Najpierw zaprowadziłam go nad Przeklęte Jezioro. Moje ulubione miejsce.
Szliśmy w ciszy, on kilka razy mruczał coś pod nosem. Podeszłam do
wody... W zasadzie krwi.
- Jesteś raczej miły, czy wredny? - zapytałam.
- Wydaje mi się, że wredny... - odpowiedział, podchodząc do mnie.
- Mam nadzieje, że znajdziesz szybko partnera... Chciałabym, ale ktoś z grona moich przyjaciół był szczęśliwy.
- Czyli... uważasz mnie za przyjaciela?
- Jeszcze nie. Nigdy nic nie wiadomo...
- Masz kogoś?
- Nie. Nikt mnie nie chce... Może to i lepiej. Nie czas smucenia się. Chcesz zobaczyć coś konkretnego?
< Tiramisu - będę ci tak mówić >