęłam nawoływać zwierzęta leśne. Przyleciały ptaki, przykicały zające, przybiegły sarny, jelenie, borsuki, lisy, wilki. Przypełzły glizdy, dżdżownice i Tusk. Zaprosiłam wszystkich na domówkę. Kiedy byliśmy już w jaskini oznajmiłam im, że idę po jedzenie. Nazbierałam trochę liści i kamieni. Wróciłam do gości. Zrobiłam dziurę w podłodze, wlałam wody, w środek wbiłam patyka na patyk wcisnęłam liście, do wody włożyłam kamienie, patyk podpaliłam. Po godzinie liście już się usmażyły, więc wyłożyłam je na talerz. Położyłam na nich pocięte muchy, które wcześniej zabiłam bo latały mi po jaskini. Kamienie wyciągnęłam i włożyłam do misek z wodą i z marchewką, oraz przyprawiłam garstką ziemi. Podałam jedzenie gościom. Wszyscy jedli tak, że aż im się serce trzęsło. Poprosiłam muchy, by zaśpiewały tę piosenkę: http://www.youtube.com/watch?v=vCH6XpdXhOQ
Wszyscy
superowo się bawili, ale najlepiej pan Tusk. Imprezowaliśmy całą dobę.
Później pan Tusk walił krzesłami o ściany jaskini. Zaczęła się bitwa na
krzesła.
- Krzesło tęcza, giga pudi, srutututu majtki z drutu, gipaputinahapatagugokinanana - wołał pan Tusk Walnęłam go z kopyta, wyleciał przez okno, a reszta zwierząt za nim. Zemdlałam ze zmęczenia. I to był koniec imprezy. |
|
Od Killera
Zauważyłem nową klacz w stadzie . Jak to ja już w pierwsze 5 minut wiedziałem o niej wszystko . Nazywała się Lady in Red . Podszedłem i zagadałem . Klacz była no nawet nawet z charakteru , ale jej wygląd strasznie kusił . Wiadomo już pod koniec dnia była zaliczona . Wychodząc od niej natknąłem się na Costę . Była mega wkurzona i kryła to , że płacze .
- Hej ślicznotko co się stało ? - Spytałem
- Nie twój interes !
- Jak chcesz ... chciałem być miły
Odwróciłem się , a klacz się na mnie rzuciła bijąc mnie . Zakrywałem się bo nie chciałem jej uderzyć .
- Co ci zrobiłem ?!
Klacz przestała ... Wstała i mi mocno kopnęła w żebra . Nie wiem co ją tak rozgniewało . Ona poszła , a ja się wlekłem do siebie . Plułem co chwilę po drodze krwią . Miałem dużo siniaków i strasznie mnie żebra bolały .
Shanti dokończ
- Hej ślicznotko co się stało ? - Spytałem
- Nie twój interes !
- Jak chcesz ... chciałem być miły
Odwróciłem się , a klacz się na mnie rzuciła bijąc mnie . Zakrywałem się bo nie chciałem jej uderzyć .
- Co ci zrobiłem ?!
Klacz przestała ... Wstała i mi mocno kopnęła w żebra . Nie wiem co ją tak rozgniewało . Ona poszła , a ja się wlekłem do siebie . Plułem co chwilę po drodze krwią . Miałem dużo siniaków i strasznie mnie żebra bolały .
Shanti dokończ
Od Hestii CD opo Lady in Red
- A mogę do niego dołączyć? - zapytała robiąc ,,maślane oczy''
- Sory, ale ja nie jestem przywódcą. Chodź, zaprowadzę cię do niej.
- Okey
Poszłyśmy przez las. Klacz od czasu do czasu się potykała, widać, że jest taką małą ciamajdą. Aż mi jej żal było. W końcu trafiliśmy na miejsce.
- Hej Costa!
- Hej Hestia!
- Przyprowadziłam nową, chce dołączyć.
- Okey. Hej, jestem Costa - przedstawiła się
- Jestem... Lady in Red - powiedziała wstydliwie
- Chcesz dołączyć do stada?
- Owszem.
- Nadajesz się do światłości, jednak masz wybór.
- Do?
- Światłość czy Mrok - powiedziała Costa wskazując na las Światłości i na las Mroku. Lady in Red popatrzyła to na las stada Światłości, to na las stada Mroku.
- Chyba, światłości - odparła
- Dobra. To witaj w stadzie - powiedziała Costa
- Może cię oprowadzę? - zaproponowałam
- Okey.
- Dzięki Costa - powiedziałam i poszłam z Lady na łąkę.
- To jest łąka - powiedziałam - Tu se możesz żreć ile chcesz...
Później poszłyśmy w stronę wodospadu.
- A to jest mały wodospad. Tu możesz chlać ile chcesz...
Później ruszyłam w stronę lasu należącego stada światłości.
- To jest Świetlista Puszcza, tu se możesz siedzieć ile chcesz...
Później poszliśmy nad Jezioro Aleity
- A tu masz jezioro Aleity. Nie możesz z niego chlać ile chcesz i kiedy chcesz...
- Dlaczego?
- Bo tak.
Następnie poszłyśmy na plażę
- Tu jest plaża. Możesz żreć piasek w takich ilościach jakich chcesz. I przychodzą tu najczęściej zakochani...
Nasz następny ,,przystanek'' to pole.
- Tu zawsze jest lato. Można się ścigać i bawić się.
Później poszłyśmy do doliny śniegu.
- Tu jest śnieg ale jest ciepło i możesz się uczyć zaklęć.
I poszłyśmy na pustynię
- Tu też możesz jeść piasek...
- O! a tu masz jezioro, ale tam nie wchodź bo cie potwory zeżrą. - powiedziałam wskazując na zbiornik wodny.
- A teraz na razie! - krzyknęłam i odbiegłam od klaczy.
- Sory, ale ja nie jestem przywódcą. Chodź, zaprowadzę cię do niej.
- Okey
Poszłyśmy przez las. Klacz od czasu do czasu się potykała, widać, że jest taką małą ciamajdą. Aż mi jej żal było. W końcu trafiliśmy na miejsce.
- Hej Costa!
- Hej Hestia!
- Przyprowadziłam nową, chce dołączyć.
- Okey. Hej, jestem Costa - przedstawiła się
- Jestem... Lady in Red - powiedziała wstydliwie
- Chcesz dołączyć do stada?
- Owszem.
- Nadajesz się do światłości, jednak masz wybór.
- Do?
- Światłość czy Mrok - powiedziała Costa wskazując na las Światłości i na las Mroku. Lady in Red popatrzyła to na las stada Światłości, to na las stada Mroku.
- Chyba, światłości - odparła
- Dobra. To witaj w stadzie - powiedziała Costa
- Może cię oprowadzę? - zaproponowałam
- Okey.
- Dzięki Costa - powiedziałam i poszłam z Lady na łąkę.
- To jest łąka - powiedziałam - Tu se możesz żreć ile chcesz...
Później poszłyśmy w stronę wodospadu.
- A to jest mały wodospad. Tu możesz chlać ile chcesz...
Później ruszyłam w stronę lasu należącego stada światłości.
- To jest Świetlista Puszcza, tu se możesz siedzieć ile chcesz...
Później poszliśmy nad Jezioro Aleity
- A tu masz jezioro Aleity. Nie możesz z niego chlać ile chcesz i kiedy chcesz...
- Dlaczego?
- Bo tak.
Następnie poszłyśmy na plażę
- Tu jest plaża. Możesz żreć piasek w takich ilościach jakich chcesz. I przychodzą tu najczęściej zakochani...
Nasz następny ,,przystanek'' to pole.
- Tu zawsze jest lato. Można się ścigać i bawić się.
Później poszłyśmy do doliny śniegu.
- Tu jest śnieg ale jest ciepło i możesz się uczyć zaklęć.
I poszłyśmy na pustynię
- Tu też możesz jeść piasek...
- O! a tu masz jezioro, ale tam nie wchodź bo cie potwory zeżrą. - powiedziałam wskazując na zbiornik wodny.
- A teraz na razie! - krzyknęłam i odbiegłam od klaczy.
Od Lady in Red
Pewnego słonecznego dnia szłam sobie ścieżką. Nagle zobaczyłam miło wyglądającą klacz. Postanowiłam się przywitać.
- Witaj jestem Lady in Red - Hestia miło mi. - Do jakiego stada należysz? - zapytałam - Należę do stada dzikich gór, a dokładniej do stada światłości. Hestia? |
|
Od Jim Bim
Byłem na łące i skubałem trawę kiedy wyczułem że coś czai się w
zaroślach. Owe coś to był wilk. Skoczył na mnie z otwartą paszczą.
