- Jak ty tak. - stanąłem obok niej. - To ja tak.
Staliśmy tak w ciszy. Nie odwracałem się, nic nie mówiłem. Żyłem w
ciągłej ciszy, więc to dla mnie normalne. Kirke westchnęła ciężko, lecz
ja nie drgnąłem. Nie powiedziałem niczego, co by ją uraziło... Chyba.
Przypomniałem sobie moje ostatnie słowa z rozmowy w jaskini.
- Ale gdy spotkałem inwalidę, który rozstał się z ukochaną, uświadomiłem sobie, iż mój pomysł nie miał sensu. - dokończyłem.
Samica spojrzała na mnie pytająco.
< Kirke? >