Wyszedłem pobiegać bardzo wcześnie . Co ja mówię ja nigdy nie biegam , ale musiałem zobaczyć się z Costą . Biegałem tą samą drogą co zwykle Costa , ale jej nie było . Poszedłem do jej cioci z którą w sumie mieszkała . Bałem się Kirke jak każdy w stadzie , a przynajmniej czułem respekt .
- Dzień dobry ... Jest Costa ?
- Piszesz książkę , że musisz wiedzieć
- Nie , ale jej szukam
- Wyszła
- Gdzie ?
- Co ja jestem jej niania , że wiem gdzie jest ?! Ona jest dorosła i może robić co tylko jej się podoba .
- Okey to ja już pójdę bo nie chcę skończyć w grobie .
- Słusznie
- Mogę zadać jeszcze jedno pytanie ?
- Jakie ?
- Jak wyglądała jak wychodziła ?
- Smutna przygnębiona i pewnie szła pobiegać
- Do widzenia
- Oby nie
Pobiegłem mimo zakazu tam gdzie ostatnio ją zaprowadziłem .Chciałem się odosobnić , a tam teraz jest cudownie .
Na końcu pomostu stała Costa . Niepewnie wszedłem na stary pomost . Nagle odwróciła się Costa . W jej oczach było widać agresję . Rzuciła w moją stronę zaklęcie , ale ja wolałem wskoczyć do wody .
- Costa !
- Odwal się !!!
- Co ci ?
- Jak mogłeś ?!
- Co ?! Spytać się Shanti czy ze mną będzie ?
- Nie ! Zapomnieć o umówionym spotkaniu !
- A to cię boli ... Sory coś mi wypadło
Klacz była już łagodniejsza więc wyszedłem z wody .
- Jesteś jeszcze na mnie zła ?
- Już mniej
- To dobrze ...
Przytuliłem klacz która mnie odepchnęła do wody . Potem ja ją wciągnąłem do wody i już razem pływaliśmy. Szczęśliwy byłem bo nikt nie wiedział gdzie jest to miejsce .
Shanti dokończ