Uskoczyłem w tył.Przewidując jego ponowny atak przesunełem się lekko do
przodu,a ten wylądował w pokszywach . Zaczełem się śmiać,a on czaił się
by zaatakować od tyłu,wiedziałaem o tym. Nagle kopnełem w powietrze .
Trafiłem co do sekundy ponieważ wilk dostał kopytami prosto w jego pysk .
Nie zamieżałem się poddawać . Ponownie mnie zaatakowano,bez skutku .
Wilk zniechęcony odszedł ode mnie a ja skubałem sobie w dalszym ciągu
trawkę . W oddali zobaczyłem jakąś klacz .
-Witaj,jestem Iskra -powiedziałem do niej
......
(Raven dokończysz ???)
-Witaj,jestem Iskra -powiedziałem do niej
......
(Raven dokończysz ???)
sobota, 22 lutego 2014
Od Killera CD opo Arizony
- Nie chowaj się bo i tak cię czuję
- Ale ja nie pachnę ... - Klacz się zdziwiła
- Czuję jak płynie w twoich żyłach krew
- Wow ...
- Czuję tak na 100 metrów , a jak ktoś się zrani to czuję z 100 kilometrów .
Klacz była lekko wystraszona . Chodziłem z nią i pokazywałem stado . Pod wieczór ją zaliczyłem w jej nowym domu , a rano już byłem sam u siebie .
Arizona dokończ
- Ale ja nie pachnę ... - Klacz się zdziwiła
- Czuję jak płynie w twoich żyłach krew
- Wow ...
- Czuję tak na 100 metrów , a jak ktoś się zrani to czuję z 100 kilometrów .
Klacz była lekko wystraszona . Chodziłem z nią i pokazywałem stado . Pod wieczór ją zaliczyłem w jej nowym domu , a rano już byłem sam u siebie .
Arizona dokończ
Od Arizony
Biegłam przez las. Dookoła widziałam mchy, porosty, grzyby i wysokie
drzewa. Nad moim uchem świergotały ptaki, które wisiały na gałęzi.
Podniosłam wzrok na dwunastą i zobaczyłam rudą wiewiórkę na wielkim i
starym dębie. Skierowałam uszy ku dochodzącego dźwięku.
- To wodospad - mruknęłam do siebie.
Pogalopowałam w stronę wodospadu. Gdy dotarłam, podeszłam bliżej by napić się czystej, źródlanej wody. Gdy chcąc zanurzyć głowę, w tafli wody ujrzałam odbicie całego terenu oraz brązowego ogiera, który właśnie schodził ze ścieżki, która biegła koło wodospadu. Kłusem podbiegłam do pobliskiego drzewa i schowałam się za nim. Ogier zaczął pić wodę. Nagle napotkałam jego wzrok.
Killer dokończ
- To wodospad - mruknęłam do siebie.
Pogalopowałam w stronę wodospadu. Gdy dotarłam, podeszłam bliżej by napić się czystej, źródlanej wody. Gdy chcąc zanurzyć głowę, w tafli wody ujrzałam odbicie całego terenu oraz brązowego ogiera, który właśnie schodził ze ścieżki, która biegła koło wodospadu. Kłusem podbiegłam do pobliskiego drzewa i schowałam się za nim. Ogier zaczął pić wodę. Nagle napotkałam jego wzrok.
Killer dokończ
Konkurs
Konkurs na najdziwniejszą imprezę ( w opowiadaniu nasz koń organizuje imprezę , ale dziwną imprezę )
Od Shanti CD opo Costy
- Mogę ci pomóc, jeśli chcesz - zaproponowałam
- Ale to ja jestem przywódcą, a nie ty. - Ale mogę ci pomóc. - No.. dobra. - To co robimy? - Nie wiem... Myślałyśmy tak z dwie godziny. - Może poprosić o pomoc Kirke? - zapytała - Dobry pomysł... Costa zawołała Kirke. Klacz przyszła i wysłuchała naszego problemu... < Kirke? > |
||
Od Valentina CD opo Mascared
- Oh...
- Co tak wzdychasz? - zapytałem
- Bo tak
- Co ty robisz! Odwal się od niej! Ona jest moja! - krzyknął jakiś koń kopiąc mnie w brzuch
- Chodź kochanie! Uciekaj od niego! - wrzasnął odciągając klacz ode mnie
- Zostaw ją! - powiedziałem stanowczo
Ogier popatrzył na klacz, i zaraz na mnie. Znów na klacz.
- Ona jest moja! I będziesz miała ze mną źrebaka - dodał patrząc złośliwie na Mascared.
- Zostaw ją! - wykrzyczałem przez zęby
- Ojejejeje, ona MNIE kocha!
Szybko wzbiłem się w powietrze i wyczarowałem płomień ognia. Unosił się on teraz nad głową ogiera.
- Puść ją, albo...
- Albo? - przerwał mi - albo mi krzywdę zrobisz? Ha, ha, ha. Śmieszne.
- Mówię prawdę...
Ogier popatrzył na Mascared
- Nie chcę stracić takiej sztuki - powiedział ruszając brwiami
- ZOSTAW JĄ KUR** POWIEDZIAŁEM JASNO?
Ogier westchnął
- Widzę, że się nie dogadamy. Ja ją zabieram, a ty se idziesz i nikomu o tym nie mówisz. Prosty układ? Prosty.
Ogier popatrzył się na moją ukochaną. Wykorzystałem ten moment. Kopnąłem go w brzuch, przez co puścił Mascared.
- Uciekaj! - krzyknąłem
Mascared zaczęła uciekać. Upuściłem płomień, który wcześniej nadal wisiał w powietrzy nad jego łbem. Wypaliło mu oczy. Nagle usłyszałem jakieś krzyki. Obejrzałem się. Prosto na nas cwałowało stado koni z ludźmi na grzbietach. Zaczęli oni do nas strzelać z łuków. Dostałem w zad, a mój przeciwnik w nogę. Kopnął mnie w brzuch. Upadłem na ziemię. Gdy podszedł do mnie ja wstałem szybko i dostał w głowę. Polała się krew. Po kilku godzinach walki mojej i ogiera, oraz z ludźmi upadłem na ziemię. Ogier uciekł, a ludzie... ludzie też uciekli.
Rozpadało się. Krew nadal wypływała z mojego ciała. Leżałem i powoli traciłem czucie w nogach. Chciało mi się spać, ja jednak powstrzymywałem się, bo wiedziałem, że jeśli zasnę to będzie już mój koniec. Prawdziwy koniec....
< Mascared? ( spotykasz mnie po kilku godzinach, ale żywego. Nieprzytomnego, ale żywego ) >
- Co tak wzdychasz? - zapytałem
- Bo tak
- Co ty robisz! Odwal się od niej! Ona jest moja! - krzyknął jakiś koń kopiąc mnie w brzuch
- Chodź kochanie! Uciekaj od niego! - wrzasnął odciągając klacz ode mnie
- Zostaw ją! - powiedziałem stanowczo
Ogier popatrzył na klacz, i zaraz na mnie. Znów na klacz.
- Ona jest moja! I będziesz miała ze mną źrebaka - dodał patrząc złośliwie na Mascared.
- Zostaw ją! - wykrzyczałem przez zęby
- Ojejejeje, ona MNIE kocha!
Szybko wzbiłem się w powietrze i wyczarowałem płomień ognia. Unosił się on teraz nad głową ogiera.
- Puść ją, albo...
- Albo? - przerwał mi - albo mi krzywdę zrobisz? Ha, ha, ha. Śmieszne.
- Mówię prawdę...
Ogier popatrzył na Mascared
- Nie chcę stracić takiej sztuki - powiedział ruszając brwiami
- ZOSTAW JĄ KUR** POWIEDZIAŁEM JASNO?
Ogier westchnął
- Widzę, że się nie dogadamy. Ja ją zabieram, a ty se idziesz i nikomu o tym nie mówisz. Prosty układ? Prosty.
Ogier popatrzył się na moją ukochaną. Wykorzystałem ten moment. Kopnąłem go w brzuch, przez co puścił Mascared.
- Uciekaj! - krzyknąłem
Mascared zaczęła uciekać. Upuściłem płomień, który wcześniej nadal wisiał w powietrzy nad jego łbem. Wypaliło mu oczy. Nagle usłyszałem jakieś krzyki. Obejrzałem się. Prosto na nas cwałowało stado koni z ludźmi na grzbietach. Zaczęli oni do nas strzelać z łuków. Dostałem w zad, a mój przeciwnik w nogę. Kopnął mnie w brzuch. Upadłem na ziemię. Gdy podszedł do mnie ja wstałem szybko i dostał w głowę. Polała się krew. Po kilku godzinach walki mojej i ogiera, oraz z ludźmi upadłem na ziemię. Ogier uciekł, a ludzie... ludzie też uciekli.
Rozpadało się. Krew nadal wypływała z mojego ciała. Leżałem i powoli traciłem czucie w nogach. Chciało mi się spać, ja jednak powstrzymywałem się, bo wiedziałem, że jeśli zasnę to będzie już mój koniec. Prawdziwy koniec....
< Mascared? ( spotykasz mnie po kilku godzinach, ale żywego. Nieprzytomnego, ale żywego ) >
piątek, 21 lutego 2014
Od Mascared CD opo Costy
Wszystko poszło gładko. Nie potrzeba było wcale niepotrzebnych
ceregieli. Costa opracowała świetny plan. Wysiłku też dużo w to nie
włożyła. Co się działo z ludźmi? Tego mi nie powiedziano.
- Czy oni jeszcze tu wrócą? - zapytałam pełna obaw.
- Pewnie tak. - odparł Valentino patrząc na horyzont.
< Valentino? Moja wena od czasu skończenia ferii, jest zerowa... >
- Czy oni jeszcze tu wrócą? - zapytałam pełna obaw.
- Pewnie tak. - odparł Valentino patrząc na horyzont.
< Valentino? Moja wena od czasu skończenia ferii, jest zerowa... >
czwartek, 20 lutego 2014
Od Costy CD opo Shanti
Shanti powiedziała mi o ludziach . Byłam bezradna . Jakoś dzień tak od rana się zapowiadał . Zero rozumu , a myśli się szybko rozpływały .
- I co ja mam zrobić ? - Spanikowałam
Shanti dokończ
- I co ja mam zrobić ? - Spanikowałam
Shanti dokończ
Od Killera CD opo Megan
- To chodź mała - Powiedziałem
Wiedziałem , że niektóre klacze lecą na samotnych ojców , a mi się taka okazja trafiła . Chodziłem tak z małą no i taka fajna sztuka mi się trafiła . Pod wieczór byliśmy u mnie Zuma siedziała w pokoju , a ja oczywiście zabawiałem się z klaczą . Wszystko było super , a na następny dzień byłem z Zumą na łące .
Megan dokończ
Wiedziałem , że niektóre klacze lecą na samotnych ojców , a mi się taka okazja trafiła . Chodziłem tak z małą no i taka fajna sztuka mi się trafiła . Pod wieczór byliśmy u mnie Zuma siedziała w pokoju , a ja oczywiście zabawiałem się z klaczą . Wszystko było super , a na następny dzień byłem z Zumą na łące .
Megan dokończ
wtorek, 18 lutego 2014
Od Zoey CD opo Eddiego
Dłuższą chwilę później , na świat przyszła klaczka.
Odpoczęłam chwilę po czym zwróciłam się do Anothera
- co z nim ? - spytałam zmartwiona patrząc na Eddiego
( Eddie? )
Odpoczęłam chwilę po czym zwróciłam się do Anothera
- co z nim ? - spytałam zmartwiona patrząc na Eddiego
( Eddie? )
Od Orsay CD opo Norht'a
Night odepchnął mocno North'a tak że biedny poleciał na drzewa i stracił przytomność.
Ogier zaczął do mnie podchodzić
- Orsay , Roy a teraz on ? przecież zamiast North'a powinienem być ja ! - mówił
- mówiłam Ci , że Cie nie CHCE !!!! - krzyknęłam
- oj zachcesz jeszcze - podszedł i pocałował mnie
Szybko nim uległam.
Jego pocałunki były takie ....... magiczne.
Choć chciałam , nie mogłam się nimi oprzeć.
To był mój słaby punkt , zwłaszcza jeżeli chodzi o Night'a
( North ? )
Ogier zaczął do mnie podchodzić
- Orsay , Roy a teraz on ? przecież zamiast North'a powinienem być ja ! - mówił
- mówiłam Ci , że Cie nie CHCE !!!! - krzyknęłam
- oj zachcesz jeszcze - podszedł i pocałował mnie
Szybko nim uległam.
Jego pocałunki były takie ....... magiczne.
Choć chciałam , nie mogłam się nimi oprzeć.
To był mój słaby punkt , zwłaszcza jeżeli chodzi o Night'a
( North ? )
Od Shanti
Galopowałam sobie po ścieżce. Nagle usłyszałam krzyki. Unieruchomiałam i
zastrzygłam uszami. Nastęonym odgłosem był szelest krzaków i cichy
stukot kopyt. Nogi zaczęły mi się trząść. Gdy wiatr zawiał, gałęzie
krzewów lekko odsunęły się ukazując to ,,coś''. Było to obozowisko
ludzi. Konie stały, każdy przywiązany do innego drzewa. Bezszelestnie
ruszyłam w stronę jaskini Costy. Co prawda - nie lubimy się, ale od
mojej decyzji zależały losy całego stada. Postanowiłam jej to
powiedzieć. W wejściu wpadłam na Kirke.
- Sory Kirke! Muszę wejść!
- Do mnie sory? Spadaj! - powiedziała zagradzając mi drogę
- Muszę pogadać z Costą! To ważne!
Odepchnęłam Kirke i wparowałam do jaskini. Costa siedziała zamyślona.
- Costa?
- Słucham?
- Muszę ci coś powiedzieć...
< Costa? >
- Sory Kirke! Muszę wejść!
- Do mnie sory? Spadaj! - powiedziała zagradzając mi drogę
- Muszę pogadać z Costą! To ważne!
Odepchnęłam Kirke i wparowałam do jaskini. Costa siedziała zamyślona.
- Costa?
- Słucham?
- Muszę ci coś powiedzieć...
< Costa? >
Od Taspana CD opo Degrassi
Znalazłem ukochaną nad klifem. Siedziała sama ze zwieszoną głową. Uśmiechnąłem się smutno i usiadłem obok niej.
- Co moja Pani tu porabia?
Oparła się delikatnie o mnie. Potem westchnęła ciężko.
- Rozmyśla.....
- Nad czym? - pocałowałem ją w czoło.
- Co ty myślisz o tej całej Hestii? - zajrzała mi głęboko w oczy.
- Że jest... miła - skrzywiłem się - i zbyt ze stada Światła - ucichnąłem się do mojej ukochanej.
- Tak mówisz? - uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak mówię - pocałowałem ją - Można z nią pogadać, ale wiesz. Myślę, że nie lubi takich "zabaw" jak my - mrugnąłem do niej.
< Degrassi? >
- Co moja Pani tu porabia?
Oparła się delikatnie o mnie. Potem westchnęła ciężko.
- Rozmyśla.....
- Nad czym? - pocałowałem ją w czoło.
- Co ty myślisz o tej całej Hestii? - zajrzała mi głęboko w oczy.
- Że jest... miła - skrzywiłem się - i zbyt ze stada Światła - ucichnąłem się do mojej ukochanej.
- Tak mówisz? - uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak mówię - pocałowałem ją - Można z nią pogadać, ale wiesz. Myślę, że nie lubi takich "zabaw" jak my - mrugnąłem do niej.
< Degrassi? >
poniedziałek, 17 lutego 2014
Od Megan cd opo Killera
- Zuma.... przywiaj się z wujkiem Killerem.
- O jkaie ładne imie... - powiedział Zuma była przerażona. W sumie to jest mała i jeszcze nikogo nie zna. - Megan, jak tam się czujesz? - powiedział Killer. - Aaa... Już maiłam powiedzieć " Tak" ale zachwiałam się. W ostatnim momencie Killer mnie złapał. - Jesteś blada, w ogóle! Megan.. może ja wezme małą do siebie na kilka dni. A ty odpocznniesz. - Ale.. - Nie ma żadnego " ale". - Och dziękuje... Killer ? |
|
Konkurs
Dużo osób mnie prosiło by zrobić dalszą część konkursu kreatywnych . No to zrobię kolejny taki konkurs . Zapisy trwają do 20:00 w czwartek .
Od North'a Cd Orsay
- Ciebie - powdział, podchodząc do niej.
- Odczep się od niej! - krzyknąłem.
- A bo co mi zrobisz!? Następna, a co z Daisy?!
- Ona... nie ważne!
Wyciągnąłem go za fraki
Orsay dokończ
- Odczep się od niej! - krzyknąłem.
- A bo co mi zrobisz!? Następna, a co z Daisy?!
- Ona... nie ważne!
Wyciągnąłem go za fraki
Orsay dokończ
Od Degrassi CD opo Taspana
Siedzieliśmy we trójkę nad jeziorem.
Hestia co chwilę rzucała mi dziwne spojrzenie. Trochę mnie to krępowało . Wieczorem gdy pożegnałam się z Taspanem i Hestią , poszłam nad klif i usiadłam. Przez głowę przelatywało mi wiele myśli . - może Taspan teraz kocha tą Hestię .....widać nie potrzebnie tu wróciłam....chcę tylko by był szczęśliwy co w tym złego ? - mówiłam do siebie po czym położyłam uszy na szyi i zwiesiłam głowę. ( Taspan ? ) |
|
Od Eddiego CD opo Zoey
- Musisz dać radę - Mówił Another - Jeszcze jeden źrebak
Wtedy już nie wytrzymałem i zasłabłem .
- Eddie ! - Krzyknęła Zoey
- Co ?
- Już po wszystkim . Widzisz Another mówiłam , że się obudzi
Zoey dokończ
Wtedy już nie wytrzymałem i zasłabłem .
- Eddie ! - Krzyknęła Zoey
- Co ?
- Już po wszystkim . Widzisz Another mówiłam , że się obudzi
Zoey dokończ
Od Zoey CD opo Eddiego
Chwile później pociągnął mocny skurcz.
Zacisnęłam zęby. Kilka minut potem na świat przyszedł ogierek. - nie mam już siły.... - powiedziałam zmęczona ( Eddie? ) |
|
niedziela, 16 lutego 2014
Od Costy CD opo Mascared
- Wiecie możemy używać mocy jak oni nas nie obserwują więc ją wykorzystamy do pułapki . Pamiętać zaklęcia muszą być trwałe . - Powiedziałam
Pomyślałam nad pułapką i zabrałam się do jej wykonania . Na ziemi stworzyłam jak by realną przepaść . I zerwany most . To miało ich odstraszyć , a jak by próbowali przejść to pole które było na rysunku przepaści wciągneło by ich do dołu , a tam by popadali z głodu . Gdy tylko oddalili się od statków i innych form ucieczki zniszczyłam je . Już musieli zginąć
Mascared dokończ
Pomyślałam nad pułapką i zabrałam się do jej wykonania . Na ziemi stworzyłam jak by realną przepaść . I zerwany most . To miało ich odstraszyć , a jak by próbowali przejść to pole które było na rysunku przepaści wciągneło by ich do dołu , a tam by popadali z głodu . Gdy tylko oddalili się od statków i innych form ucieczki zniszczyłam je . Już musieli zginąć
Mascared dokończ
Od Mascared CD opo Valentina
- Nie pokonamy ich mocami... - mruknęła Costa.
- Dlaczego? - zapytałam głupio.
- Przy nich nasza moc zanika. Jesteśmy wtedy normalnymi końmi. - odparła.
- No to może... jakaś pułapka? - wtrącił się Valentino.
- Trzeba próbować wszystkiego... - spojrzałam na niego.
- Ludzie nie są aż tak głupi... Trzeba zrobić zasadzkę doskonałą. - mówiła klacz.
< Brak weny... Valentino bądź Costa? >
- Dlaczego? - zapytałam głupio.
- Przy nich nasza moc zanika. Jesteśmy wtedy normalnymi końmi. - odparła.
- No to może... jakaś pułapka? - wtrącił się Valentino.
- Trzeba próbować wszystkiego... - spojrzałam na niego.
- Ludzie nie są aż tak głupi... Trzeba zrobić zasadzkę doskonałą. - mówiła klacz.
< Brak weny... Valentino bądź Costa? >
Od Eddiego
Sprzątałem w jaskini po małym remoncie . Zrobiłem dwa pomieszczenia bezpieczne dla źrebaków . Wiedziałem , że termin porodu już blisko więc się przygotowałem . Jaskinia była gotowa . Wyskoczyłem do lasu po owoce . Spakowałem niezbędne Zoey rzeczy .
- Widzę , że się przygotowałeś - Powiedziała co chwilę trącając swój brzuch
- Tak - Przytuliłem ją - Mam wszystko co potrzebujesz i kilka umilających rzeczy .
Pocieraliśmy się o swoje chrapy .
- To gotowa ?
- No ...
Zaprowadziłem Zoey do Anothera . Tak by przy porodzie była już w rękach specjalisty . Byłem ciągle z nią i wyczekiwałem , aż się wszystko zacznie .
Zoey dokończ
- Widzę , że się przygotowałeś - Powiedziała co chwilę trącając swój brzuch
- Tak - Przytuliłem ją - Mam wszystko co potrzebujesz i kilka umilających rzeczy .
Pocieraliśmy się o swoje chrapy .
- To gotowa ?
- No ...
Zaprowadziłem Zoey do Anothera . Tak by przy porodzie była już w rękach specjalisty . Byłem ciągle z nią i wyczekiwałem , aż się wszystko zacznie .
Zoey dokończ
sobota, 15 lutego 2014
Od Taspana CD opo Hestii i Degrassi
Leżeliśmy tak jeszcze chwilę, gdy usłyszałem, że ktoś krzyczy moje imię.
- Taspan!!!
Razem z Hestią spojrzeliśmy w tamta stronę. To była Degrassi.
- Przepraszam - mruknąłem i uwolniłem się spod białej klaczy po czym podbiegłem do ukochanej.
Pocałowała mnie, a ja odwzajemniłem się tym samym. W tym wszystkim na chwilę zapomniałem o towarzyszce.
- Już myślałem, że uciekłaś - wymamrotałem trącając pysk ukochanej - Będziesz mi musiała powiedzieć co sie stało, okej?
- Okej - powiedziała słodko mrużąc oczy.
- A to jest Hestia - przedstawiłem klacz, gdy zorientowałem się, że zachowuję się jak głupek i nie przedstawiam jej - Właśnie rozmawialiśmy.
Hestia posłała mi wymowne spojrzenie.
- Mówiłeś, że zniknęła - szepnęła.
- Ale jak widać sie odnalazła - uśmiechnąłem się do obu klaczy.
- Widać w porę - Degrassi trąciła mnie delikatnie.
< Hestia? Degrassi? >
- Taspan!!!
Razem z Hestią spojrzeliśmy w tamta stronę. To była Degrassi.
- Przepraszam - mruknąłem i uwolniłem się spod białej klaczy po czym podbiegłem do ukochanej.
Pocałowała mnie, a ja odwzajemniłem się tym samym. W tym wszystkim na chwilę zapomniałem o towarzyszce.
- Już myślałem, że uciekłaś - wymamrotałem trącając pysk ukochanej - Będziesz mi musiała powiedzieć co sie stało, okej?
- Okej - powiedziała słodko mrużąc oczy.
- A to jest Hestia - przedstawiłem klacz, gdy zorientowałem się, że zachowuję się jak głupek i nie przedstawiam jej - Właśnie rozmawialiśmy.
Hestia posłała mi wymowne spojrzenie.
- Mówiłeś, że zniknęła - szepnęła.
- Ale jak widać sie odnalazła - uśmiechnąłem się do obu klaczy.
- Widać w porę - Degrassi trąciła mnie delikatnie.
< Hestia? Degrassi? >
ZDW
No tak zakładka Zdjęcia do Wykorzystania (ZDW) została przeczyszczona i kilka fajnych zdjęć też zostało dodanych .
Od Valentina CD opo Mascared
- Możesz się choć raz odciągnąć od problemów? Zająć się czymś innym?
- Raczej to nie w moim stylu.
- Oj Mascared - powiedziałem trącając ją pyskiem
Wstałem i podszedłem do morza. Moje kopyta obywała woda. Było bardzo ładnie, bo słońce zachodziło, jego promienie były wręcz czerwone, a niebo różowo - fioletowe. Popatrzyłem na statek, daleko. Wydawało mi się, że płynie w naszą stronę. Stałem tak piętnaście minut. Oczywiście, moje przypuszczenia, które wcześniej wydawały mi się mylne, okazały się prawdziwe. Statek płynął w naszą stronę. Obejrzałem się, by sprawdzić czy Mascared nadal wpatruje się w morze. Okazało się, że śpi. Podbiegłem do niej i zacząłem ją budzić.
- Mascared! Musimy uciekać! Ludzie! Statek! Szybko! - powiedziałem
Klacz szybko podniosła się i zaczęliśmy uciekać.
- Co mamy robić? Co mamy robić? - zaczęła panikować
- Co mamy robić? Co mamy robić? - jej słowa krążyły mi w głowie
- Najpierw nie panikować - powiedziałem po chwili namysłu nie zwalniając kroku.
Kierowałem się w stronę jaskini Costy.
- Ludzie przypłynęli, a raczej przypływają na statku.
< Mascared? >
- Raczej to nie w moim stylu.
- Oj Mascared - powiedziałem trącając ją pyskiem
Wstałem i podszedłem do morza. Moje kopyta obywała woda. Było bardzo ładnie, bo słońce zachodziło, jego promienie były wręcz czerwone, a niebo różowo - fioletowe. Popatrzyłem na statek, daleko. Wydawało mi się, że płynie w naszą stronę. Stałem tak piętnaście minut. Oczywiście, moje przypuszczenia, które wcześniej wydawały mi się mylne, okazały się prawdziwe. Statek płynął w naszą stronę. Obejrzałem się, by sprawdzić czy Mascared nadal wpatruje się w morze. Okazało się, że śpi. Podbiegłem do niej i zacząłem ją budzić.
- Mascared! Musimy uciekać! Ludzie! Statek! Szybko! - powiedziałem
Klacz szybko podniosła się i zaczęliśmy uciekać.
- Co mamy robić? Co mamy robić? - zaczęła panikować
- Co mamy robić? Co mamy robić? - jej słowa krążyły mi w głowie
- Najpierw nie panikować - powiedziałem po chwili namysłu nie zwalniając kroku.
Kierowałem się w stronę jaskini Costy.
- Ludzie przypłynęli, a raczej przypływają na statku.
< Mascared? >
Od Degrassi
Szukałam Taspana.
Znalazłam go z jakąś klaczą.
- Taspan !! - krzyknęłam szczęśliwa
Odwrócił się.
Nie mógł uwierzyć że jestem.
Pocałowałam go a on mnie.
Zauważyłam że tej klaczy zrzedła mina.
( Taspan
Znalazłam go z jakąś klaczą.
- Taspan !! - krzyknęłam szczęśliwa
Odwrócił się.
Nie mógł uwierzyć że jestem.
Pocałowałam go a on mnie.
Zauważyłam że tej klaczy zrzedła mina.
( Taspan
Od Killera CD opo Shanti
To było strasznie dziwne , że Shanti nie była zazdrosna . No nic spotkałem się z Costą , ale nie mieliśmy dobrego humoru . Potem się rozstaliśmy i każdy poszedł w swoją stronę . Szedłem kopiąc każdy napotkany kamień .
Od Mascared CD opo Valentina
- Nie możemy pozwolić, żeby ropa dostała się do morza. Trzeba zasypać
dziurę, albo zrobić coś w rodzaju tamy. - odparłam spoglądając na
wszystkich po kolei.
Nie odpowiedzieli nic, tylko zaczęli zakopywać ''odpływ''. Dołączyłam chwile po nich, gdyż zawahałam się... Czy to był dobry pomysł? Sama nie wiem.
Nastał wieczór. Siedziałam nad brzegiem morza i patrzyłam w horyzont. Sprawa ze ''smarem'' była już zamknięta, ale martwiłam się jednym... Ludzie mogą znaleźć nas przez to. Może i to sprawa przywódców, lecz ja często myślę nad niepotrzebnymi rzeczami.
- Co robisz? - zapytał nagle głos za mną.
Obejrzałam się i zobaczyłam Valentina. Dziwie czuje się w towarzystwie kogokolwiek.
- Martwię się. - odpowiedziałam wzdychając.
< Valentino? >
Nie odpowiedzieli nic, tylko zaczęli zakopywać ''odpływ''. Dołączyłam chwile po nich, gdyż zawahałam się... Czy to był dobry pomysł? Sama nie wiem.
Nastał wieczór. Siedziałam nad brzegiem morza i patrzyłam w horyzont. Sprawa ze ''smarem'' była już zamknięta, ale martwiłam się jednym... Ludzie mogą znaleźć nas przez to. Może i to sprawa przywódców, lecz ja często myślę nad niepotrzebnymi rzeczami.
- Co robisz? - zapytał nagle głos za mną.
Obejrzałam się i zobaczyłam Valentina. Dziwie czuje się w towarzystwie kogokolwiek.
- Martwię się. - odpowiedziałam wzdychając.
< Valentino? >
piątek, 14 lutego 2014
Od Hestii CD opo Taspana
- Ja lubię półmrok - uśmiechnęłam się lekko
- To prawie to samo...
- Prawie robi wielką różnicę - powiedziałam przekrzywiając łeb
- No.. może i masz rację
- Ja mam rację - popchnęłam go lekko
- Ej! Nie zadzieraj ze mną! - powiedział
- Klaczy nie popchniesz
- A skąd wiesz? - powiedział i popchnął mnie lekko
- Bo wiem - oddałam mu mocniej
Ogier oddał mi również.
- Oj Taspan - powiedziałam i popchnęłam go z całej siły. No może nie tak do końca z całej, ale mocno. Ogier upadł na ziemię, a ja a niego. Nasze chrapy prawie że się spotkały. Zatrzymaliśmy się. Już chciałam wstawać, gdy ogier pociągnął mnie i potoczyliśmy się razem z górki. Wylądował na mnie. Byłam taka przygnieciona trochę. No może trochę mocniej. Przewrócił się na plecy i teraz ja leżałam na nim.
- Ale fajnie było - powiedziałam
- No...
< Taspan? >
- To prawie to samo...
- Prawie robi wielką różnicę - powiedziałam przekrzywiając łeb
- No.. może i masz rację
- Ja mam rację - popchnęłam go lekko
- Ej! Nie zadzieraj ze mną! - powiedział
- Klaczy nie popchniesz
- A skąd wiesz? - powiedział i popchnął mnie lekko
- Bo wiem - oddałam mu mocniej
Ogier oddał mi również.
- Oj Taspan - powiedziałam i popchnęłam go z całej siły. No może nie tak do końca z całej, ale mocno. Ogier upadł na ziemię, a ja a niego. Nasze chrapy prawie że się spotkały. Zatrzymaliśmy się. Już chciałam wstawać, gdy ogier pociągnął mnie i potoczyliśmy się razem z górki. Wylądował na mnie. Byłam taka przygnieciona trochę. No może trochę mocniej. Przewrócił się na plecy i teraz ja leżałam na nim.
- Ale fajnie było - powiedziałam
- No...
< Taspan? >
środa, 12 lutego 2014
Od Valentina CD opo Mascared
-
Wiesz... jakoś nie chce mi się tym zajmować - prychnąłem - może by
zawołać Mustanga, albo Costę... w sumie Andrea jest mądrzejsza..
- Oh, ty tylko o przywódcach myślisz. Zakochałeś się w nich? - popatrzyła na mnie z lekkim wyrzutem - To jak chcesz to zatkać? - Może... nie mam pomysłu - No właśnie. Ty leć po Mustanga, Andreę i Costę, ja w tym czasie spróbuje coś wymyślić. Kiedy Mascared odleciała, ja zacząłem zbierać jakieś duże liście i kamienie. Zatkałem częściowo otwór, jednak ropa dalej wyciekała. Kiedy już wszyscy byli na miejscu, a Mascared opowiedziała im o tym... < Czo siem stauo?! ( Mascared, Costa, Andrea lub Mustang mają dokończyć) > |
|
wtorek, 11 lutego 2014
Od Taspana CD opo Hestii
- Była to bardzo wciągająca historia, nie powiem - zrobiłem dziwną minę, a klacz się zaśmiała.
- Więc mam ciekawe życie -uśmiechnęła się zadziornie.
- Ciekawe, bardzo ciekawe. Jednak czy miałabyś coś przeciwko, gdybym zaproponował urozmaicenie go spacerem? Chyba, że to już będzie przesada. Badum tsss?
- Tak. Badum tsss.
- A więc jak? - spytałem z uśmiechem - Badum tss - zaśmiałem się powtarzając to po raz kolejny - Kto to wymyślił?
- A ja - powiedziała dumnie.
- Brawo - pokiwałem łbem z uznaniem i ruszając przed siebie skinąłem na klacz.
- Dziękuje, dziękuje - zarzuciła grzywą - Jestem genialna - zrobiła minę typu "udaję idiotę".
Fajnie, że Hestia nie była zadufaną idiotką, tylko umiała się z takich śmiać.
- Gdzie idziemy? - spytała po chwili.
- Gdzie kopyta poniosą - odparłem.
- Czyli sam nie wiesz gdzie?
- Tego nigdy nie wiem dokładnie. Nie nauczę się na pamięć terenów. Ważne żeby słońce nie dawało po oczach. Jak w koło jest ciemno to jest dobrze - podsumowałem.
< Hestia? >
- Więc mam ciekawe życie -uśmiechnęła się zadziornie.
- Ciekawe, bardzo ciekawe. Jednak czy miałabyś coś przeciwko, gdybym zaproponował urozmaicenie go spacerem? Chyba, że to już będzie przesada. Badum tsss?
- Tak. Badum tsss.
- A więc jak? - spytałem z uśmiechem - Badum tss - zaśmiałem się powtarzając to po raz kolejny - Kto to wymyślił?
- A ja - powiedziała dumnie.
- Brawo - pokiwałem łbem z uznaniem i ruszając przed siebie skinąłem na klacz.
- Dziękuje, dziękuje - zarzuciła grzywą - Jestem genialna - zrobiła minę typu "udaję idiotę".
Fajnie, że Hestia nie była zadufaną idiotką, tylko umiała się z takich śmiać.
- Gdzie idziemy? - spytała po chwili.
- Gdzie kopyta poniosą - odparłem.
- Czyli sam nie wiesz gdzie?
- Tego nigdy nie wiem dokładnie. Nie nauczę się na pamięć terenów. Ważne żeby słońce nie dawało po oczach. Jak w koło jest ciemno to jest dobrze - podsumowałem.
< Hestia? >
Od Shanti CD opo Killera
- A dlaczego mam być zazdrosna? - prychnęłam
- No nie wiem...
- No właśnie - uśmiechnęłam się
- Wiesz.... ja wyjdę w nocy... tak koło północy
- Rymło ci się - uśmiechnęłam się - A gdzie idziesz?
- No... nie musisz wiedzieć.
- Killer, proszę powiedz. Nie chcę żeby coś ci się stało... w sumie.. zaczynam mówić jak matka - zaśmiałam się
- No.. trochę
- Ale no powiedz... obiecuję, że się nie obrażę, ani nic z tych rzeczy
- No... idę z C... nad to jezioro
- A kto to ten C? - popatrzyłam pytająco na Killera
- To... ta, ten.. mój kolega
- A jak ma na imię?
- Cecyliusz
- Weź nie zmyślaj - uśmiechnęłam się - wiem, że idziesz z Costą. To zmykaj - puściłam mu oczko i poszłam spać
<Killer?>
- No nie wiem...
- No właśnie - uśmiechnęłam się
- Wiesz.... ja wyjdę w nocy... tak koło północy
- Rymło ci się - uśmiechnęłam się - A gdzie idziesz?
- No... nie musisz wiedzieć.
- Killer, proszę powiedz. Nie chcę żeby coś ci się stało... w sumie.. zaczynam mówić jak matka - zaśmiałam się
- No.. trochę
- Ale no powiedz... obiecuję, że się nie obrażę, ani nic z tych rzeczy
- No... idę z C... nad to jezioro
- A kto to ten C? - popatrzyłam pytająco na Killera
- To... ta, ten.. mój kolega
- A jak ma na imię?
- Cecyliusz
- Weź nie zmyślaj - uśmiechnęłam się - wiem, że idziesz z Costą. To zmykaj - puściłam mu oczko i poszłam spać
<Killer?>
Od Killera CD opo Shanti
- To my już pójdziemy ... - Powiedziałem patrząc na Shanti
Na pożegnanie przytuliłem Costę i powiedziałem jej by przyszła nad jezioro o północy . Wróciłem z Shanti do jaskini .
- Serio nie jesteś zazdrosna ? - Spytałem zdziwiony
Głupio by wyszło jeśli by powiedziała , że nie jest zazdrosna , ale właśnie o to mi chodziło . By ufała mi tak bym mógł zaliczać normalnie klacze . Głównie chodziło nie o związek i takie tam tylko o to by mieć klacz przy sobie na bez ryb ju .
Shanti dokończ
Na pożegnanie przytuliłem Costę i powiedziałem jej by przyszła nad jezioro o północy . Wróciłem z Shanti do jaskini .
- Serio nie jesteś zazdrosna ? - Spytałem zdziwiony
Głupio by wyszło jeśli by powiedziała , że nie jest zazdrosna , ale właśnie o to mi chodziło . By ufała mi tak bym mógł zaliczać normalnie klacze . Głównie chodziło nie o związek i takie tam tylko o to by mieć klacz przy sobie na bez ryb ju .
Shanti dokończ
Od Hestii CD opo Taspana
- Kojarzysz Mokkę?
- No... trochę. Taka biała... podobna do ciebie jest
- Bo to moja matka...
- Okey....
- No więc tak... urodziłam się w stadzie i gadam z tobą i koniec historii badum tsss.
<Taspan>
- No... trochę. Taka biała... podobna do ciebie jest
- Bo to moja matka...
- Okey....
- No więc tak... urodziłam się w stadzie i gadam z tobą i koniec historii badum tsss.
<Taspan>
Od Shanti CD opo Killera
Poszłam nad jezioro, które kiedyś pokazała mi matka. Tam pierwszy raz
spotkała się z ojcem, jednak ja lubiłam to miejsce. Co wiosnę tam
przychodzę. W jeziorze zobaczyłam jakieś 2 konie. Po dokładniejszym
przyjrzeniu się im zauważyłam, że to Costa i Killer. Weszłam do wody i
podpłynęłam do nich. Killer od razu odsunął się od Costy i zaczął mówić:
- yy..,.. to nie tak jak myślisz, wiesz... Costa to moja przyjaciółka... no wiesz? Taka stara znajomość... wiesz..
- Czy ty mnie bierzesz za głupią? - powiedziałam przechylając lekko głowę
- Ale to nie tak!
- Jak? Przecież ja ciebie o nic nie pytam, ani nie mam do ciebie pretensji... - powiedziałam dając mu całusa.
Costa popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem, nie wiem dlaczego
- A co wy tutaj tak robicie?
- Nie musisz wiedzieć - syknęła Costa
Killer posłał do niej spojrzenie.
- No... umówiliśmy się tutaj kiedyś... wcześniej jeszcze jak... - mówił Killer
- Oah.... znowu mi się tłumaczysz - westchnęłam - Trochę luzu - powiedziałam lekko go szturchając
- W końcu jesteśmy młodzi - dodałam po chwili
<Killer?>
- yy..,.. to nie tak jak myślisz, wiesz... Costa to moja przyjaciółka... no wiesz? Taka stara znajomość... wiesz..
- Czy ty mnie bierzesz za głupią? - powiedziałam przechylając lekko głowę
- Ale to nie tak!
- Jak? Przecież ja ciebie o nic nie pytam, ani nie mam do ciebie pretensji... - powiedziałam dając mu całusa.
Costa popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem, nie wiem dlaczego
- A co wy tutaj tak robicie?
- Nie musisz wiedzieć - syknęła Costa
Killer posłał do niej spojrzenie.
- No... umówiliśmy się tutaj kiedyś... wcześniej jeszcze jak... - mówił Killer
- Oah.... znowu mi się tłumaczysz - westchnęłam - Trochę luzu - powiedziałam lekko go szturchając
- W końcu jesteśmy młodzi - dodałam po chwili
<Killer?>
Od Mascared CD opo Valentina
- Mam podejrzenia, że to ropa naftowa. Ludzie bardzo tego poszukują, jest to niezwykle cenne. - spojrzałam na Valentina.
Nagle powstał mały wyciek. Moje przeczucia były dobre, to była ropa. Zaczęłam się powoli cofać, lecz ogier nadal pozostawał w tym samym miejscu.
- Musimy stąd wyjść... - mówiłam cicho.
- Dlaczego? Przecież to nie jest groźne... - podszedł do mnie.
- Napij się trochę, na pewno zatka ci płuca... - zmieniłam się szybko w unipega i wyleciałam na zewnątrz. Ogier szybko znalazł się obok mnie.
- Nie możemy pozwolić, aby dostała się do morza. To je zanieczyści, a tym samym my nie będziemy mogli cieszyć się czystą wodą.
- I tak nie jest czysta. - zaśmiał się, a ja chwilę po nim.
- No ale żeby nie była aż tak brudna...
< Valentino? WWF powstaje w świecie koni >
Nagle powstał mały wyciek. Moje przeczucia były dobre, to była ropa. Zaczęłam się powoli cofać, lecz ogier nadal pozostawał w tym samym miejscu.
- Musimy stąd wyjść... - mówiłam cicho.
- Dlaczego? Przecież to nie jest groźne... - podszedł do mnie.
- Napij się trochę, na pewno zatka ci płuca... - zmieniłam się szybko w unipega i wyleciałam na zewnątrz. Ogier szybko znalazł się obok mnie.
- Nie możemy pozwolić, aby dostała się do morza. To je zanieczyści, a tym samym my nie będziemy mogli cieszyć się czystą wodą.
- I tak nie jest czysta. - zaśmiał się, a ja chwilę po nim.
- No ale żeby nie była aż tak brudna...
< Valentino? WWF powstaje w świecie koni >
Jest !
No mój laptop już po formatowaniu i będę siedzieć dłużej na stadzie jednak potrzebuję jeszcze kilku wtyczek by móc pisać na chacie itd. Jednak mam nadzieję , że stado znowu wróci do potęgi jaką miał zanim no niestety mój laptop poszedł do formatu . Postaram się w najbliższym czasie pododawać fajne zdjęcia dla koni i jak się znajdą to dla źrebaczków :*
Wasza Darcia_3
Od Killera CD opo Megan
- Hej Megan
- Hej Killer
- Witaj mała
Schyliłem się do źrebaka , a on schował się za Megan .
Megan dokończ
- Hej Killer
- Witaj mała
Schyliłem się do źrebaka , a on schował się za Megan .
Megan dokończ
Od Killera CD opo Shanti
Wyszedłem pobiegać bardzo wcześnie . Co ja mówię ja nigdy nie biegam , ale musiałem zobaczyć się z Costą . Biegałem tą samą drogą co zwykle Costa , ale jej nie było . Poszedłem do jej cioci z którą w sumie mieszkała . Bałem się Kirke jak każdy w stadzie , a przynajmniej czułem respekt .
- Dzień dobry ... Jest Costa ?
- Piszesz książkę , że musisz wiedzieć
- Nie , ale jej szukam
- Wyszła
- Gdzie ?
- Co ja jestem jej niania , że wiem gdzie jest ?! Ona jest dorosła i może robić co tylko jej się podoba .
- Okey to ja już pójdę bo nie chcę skończyć w grobie .
- Słusznie
- Mogę zadać jeszcze jedno pytanie ?
- Jakie ?
- Jak wyglądała jak wychodziła ?
- Smutna przygnębiona i pewnie szła pobiegać
- Do widzenia
- Oby nie
Pobiegłem mimo zakazu tam gdzie ostatnio ją zaprowadziłem .Chciałem się odosobnić , a tam teraz jest cudownie .
Na końcu pomostu stała Costa . Niepewnie wszedłem na stary pomost . Nagle odwróciła się Costa . W jej oczach było widać agresję . Rzuciła w moją stronę zaklęcie , ale ja wolałem wskoczyć do wody .
- Costa !
- Odwal się !!!
- Co ci ?
- Jak mogłeś ?!
- Co ?! Spytać się Shanti czy ze mną będzie ?
- Nie ! Zapomnieć o umówionym spotkaniu !
- A to cię boli ... Sory coś mi wypadło
Klacz była już łagodniejsza więc wyszedłem z wody .
- Jesteś jeszcze na mnie zła ?
- Już mniej
- To dobrze ...
Przytuliłem klacz która mnie odepchnęła do wody . Potem ja ją wciągnąłem do wody i już razem pływaliśmy. Szczęśliwy byłem bo nikt nie wiedział gdzie jest to miejsce .
Shanti dokończ
- Dzień dobry ... Jest Costa ?
- Piszesz książkę , że musisz wiedzieć
- Nie , ale jej szukam
- Wyszła
- Gdzie ?
- Co ja jestem jej niania , że wiem gdzie jest ?! Ona jest dorosła i może robić co tylko jej się podoba .
- Okey to ja już pójdę bo nie chcę skończyć w grobie .
- Słusznie
- Mogę zadać jeszcze jedno pytanie ?
- Jakie ?
- Jak wyglądała jak wychodziła ?
- Smutna przygnębiona i pewnie szła pobiegać
- Do widzenia
- Oby nie
Pobiegłem mimo zakazu tam gdzie ostatnio ją zaprowadziłem .Chciałem się odosobnić , a tam teraz jest cudownie .
Na końcu pomostu stała Costa . Niepewnie wszedłem na stary pomost . Nagle odwróciła się Costa . W jej oczach było widać agresję . Rzuciła w moją stronę zaklęcie , ale ja wolałem wskoczyć do wody .
- Costa !
- Odwal się !!!
- Co ci ?
- Jak mogłeś ?!
- Co ?! Spytać się Shanti czy ze mną będzie ?
- Nie ! Zapomnieć o umówionym spotkaniu !
- A to cię boli ... Sory coś mi wypadło
Klacz była już łagodniejsza więc wyszedłem z wody .
- Jesteś jeszcze na mnie zła ?
- Już mniej
- To dobrze ...
Przytuliłem klacz która mnie odepchnęła do wody . Potem ja ją wciągnąłem do wody i już razem pływaliśmy. Szczęśliwy byłem bo nikt nie wiedział gdzie jest to miejsce .
Shanti dokończ
Od Orsay CD opo North'a
- ał , piecze ! - krzyknęłam
- popiecze trochę ale zadziała - uśmiechnął się
Ogier gdzieś poszedł i zaczął szukać czegoś w swojej sakiewce.
Zauważyłam że za nim pojawił się jakiś czarny ogier.
Od razu poznałam go.
- NORTH ! za Tobą !! - krzyknęłam i automatycznie wstałam.
Stanęłam między Night'em a North'em .
- CZEGO CHCESZ ?! - wrzasnęłam do Night'a
( North ? )
- popiecze trochę ale zadziała - uśmiechnął się
Ogier gdzieś poszedł i zaczął szukać czegoś w swojej sakiewce.
Zauważyłam że za nim pojawił się jakiś czarny ogier.
Od razu poznałam go.
- NORTH ! za Tobą !! - krzyknęłam i automatycznie wstałam.
Stanęłam między Night'em a North'em .
- CZEGO CHCESZ ?! - wrzasnęłam do Night'a
( North ? )
Od Taspana CD opo Hestii
- Postrzelona? - spytałem niezbyt rozumiejąc - Niech i tak będzie. Wiesz przynajmniej od kogo?
Klacz pokręciła głową.
- Nie mam pojęcia. A ty co tak tu siedzisz? Nic ciekawszego do roboty nie masz?
- W sumie.... To nie. Wszyscy mnie zostawili. Trzeba żyć dalej, nie? Wiesz co jest najgorsze? - spytałem retorycznie.
- Niezbyt - posłała mi słaby uśmiech.
- To że się dla kogoś poświęcasz, a on odchodzi. Nawet nie to, że umiera. Po prostu nic ci nie mówiąc znika z twojego życia - zrobiłem zamyśloną minę - Do tego miej postrzelonych rodziców-duchów i już nic nie ma sensu.
- Rodziców-duchów? - wybałuszyła na mnie oczy.
- Znaczy jak się rodziłem byli normalni, jeśli można tak powiedzieć. Nie byli duchami. Potem ja i siostra poszliśmy swoimi drogami, a oni najwyraźniej zbzikowali, bo się w duchy pozamieniali.
Hestia zaśmiała się cicho.
- Też uważam, że to komiczne - powiedziałem ze słabym uśmiechem.
- Ej no. Chyba się nie załamujesz? Znajdziesz nowych przyjaciół.
- Nie załamuję się, ale wiesz. To nie jest u mnie na porządku dziennym. Ale dosyć o mnie. Teraz ty coś powiedz.
< Hestia? >
Klacz pokręciła głową.
- Nie mam pojęcia. A ty co tak tu siedzisz? Nic ciekawszego do roboty nie masz?
- W sumie.... To nie. Wszyscy mnie zostawili. Trzeba żyć dalej, nie? Wiesz co jest najgorsze? - spytałem retorycznie.
- Niezbyt - posłała mi słaby uśmiech.
- To że się dla kogoś poświęcasz, a on odchodzi. Nawet nie to, że umiera. Po prostu nic ci nie mówiąc znika z twojego życia - zrobiłem zamyśloną minę - Do tego miej postrzelonych rodziców-duchów i już nic nie ma sensu.
- Rodziców-duchów? - wybałuszyła na mnie oczy.
- Znaczy jak się rodziłem byli normalni, jeśli można tak powiedzieć. Nie byli duchami. Potem ja i siostra poszliśmy swoimi drogami, a oni najwyraźniej zbzikowali, bo się w duchy pozamieniali.
Hestia zaśmiała się cicho.
- Też uważam, że to komiczne - powiedziałem ze słabym uśmiechem.
- Ej no. Chyba się nie załamujesz? Znajdziesz nowych przyjaciół.
- Nie załamuję się, ale wiesz. To nie jest u mnie na porządku dziennym. Ale dosyć o mnie. Teraz ty coś powiedz.
< Hestia? >
poniedziałek, 10 lutego 2014
Od Valentina CD opo Mascared
- Albo i nie mam... nie! Nie wiem co o tym myśleć - powiedziałem
- Hmm...
- Może jednak zostawmy to w spokoju...
- Nie... ja muszę wiedzieć co to jest
- Aleś ty uparta
- No... tak
- A niby jesteś ostrożna
- No, bo jestem ostrożna
- Widać.. - mruknąłem
Klacz dotknęła ziemi kopytem
- Może to jakieś torfowisko - palnąłem licząc na śmiech klaczy
- Tyyy, a może to ...
< Mascared? >
- Hmm...
- Może jednak zostawmy to w spokoju...
- Nie... ja muszę wiedzieć co to jest
- Aleś ty uparta
- No... tak
- A niby jesteś ostrożna
- No, bo jestem ostrożna
- Widać.. - mruknąłem
Klacz dotknęła ziemi kopytem
- Może to jakieś torfowisko - palnąłem licząc na śmiech klaczy
- Tyyy, a może to ...
< Mascared? >
Od Hestii CD opo Taspana
- To ja - powiedziałam
- Ja to kto? - zapytał nie odwracając się
- Hestia
- A kto to Hestia?
- To właśnie ja...
Ogier odwrócił się. Lekko przymarł. Nie wiem z jakiego powodu.
- Co ci się stało w nogę? - zapytał ,,obojętnie''
- A nic... tylko zostałam postrzelona - powiedziałam puszczając oczko
< Taspan? >
- Ja to kto? - zapytał nie odwracając się
- Hestia
- A kto to Hestia?
- To właśnie ja...
Ogier odwrócił się. Lekko przymarł. Nie wiem z jakiego powodu.
- Co ci się stało w nogę? - zapytał ,,obojętnie''
- A nic... tylko zostałam postrzelona - powiedziałam puszczając oczko
< Taspan? >
Od Megan
Po badaniach poszłam z Zuma do jaskini. Była taka.... taka jak Andy... szkoda że go nie zobaczy.
- Mamusiu.?
- Tak skarbie?
- A dlaczego tylko ty ze mną jesteś?
- Bo twój tato... yhh... wyjechał.
- Dobrze....ale co z nim się stało?
- Aaa... wiesz.... wyjechał żeby... ci kupić misia takiego... musi zarobić pieniądze..
- Tak, tak chce misia!
Byłam zła na siebie że musiałam kłamać.... ale Zuma jest za mała na to....
Zjadłyśmy a potem poszłyśmy się przejść
Killer dokończ
- Mamusiu.?
- Tak skarbie?
- A dlaczego tylko ty ze mną jesteś?
- Bo twój tato... yhh... wyjechał.
- Dobrze....ale co z nim się stało?
- Aaa... wiesz.... wyjechał żeby... ci kupić misia takiego... musi zarobić pieniądze..
- Tak, tak chce misia!
Byłam zła na siebie że musiałam kłamać.... ale Zuma jest za mała na to....
Zjadłyśmy a potem poszłyśmy się przejść
Killer dokończ
Od Megan!!!
Siedziałam przy grobie Andy'ego. Miałam już iść, ale poczułam skurcz. Bardzo mocny. Wody mi odeszły!
- Andy to JUŻ! - krzyknęłam.\ Nagle znalazłam się u Anothera. Pewnie to Andy... cieszy sie.. - Spokojnie... widze już głowę... - powiedział Another. Byłąm wycieńczona... ale i szczęśliwa. Mineło kilka godzin! - No proszę, proszę, podobna do ciebie - uśmiechnął się kiedy było już ppo wszystkim. - PODOBNA/! myślałam że to ogier... - Ale śliczna,. jak ją nazwiesz? - Hmm.. Zuma - oznajmiłam z dumą. |
|
Od Shanti CD opo Killera
Przygotowałam coś do jedzenia i podałam gościom.
- Jak tam u was? - zapytałam
- Okey, okey... a jak tam Wam się układa? - zapytał Horan uśmiechając się do mnie
- Oj Horan, nie próbuj mnie podrywać - zaśmiałam się patrząc na Killera
- U nas spoko - powiedział przeszywając Horana wzrokiem
Lord siedział zamyślony i patrzył się w kąt jaskini
- Lord? - powiedział Killer
- Co? co się dzieje? A okey.. Co chcesz?
- Stary... o czym tyle myślisz?
- Nie.. nie wiem - uśmiechnął się sztucznie i wrócił do myślenia
Dałam całusa Killerowi.
- Daj mu pomyśleć - szepnęłam mu na ucho
- Coś mówiliście? - powiedział zmieszany Lord.
- Nie, nie. Myśl sobie - powiedziałam uśmiechając się
- Ale ja o niczym nie myślę
- Nieee, wcale - powiedział Killer
Szturchnęłam go.
- No weź, nie obrażaj go
- Ja go nie obrażam
Westchnęłam - No może i nie...
- No właśnie złotko
- I znowu tak będziesz do mnie mówił? Złotko?
- Tak, może i tak złotko
- Dobrze złotko - dałam mu całusa
- To może wy sobie nie przeszkadzajcie, złotka - zaśmiał się Horan
- Daj spokój, - powiedział Killer - my tylko...
Horan popatrzył na nas pytająco szturchając Lorda.
- Co? - zapytał Lord - Aaaa, no. My może już pójdziemy? - powiedział po tym jak spojrzał na Horana.
- Nie! No co wy. Zostańcie jeszcze. Jest dopiero po 2.
- Nie będziemy wam przeszkadzać
- Ale nam nie przeszkadzacie
Killer poszedł po piwo
- Napijcie się
- A dla mnie? - zaśmiałam się
- Okey. Już ci przynoszę. Chcesz wino, czy piwo?
- A daj wina - uśmiechnęłam się
Killer przyszedł z winem dla mnie
- Jakiś toast? - zapytał Lord
- Za Killera i Shanti - powiedział Horan
- No więc za nas - powiedziałam
- Za nas - dodał Killer
Po godzinie siedzenia goście chcieli znów iść. Ale ich przetrzymaliśmy. Posiedzieli chyba do 6:00. Przysypiali już trochę, jednak mi i Killerowi nie chciało się spać. Gdy poszli zaczęliśmy się całować.
- Myślisz o źrebaku? - zapytał Killer w przerwach między pocałunkami
- Teraz? Chcesz mi i sobie życie spieprzyć?
- Czyli myślisz tak samo jak ja...
No więc poszliśmy do łóżka... po ''zabawie'' leżeliśmy w łóżku.
<Killer?>
- Jak tam u was? - zapytałam
- Okey, okey... a jak tam Wam się układa? - zapytał Horan uśmiechając się do mnie
- Oj Horan, nie próbuj mnie podrywać - zaśmiałam się patrząc na Killera
- U nas spoko - powiedział przeszywając Horana wzrokiem
Lord siedział zamyślony i patrzył się w kąt jaskini
- Lord? - powiedział Killer
- Co? co się dzieje? A okey.. Co chcesz?
- Stary... o czym tyle myślisz?
- Nie.. nie wiem - uśmiechnął się sztucznie i wrócił do myślenia
Dałam całusa Killerowi.
- Daj mu pomyśleć - szepnęłam mu na ucho
- Coś mówiliście? - powiedział zmieszany Lord.
- Nie, nie. Myśl sobie - powiedziałam uśmiechając się
- Ale ja o niczym nie myślę
- Nieee, wcale - powiedział Killer
Szturchnęłam go.
- No weź, nie obrażaj go
- Ja go nie obrażam
Westchnęłam - No może i nie...
- No właśnie złotko
- I znowu tak będziesz do mnie mówił? Złotko?
- Tak, może i tak złotko
- Dobrze złotko - dałam mu całusa
- To może wy sobie nie przeszkadzajcie, złotka - zaśmiał się Horan
- Daj spokój, - powiedział Killer - my tylko...
Horan popatrzył na nas pytająco szturchając Lorda.
- Co? - zapytał Lord - Aaaa, no. My może już pójdziemy? - powiedział po tym jak spojrzał na Horana.
- Nie! No co wy. Zostańcie jeszcze. Jest dopiero po 2.
- Nie będziemy wam przeszkadzać
- Ale nam nie przeszkadzacie
Killer poszedł po piwo
- Napijcie się
- A dla mnie? - zaśmiałam się
- Okey. Już ci przynoszę. Chcesz wino, czy piwo?
- A daj wina - uśmiechnęłam się
Killer przyszedł z winem dla mnie
- Jakiś toast? - zapytał Lord
- Za Killera i Shanti - powiedział Horan
- No więc za nas - powiedziałam
- Za nas - dodał Killer
Po godzinie siedzenia goście chcieli znów iść. Ale ich przetrzymaliśmy. Posiedzieli chyba do 6:00. Przysypiali już trochę, jednak mi i Killerowi nie chciało się spać. Gdy poszli zaczęliśmy się całować.
- Myślisz o źrebaku? - zapytał Killer w przerwach między pocałunkami
- Teraz? Chcesz mi i sobie życie spieprzyć?
- Czyli myślisz tak samo jak ja...
No więc poszliśmy do łóżka... po ''zabawie'' leżeliśmy w łóżku.
<Killer?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)